Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię muzykę a w szczególności reggae ale innymi gatunkami też nie pogardzę. Często siedzę przy komputerze przeglądając co się dzieje w internecie lub grając w jakieś gry. Lubię pograć w piłkę nożną czy w siatkówkę. Chodzę do liceum i pewnie jak każdy facet chciałbym znaleźć sobie dziewczynę. Dodatkowo w towarzystwie przyjaciół, czuję się niekomfortowo w swoim ciele. To główne powody dla których chcę się odchudzić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4226
Komentarzy: 33
Założony: 13 lutego 2014
Ostatni wpis: 8 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ReggaeBoy

mężczyzna, 27 lat, Lubliniec

183 cm, 94.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

8 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Dzisiejszy dzień był w miarę spokojny, jeżeli nie liczyć tego, że moja klasa znalazła słodycze które zostały z wigilii klasowej. Udało mi się odmówić bez jakiegoś większego problemu. W szkole tradycyjnie zjadłem dwie kromeczki. Staram się je ograniczać, jak to pisała pewna znajoma ^^ (POZDRAWIAM!!! :D) gdyż zawierają za dużo węglowodanów. Po przyjeździe do domu zjadłem obiadek czyli talerz zupy i na tym skończyłem, gdyż nie jestem głodny. Cały czas popijam wodę, nawet nie licząc ile. Mam nadzieję że będzie te 1,5 l. Tak jak sobie obiecałem ćwiczyłem. Zrobiłem brzuszki i pompki, czyli wstęp do treningu, który ma mnie przygotować do wykonywania jak największej ilości powtórzeń. Nie będę chwalił się wynikami, gdyż nie są jakieś rewelacyjne, jednak nie przejmuję się tym. Jutro przyjdzie pora na bieg, a patrząc na to jaka ma byc jutro pogoda (deszcz) nie wiem czy wypali. 

Obiecałem ostatnio że zdradzę pewien sposób, którym posługiwałem się ostatnio przy odchudzaniu. Myślę, ze jest on godzien uwagi, jednak z góry uprzedzam, że nie jest super mega i wgl. Do rzeczy... Kiedy przychodziła do mnie chęć zjedzenia czegoś, najpierw zastanawiałem się co się stanie jak to zjem. Wyrzuty sumienia, źle się będę czuł i takie tam. Już samo to często pomagało, ale największym moim "motywatorem" było zdanie...  "Zjesz to i nie będzie. To tylko chwila przyjemności..." Wiem, że może się to wydać naiwne, ale mi to na prawdę pomagało. 

Jeszcze jedną ciekawostką o mnie jest fakt... XD Mam baardzo wyostrzony zmysł węchu. Dosłownie! Zawsze nim coś zjem najpierw to wącham, taki nawyk. Wszyscy się z tego śmieją, ale cóż poradzić? ;) Kontynuując, ja jem nosem :D Bardzo przydaje się to kiedy to dwie osoby, które najbardziej zagrażają mojej diecie (mama i babcia :D) coś upieką, np ciasto... Jestem strasznym łasuchem. :D W takich sytuacjach zawsze podchodzę do ciasta i biorę takiego soczysteeeego niucha... xD Po prostu czuję smak w ustach i wiem jak to smakuje. Ktoś może powiedzieć, że to igranie z ogniem. Nawet bym się zgodził, jednak po takim niuuuuchu nie odczuwam pokusy żeby to zjeść. Dziwne, c'nie? Ale prawdziwe ;) Nie wiem czy to działa u was, możecie spróbować ale na własną odpowiedzialność, a potem podzielcie się relacjami ^^

To tyle... Nie wiem czy będę dodawał wpisy codziennie. Teraz mam na prawdę mało czasu, bo zajmuję się organizacją takiego przedsięwzięcia a do tego koniec semestru i trzeba oceny poprawiać. Myślę że jak będę miał czas to zawsze coś napiszę ;3

Pozdrawiam ^^

7 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Dzień pierwszy.

