Dawno nic nie pisałam, czasu ciagle za mało a i humor mi nie dopisywał. Ogólnie ostatnie pół roku poważnie dało mi w kość. Ale dzisiaj nie o tym. Moje słabe samopoczucie i ciągły stres dało się zauważyć tez innym w moim otoczeniu. I tak mój facet pewnego dnia przyniósł mi słoik tabletek ashwagandhy (kupione w aptece, Ok 40 zł za 60 tabletek). Miały obniżyć kortyzol i ogólnie poprawić samopoczucie. Nie liczyłam na to ze cokolwiek się zmieni w moim życiu, ale zaczęłam lepiej spać. Rzadziej wybucham, nie wiem jak to opisać ale po prostu mam wszystko bardziej w dupie i mniej się wkurzam ;D ale najlepsze, odkąd miesiączkuje czyli już będzie z 15 lat, zawsze przez około 10 dni przed okresem a czasem nawet i dłużej cierpiałam przez bolesne piersi. Nie moglam biegać, chodzić po schodach ani spać na brzuchu bo cycki zamieniały się w kamienie. Odkąd jem ashwagande (Ok 4 tyg) zapomniałam ze mam mieć okres. Ból piersi się W OGÓLE nie pojawił. Byłam w szoku. Także pomijając inne jej zasługi, polecam te zioła wszystkim kobietom które cierpią z uwagi na bolące cycki i pms bo to naprawdę działa.
Polecam zagłębić się w ten temat. Pozdrawiam