Dzisiaj dzień ważenia i taki rezultat: -0.7kg. Jestem zadowolona, no i tak jak myślałam, że to też wina @ w natarciu przy poprzednim pomiarze, że na + było, dzisiaj też i ona się pojawiła. To dlatego mnie tak na słodkie smaki ciągnęło 😅 Samopoczucie takie 50/50, bo pierwsze dni miesiączki są dla mnie mega bolesne. Myślałam, że po porodzie się to zmieni, a jednak, nie dość że dłużej trwa, to boli bez zmian 🫤 Także tak 🤡
Dzień dopiero się zaczyna, piję sobię latte na mleku migdałowym, szefowa (córka) teraz bawi się, ale przy swoim śniadaniu trochę płakała... Przy okazji tego płaczu, zobaczyłam, że dziąsła pofalowane ma, więc jeszcze ząbkowanie będzie doskwierać młodej. Posmarowałam jej te dziąsła przeciwbólowym i humorek wrócił 🥹 Najgorsze uczucie to takie, gdy widzisz że ktoś cierpi i oprócz podania leków i przytulania, nic więcej nie można zrobić, taka bezradność 🫤 Z chęcią na siebie bym wzięła te jej bóle.
Dzisiaj fajna pogoda, słoneczko świeci za oknem. Myślę, że wybiorę się na jakiś spacer później:)
... Zleciał w oka mgnieniu na załatwianiu przeróżnych spraw. Obudził mnie po 8 telefon ze żłobka, że córka została przyjęta i tylko mam dać znać czy od kwietnia, czy od maja będzie tam chodzić. Dylemat się zrobił, bo kwestia taka, czy nowa pani kierownik w pracy wyda mi zaległego urlopu trochę, czy jednak będzie to problematyczne. Tak to miesiąc by mnie jeszcze nie było. Teoretycznie do pracy muszę wrócić po Wielkanocy. Zobaczymy co powie :)
Jak już wstałyśmy z Nikolcią, ogarnęłyśmy siebie i śniadanko, to póki miała siłę i chęci na zabawę sama ze sobą - to ja postanowiłam zadzwonić do tego szpitala specjalistycznego by zrealizować skierowanie. Oczywiście telefonicznie nie dało się tego ogarnąć, bo z numeru na numer mnie przerzucali, że mam dzwonić to tu - to tam i finalnie nic z tych rozmów nie wyszło. Na niedomiar złego: ja w stresie przed wykonaniem telefonów, musiałam wyjść ze swojej strefy komfortu, a i tak na nic to... Po pracy męża wybraliśmy się na rejestrację osobiście, no i tam ze spokojem pani w okienku wytłumaczyła co i jak. Uwierzcie mi, ja w szpitalach nie bywam, myślałam, że mam skierowanie tam gdzie trzeba, a jednak, pani okulista wystawiła mi skierowanie już na zabieg, a to muszę mieć najpierw skierowanie do poradni (dla mnie to brzmi logicznie), bo jednak to chirurg najpierw musi obejrzeć co i jak. No to po wyjściu z tej rejestracji, zadzwoniłam na recepcję do okulisty tam gdzie byłam... Kobieta przez telefon zapisała sobie to o co poprosiłam, aczkolwiek skierowanie dopiero w piątek wypiszą, bo wtedy będzie lekarka. Ewentualnie jeszcze wybiorę się do rodzinnego i zobaczę co mi tam powie, bo też może być skierowanie od lekarza POZ. Także wiem już co muszę zrobić i nie czuję się zdezorientowana :)
Przez te zawirowania z ogarnianiem spraw, dzisiejsze jadło wygląda tak:
Dziś na 11 miałam wizytę, stresowałam się jak nie wiem... A totalnie niepotrzebnie. Lekarka zbadała dokładnie mój wzrok i nie zbagatelizowała problemu z jakim się borykam. Mianowicie: od urodzenia mam opadniętą prawą powiekę, za nastolatki byłam u okulisty z tatą, też wtedy wspomniałam o tej powiece, to lekarka mnie zbyła, że sobie wymyślam i że to o estetykę mi tylko chodzi, bo to nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. A jednak przeszkadza i to bardzo, jako kobiecie? Bardzo. Nawet głupia chęć wykonania makijażu była dla mnie przykra, bo zawsze wychodziło krzywo i nie miałam na to wpływu. Ogólnie też i symetria twarzy. Przez lata wyrobił mi się taki myk, że żeby lepiej widzieć to podnoszę brew. Dzisiaj okulistka zapytała, czy mialam jakiś zabieg, że tak napiętą mam prawą stronę twarzy, a to przez te unoszenie jednej brwi, wtedy jakby bardziej oko mogę otworzyć.
No ale do meritum, po badaniu wyszedł mi astygmatyzm i lekka wada wzroku, do ogarnięcia. Za to mega się cieszę, że dostałam skierowanie do chirurga i ta moja powieka nadaje się do zoperowania w ramach NFZ też. (Prywatny koszt zabiegu to grube tysiące). Dostałam światełko nadziei, że mogę przestać wstydzić się tych oczu. Znaczy, z czasem olałam temat mojego wyglądu, no i nie przejmuję się tym tak. W szkole podstawowej czy gimnazjum to przechodziłam przez piekło, tak mi dokuczali przez to, że wyglądałam inaczej...