Dzisiejszy dzień był czymś nowym. Zawsze kiedy postanawiałem się odchudzać, czyniłem z jakiegoś powodu. To znaczy teraz też mam powód, ale jest to po prostu moja wewnętrzna chęć wyglądania dobrze. Za pierwszym razem musiałem przejść na dietę dla zdrowia, a ostatnio kiedy się odchudzałem, robiłem to dla mojej dziewczyny, więc kiedy zerwaliśmy ze sobą zaprzestałem wszelkich działań. Teraz robię to tylko i wyłącznie dla siebie. Czy to dobrze? Nie mam pojęcia, może tym razem mi się uda.. Nie... Nie mogę myśleć w sposób "może". Tym razem po prostu mi się uda. Mam zamiar regularnie wpisywać się w pamiętnik, co doda mi sił. Zawsze to dodatkowa motywacja.

Ale przejdźmy do tego co dzisiaj robiłem.
Obudziłem się rano, zjadłem śniadanko. Dwie kromki chleba z czymś (nie bijcie, nie przypomnę sobie z czym, było zbyt wcześnie :D). W szkole jedną kromkę po ok. 3h. Po powrocie do domu, przyszła kolej na talerz zupy ogórkowej i na kolację również dwie kromki z pomidorem. Wiem, że na kolację powinno się jeść mniej, jednak nie chciałem "wskakiwać"
 od razu na ścisłą dietę. Chcę dać sobie na to dzień, może dwa, żeby przyzwyczaić moje myślenie. Bo z tego co zauważyłem przez wszystkie te próby odchudzania, to problem leży w psychice. Jak raz się przemogę, to już mi tak zostanie, dlatego nie martwię się na zapas.

Dzisiaj był dzień biegów. Wracam do planu "40 minut bez przerwy", który przerwałem po zerwaniu z dziewczyną. Moje dzisiejsze osiągi wcale mnie nie zaskoczyły. Przebiegłem 2 km w 15 minut, co uważam za porażkę, którą mogę przypisać sobie tylko sobie, bo to ja przerwałem biegi. Kiedyś byłem w stanie biec więcej, no ale cóż... Wrócę do tego ;) Poza tym, biegło się całkiem przyjemnie mając słuchawki w uszach i słuchając muzyczki, pomimo tego że było -9C :D Ludzie patrzeli na mnie jak na wariata, no ale cóż ^^

Mój plan wygląda następująco.
Poniedziałek - Biegi
Wtorek - Ćwiczenia (brzuszki, pompki, podciąganie)
Środa - Biegi
Czwartek - Ćwiczenia (brzuszki, pompki, podciąganie)
Piątek - Biegi
Sobota - Ćwiczenia (brzuszki, pompki, podciąganie)
Niedziela - Wolne

Pomierzyłem się i uaktualniłem stare dane, kupiłem też kalendarzyk, w którym wszystko sobie zapisuję. Na dzisiaj to tyle, mam już temat na jutro, który chcę opisać. Na ostatniej diecie bardzo mi pomógł, więc pragnę się podzielić nim z wami. Musimy się wspierać, c'nie? :)

Do jutra!

6 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Chciałem tylko napisać że wracam do gry. Jutro zrobię pomiary i wszystko co potrzebne. W życie wchodzi też stara dieta oraz będę kontynuował ćwiczenia. Co by tu więcej... Dlaczego wróciłem? Oglądałem sobie ostatnio na YT filmik typu "people are awesome" no i powiedziałem sobie, że też bym tak chciał. Wtedy uświadomiłem sobie... PRZECIEŻ JA TAK MOGĘ! Tylko muszę ruszyć 4 litery i zacząć coś robić. Zamiast podziwiać innych to niech ludzie podziwiają mnie i to czego dokonam! 

16 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzień był bardzo krótki a kiedy tak sobie leciał przyszło wiele pokus. Zjadłem dzisiaj chyba z pięć tic taców, ale to i tak lepiej niż zajadać się pysznym ciastem z bitą śmietaną od babci. Prawda? :D Dzisiaj był odpoczynek, od ćwiczeń ale znowu od jutra startuję z planem. Nie będę się dalej rozpisywał, gdyż nie ma takiej potrzeby. Dzięki za wsparcie :*

15 lutego 2014 , Komentarze (2)

