W listopadzie schudłam 1,2 kg. Waga z 1 listopada to 109,2 kg, a z 1 grudnia 108 kg.To mniej niż chciałam chudnąć miesięcznie o 0,6 kg, ale i tak super patrząc jak słaby miałam miesiąc. W październiku było znacznie ponad plan, więc TABELKA MARZEŃ, dalej jest realna do osiągnięcia:)
To był bardzo trudny miesiąc w pracy i życiu, wiele słodyczy pocieszaczy zostało pochłoniętych i narazie brak widoków na jakieś sensowne zmiany. Jedyne co wiem to, że w przyszłym roku czeka mnie rewolucja w życiu. Psychicznie nie wytrzymywałam sytuacji w pracy i jestem teraz na dwutygodniowym urlopie, który za kilka dni się skończy. Jednak nawet to nie okazało się jakoś super pomocne. Jedynym sposobem ( wiem, że nienajlepszym jest oglądanie seriali i filmów). Tylko wtedy wyłącza mi się myślenie o problemach. Nie mam wpływu na tyle rzeczy. Starałam się, ale niestety koniec roku będzie czasem trudnych decyzji. Być może czeka mnie całkowite przebranżowienie, a takie zmiany mając prawie 45 lat, nigdy nie są łatwe. Pracowalam całe życie w jednej firmie, nigdy nie starałam się o inną pracę, więc jeśli tak potoczy się moje życie to nie będzie mi łatwo. Inne ewentualne opcje też nie należą do prostych. No cóż z drugiej strony dobrze, że teraz, a nie za 10 lat. Byłoby jeszcze trudniej:).
W grudniu muszę zrobić sobie w końcu badania krwi, żeby sprawdzić czy z insuliną coś się zmieniło, bo kompletnie wyleciało mi to z głowy:)