Jestem w szóstym tygodniu upragnionej ciąży. Kiedy dowiedzieliśmy się o pozytywnym wyniku, nie posiadaliśmy się ze szczęścia. Chciałabym o tym krzyczeć każdemu, ale ponieważ nie chcemy zapeszać, czekamy aż minie pierwszy trymestr. Właśnie dlatego, że muszę sobie z tym wszystkim sama radzić, a poza P. Nie mam komu się wygadać, chce mi się krzyczeć, więc krzyczę tutaj. W Anglii mieszkam od dziesięciu lat więc można by rzec, że jestem przyzwyczajona do znieczulenia i zobojętnienia wobec pacjenta. Towarzyszy temu bardzo często nie tylko brak wiedzy, ale i zdrowego rozsądku.
Mam Hashimoto. Dwa lata temu praktycznie czołgałam się po podłodze, modliłam się o to by już nigdy się nie obudzić, byłam w silnej depresji. Do lekarza w Anglii poszłam trzy razy. Pierwszy raz zaleceniem były witaminy i więcej ruchu ( trenuję kickboxing i kung Fu tak na marginesie). Drugim razem nawet mi badania krwi zrobili, ale ponieważ wglądu do wyników pacjent nie ma, a nikt do mnie nie dzwonił, więc poszłam trzeci raz. Wspomniałam, że mama cierpi na Basedowa, a ja miałam wole jak byłam młodsza. Oberwało mi się, że sobie sama diagnozę stawiam. Po kilku miesiącach miałam dość, więc wsiadłam w samolot i przyleciałam do Polski. Diagnoza zajęła dokładnie 36 godzin. Dostałam hormony i po sprawie.
Po dwóch latach TSH spadło pięknie do 0.76! więc ja i P. Wzięliśmy się do dzieła i udało się. Jestem w ciąży. To moja pierwsza, więc nie wiem, jak tu system działa, poszłam do lekarza pierwszego kontaktu. Kobieta zmierzyła mi ciśnienie i zapisała w książce położnej by się ze mną skontaktowała. Kiedy powiedziałam, że mam kilka pytań, pokręciłam nosem. Od sześciu lat biorę narkotyczne leki przeciwbólowe i Niesteroidowe środki przeciwzapalne. Wszystko przez chroniczny ból, z którym się zmagam od 24-go roku życia. Oczywiście wszystko odstawiłam jak tylko zaczęliśmy się starać, ale w efekcie, ból towarzyszy mi 24h na dobę. Pytam ją ( doktorkę) o alternatywę. Ta kręci nosem i mówi, że trzeba przecierpieć. No dobra. Przecierpię. Kolejne pytanie ( ona bardzo już zniecierpliwiona), mówię, że mam Hashimoto i chciałabym mieć TSH pod stałą kontrolą. Patrzy na mnie jak na głupią, potem wstukuje coś w kompa i czyta. Po chwili mówi: tak, bo to musi być pomiędzy jeden a dwa by się udało. Ja już nie daję tam rady, a ona jeszcze dodaje:
- bierzesz hormony?
-Tak.
- ooooo, to musisz natychmiast przestać.
Ja zdecydowałam się nie odezwać. Stwierdziłam, że pogadam z położną. Pytam, kiedy położna zadzwoni. Doktorka nie wie. Wychodzę z przychodni, jak niechciana wariatka. W przychodni byłam w ubiegły piątek. Dzisiaj mam jeden nieodebrany telefon, cztery minuty później oddzwaniam - przychodnia, a dzwoniła do mnie położna by umówić się na wizytę. Niestety dzwońiła do mnie jak już wychodziła. Pytam, to kiedy teraz zadzwoni? W przyszłą środę. Za tydzień? Po to by się dopiero na wizytę umówić? Aaaaaaaaaa!
Nie byłoby problemu, ale od dwóch dni plamię i mam okropne bóle w podbrzuszu. Byłam dzisiaj w biurze i musiałam się schować w łazience, bo wyć mi się z bólu chciało. Przez trzy lata miałam spiralkę, więc wiem co to ból, zwłaszcza podczas okresu. Ten był 10 razy gorszy. Dzwonię do przychodni po poradę, tam mi mówią, że najlepiej do położnej dzwonić. Mówię, że nie mam jej telefonu, bo jeszcze się z nią nie widziałam, każą mi czekać na telefon od niej.... W przyszłą środę!?
Plamię coraz mocniej, a brzuch mam jak baniak, jakbym trzy arbuzy połknęła w całości. Dzwonię do pobliskiego EPU ( early pregnancy unit), chcę porady. Pytam, czy mogę przyjść, odpowiadają pytaniem:
- a poroniłaś już kiedyś?
- nie.
- w takim razie czekać na telefon od położnej, bez skierowania przyjmujemy tylko pacjentki po trzech poronieniach.
Jestem w szoku. Nawet nie wiem jak to nazwać. Pytam tylko, czy bezpiecznie jest wziąć drotawerynę ( nasza no-spa), pytają się co to jest. Odkładam słuchawkę. Googluję ' polscy lekarze w uk, ginekolog'. Udało się umówić na ten piątek. Muszę tylko wytrwać i poczekać, aż ktoś mi wreszcie rzeczowo wytłumaczy dlaczego jestem w agonii, albo ( i tu aż mnie skręca z nerwów) czy czasem nie poroniłam. Nigdy nie czułam się tak sfrustrowana i bezradna. I pomyśleć, że debil Cameron ma czelność twierdzić, że Polacy ( i inni Mieszkańcy Europy środkowej i wschodniej) przyjeżdżają tutaj dla opieki zdrowotnej!
ABSURD!