Mieszkam na wsi, niedaleko Lublińca więc pracy jak wiadomo jest sporo. Mamy zwierzęta i pola, generalnie w sobotę nam się nie nudzi. Jednak zacznijmy wszystko od początku. Po przebudzeniu się,( nie mylić z wstaniem z łóżka bo to dwie inne sprawy ^^) poszedłem na służbę do kościoła (tak jestem ministrantem/lektorem) potem przyszedłem do domu i zjadłem śniadanko. Była jedna bułeczka i paróweczki. Jak zwykle w gronie rodzinnym, więc było bardzo śmiechowo :D Później praca aż do godziny 16 i potem... Coś czego bałem się ostatnie trzy dni. Babcia!! Co sobotę chodzę jej sprzątać w domu, ale wiadomo jak to u babci. "Jesteś głodny? A może dam ci jakieś ciasteczko, albo chociaż kanapki ci zrobię". Cały czas miałem w kieszeni tic taci, jednak nie musiałem po nie sięgać. Nie miałem nawet ochoty na to co mi proponowała moja kochana babunia  http://www.biegaj40minut.pl/ Ostatnio na przebiegłem 30 minut bez przerwy, więc planowo wskoczyłem na 10 tydzień treningu. Dzisiaj musiałem biec 11,5min i minuta marszu, i znowu  11,5min i minuta marszu, i po raz ostatni 11,5 min i masz jedna minuta. Mimo mojej masy, nie zmęczyłem się za mocno. Ogólnie jestem bardzo z siebie zadowolony. Czuję się lepiej i mam w głowie kolejne plany, związane z wytrwaniem w odchudzaniu. Najpierw jednak muszę je przygotować i następnym razem je opiszę. Bardzo motywuje mnie to, ze ktoś czyta moje wpisy, uwierzcie mi. Bo kiedy patrzę że mam coraz więcej odwiedzin, albo, że pojawił się jakiś komentarz serce mi rośnie. Teraz odchudzam się nie tylko dla mnie ale i dla was. Chcę pokazać że potrafię wytrwać w tym postanowieniu. Trzymajcie kciuki i dzięki za wsparcie :*

14 lutego 2014 , Komentarze (2)

To był bardzo niespokojny dzień. Jak zwykle rano zjadłem śniadanko (chleb z serem i ogórkiem) a potem do szkoły. Mój kolega miał urodzinki, więc częstował cukierkami. Wziąłem ale udało mi się oddać bez problemu mojemu koledze, który zadał tylko pytanie "czemu ty nie chcesz?". Powiedziałem, mu że nie mam ochoty, ale w głowie już widziałem siebie jedzącego owego cukierka. Kiedy wróciłem do domu miałem czas dla siebie, o 17 poszedłem na siłownię razem z dwoma kumplami. Mamy ją w domu mojego przyjaciela, gdzie staramy się ćwiczyć a nie śmiać. :D Jest bardzo wesoło i panuje miła atmosfera. Dzisiaj robiliśmy nogi oraz barki. Po siłowni poszedłem na Oazę, oglądaliśmy ciekawy film. Kiedy wróciłem do domu była już godzina 20 i wtedy moja mama mnie zawołała i powiedziała. "Z okazji walentynek, proszę... Bombonierka" Myślałem, że padnę... Jakaś cudowna, z czekoladkami w środku, musiałem coś zjeść. Postanowiłem, że kiedy najdzie mnie bardzo wielka ochota będę jadł... Tic Taca ^^ Jednego oczywiście. Chyba mi nie zaszkodzi, prawda? Chociaż nie jestem tego pewien. Jutro znowu bieżnia na co się nawet cieszę. Zrobiłem sobie zdjęcie jak wyglądam teraz aby po jakimś czasie widzieć efekty. A i jeszcze coś ^^ Albo waga mi się popsuła, albo rzeczywiście zrzuciłem już 1 kg. Po jednym dniu? Ciekawe prawda? Mój metabolizm mnie zaskakuje, oczywiście pozytywnie. 

Z okazji walentynek życzę wszystkiego najlepszego płci pięknej i życzę powodzenia na drodze do wymarzonej figury. <3

13 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dieta dzień pierwszy... Nie nie, to brzmi jak pamiętnik więzienny :)

Pierwszy dzień na diecie minął bez najmniejszej wpadki. Rano zjadłem śniadanko 2 albo 3 kromki chleba z szynką i ogórkiem zielonym, potem wybrałem się do szkoły, gdzie mieliśmy jakieś prezentacje i zleciała nam połowa lekcji, z czego cała szkoła się cieszyła. Po wszystkim wróciłem do domu i zjadłem obiad, a dokładniej rzecz biorąc jajko i kapustę czerwoną. Potem odpocząłem (komputer -.-) i poszedłem do kościoła gdzie poprosiłem Boga o silną wolę ^^. Kiedy przyszedłem wskoczyłem na bieżnię i pobiegałem troszkę. Mam nawet zdjęcie, które pokazuje odczyty z bieżni. http://zapodaj.net/8e8a52e9b8445.jpg.html Biegłem 30 minut bez przerwy co aż mnie zdziwiło, ale bardzo pozytywnie :) Ze średnią prędkością 7.5 km/h. Przebiegłem niecałe 4 km i spaliłem prawie 270 kalorii. Myślę, że na pierwszy dzień nie było źle. Nawet udało mi się odmówić mamie, która poczęstowała mnie jakimiś czekoladowymi rurkami, których jeszcze nigdy nie jadłem. Wiem, że to pierwszy dzień i że łatwo odmówić pierwszego dnia, ale i tak się cieszę, że mi się udało. Rozpoczynam trening http://www.biegaj40minut.pl/ . Dzisiaj miałem pierwszy dzień, czyli test. Na następnym treningu muszę wskoczyć na odpowiedni tydzień treningu i poprawić swój wynik. Do tego mam zamiar zorganizować prowizoryczną siłownię z przyjaciółmi. Wziąłem się ostro za siebie :) Mam nadzieję, że starczy mi sił. Chcę zrobić tak:
-poniedziałek - siłownia
-wtorek - bieżnia
-środa - siłownia
-czwartek - bieżnia
-piątek - siłownia
-sobota - bieżnia
-niedziela WOLNE
Prace pójdą pełną parą, mam nadzieję że starczy mi sił. Trzymajcie kciuki! Pozdrawiam 

13 lutego 2014 , Komentarze (2)

   Pierwszy wpis hmm? Nie za bardzo wiem co mam w nim napisać... Nie czytałem wpisów innych użytkowników, więc będzie to spontan. 

  Zarejestrowałem się na vitalii przed szkołą. Po co? Kiedyś już miałem tutaj konto i pamiętam, że miło było podzielić się z kimś swoimi osiągnięciami. To znaczy z kimś obcym, kto zna twój problem. Dobrze jest też mieć historię, która przypomina nam od jakiego punktu się zaczynało, co motywuje do dalszego działania i dodaje nowych (jakże potrzebnych) sił. Sam nie wiem czego spodziewam się po tym pamiętniku,  być może kiedyś, za kilka miesięcy będę mógł iść na plażę i czuć się komfortowo w towarzystwie przyjaciół? A kiedy przyjadę do domu, wejdę w mój pierwszy wpis w pamiętniku i przypomnę sobie jakie miałem marzenia i jak wtedy wyglądałem, po czym powiem sobie "dobra robota" i uśmiechnę się. Ale to wszystko są marzenia, które często mają to do siebie, że się nie spełniają... Nie! Nie mogę tak myśleć, bo będę z góry skazany na porażkę, prawda? Uda mi się! Wiem, że dam radę i to zrobię! Przeżywam to troszkę, co nie? Może, ale to dla mnie na prawdę ważne. Zresztą każdy kto ma taki sam problem jak ja, zrozumie. 

  Cieszę się, że mam mamę, która mówi mi "nie jesteś gruby". Czasami, rzadko, ale jednak... Mam takie momenty, kiedy patrzę w lustro i podobam się sobie. Potem wychodzę do szkoły i stojąc przy moich kolegach, którzy są... Wiadomo.... Chudzi, przystojni i wgl. już mi nie jest tak wesoło. Chciałbym to zmienić, chciałbym móc posiedzieć w towarzystwie znajomych bez myśli typu "ale jestem gruby". Mam dystans do siebie i potrafię pośmiać się ze swoich wad, jednak w środku czuję jak tępa igiełka wbija się w moje serduszko. Wśród znajomych jestem znany jako ten, który potrafi każdego rozweselić, przynajmniej tak myślę i pociesza mnie to, że mimo mojego wyglądu ktoś chce ze mną rozmawiać i śmiać się. Zakończę to tym miłym akcentem.  


Notka do siebie w przyszłości:
- Schudłeś? Gratulacje! Oby tak dalej, było warto!
- Przybrałeś? Gratulacje! Po raz kolejny oszukałeś samego siebie...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.