Nie potrafię sobie wyobrazić jak będę wyglądać, ale jestem podekscytowana ❤️ Wrzucam zdjęcie oczu, żeby zobrazować jak to wygląda. Nie oceniajcie brwi, po tym jak dziś świetnie poradził sobie mąż zostając sam z małą, wybiorę się na brwi w przyszłym tygodniu po wypłacie 🤣🤣🤣🤣
Dziś był dzień ważenia i co, i +0.4kg, szkoda, ale wydaje mi się, że @ w natarciu... Chociaż gdyby był regularny, to już kilka dni temu powinnam dostać, ale to będzie drugi okres po porodzie dopiero, więc zanim cykl się ureguluje to myślę, że trochę minie. Nie załamuję się, dalej lecimy z dietą, bo wątpię, że to tłuszczu doszło, może coś tam gdzieś tam się jakaś woda zebrała czy inne cośki 🙃
Myślę sobie, że fajnie byłoby kupić rowerek stacjonarny i na nim sobie ćwiczyć co jakiś czas, tylko kurczę... W grudniu wyskoczył nam nieoczekiwany wydatek rzędu 4 tysięcy złotych, bo samochód uznał, że rozdupi się sprzęgło... Na naprawę wyłożyli teście, a my na 13stkę męża, musimy oddać, wiadomo. Zatem "papa rowerku" 🙈 No cóż, zobaczymy jeszcze jak to będzie, może używany uda mi się znaleźć w miarę spoko cenie... A póki co, to muszę spiąć "pośladki" i odpalić treningi na macie. Póki co, motywacja na treningi kuleje, bo moja kondycja nie istnieje 🤣🤣
(maj 2023)
Oglądam czasami stare zdjęcia, żeby trzymać motywację. Jak pomyślę, że wtedy jeszcze czułam się grubo, to widzę, że głowa naprawdę płata figle🙈 jakieś 75kg tu miałam przy 169cm wzrostu
Dzisiaj mam kiepski dzień, nieprzespana noc, czuję się jakbym była wymemłana i wypluta 🙈🙈 Nic mi się nie chce. Była dzisiaj u mnie młodsza siostra męża na trochę, to chociaż odrobinę rutyna dnia wyglądała inaczej 😅 No i czas jakoś szybciej poleciał. Jeśli chodzi o dietę to trwam, nie podjadam, mogłabym powiedzieć, że raczej nie dojadam.. Nie miałam apetytu, rano wypiłam kawę i zjadłam "high protein cookie" takie miękkie ciastko, ale totalnie mi nie smakowało, ale szkoda było mi wyrzucać. To moja zaleta/wada (niepotrzebne skreślić), że nie toleruję wyrzucania żywności. No i popołudniu nie miałam siły na nic więcej, udało mi się zdrzemnąć przy drzemce córki czego efektem było to, że obiad (drugi posiłek tego dnia) zjadłam około 18, najpierw ogarniałam dziecko, a moje potrzeby na końcu 🙈 Podziwiam te wszystkie mamy co tak świetnie sobie radzą z większą ilością dzieci, ja przy jednym wymiękam. Ja naprawdę czekam na to, aż Nikola będzie starsza i może bardziej komunikatywna, ciągle się łudzę, że z czasem będzie lżej... 😅 Miłego wieczoru ⭐
Ostatnio z piciem wody miałam na bakier, znaczy piłam jej za mało, ale ciężko stwierdzić ile dokładnie, bo nie liczyłam nalewanych szklanek wody albo zapominałam odznaczać w aplikacji 🙈🙈 Za to w Biedronce pojawiły się takie fajne bidony do wody. Poprosiłam męża, żeby wracając z pracy kupił mi taki jeden :) Teraz łatwiej będzie pilnować wypijaną wodę. Takie o to, za 19.99zl ładne, motywacyjne jak ktoś potrzebuje dodatkowego wsparcia 😄 U mnie od razu częstotliwości chodzenia na siku wzrosły 🤣
Dzisiejsze ważenie ładnie waga spadła, 2 kg w ciągu dwóch tygodni, ostatni pomiar pominęłam, wyleciał mi z głowy dzień tygodnia 🤣 a potem to myślę sobie, a dobra, poczekam, robię dalej swoje 😅
Dzisiaj dzwonili z polmedu i umówili mi wizytę u okulisty na 24.01, na 11, to akurat, mąż ma drugie zmiany, to nie będzie problemu z opieką nad dzieckiem 😄 Chyba, że mnie tam zawiezie i przy powrocie zakupy spożywcze to już całkiem będzie lux 😅
Dziś rano, jak mąż wracał z nocki to odebrał paczkę z paczkomatu, przyszły pojemniki na produkty sypkie do kuchni. Myślałam, że wczoraj przyjdą, a jednak to inna paczka była, z akcesoriami kuchennymi. W końcu mam wszystko od kompletu, a nie każde z "innej matki" 😅 Także dzisiejszy target: "porządki w kuchni", ahh, średnio się chce, ale jak już mam co do czego schować to jakoś poleci 😄 Miłego dnia ☺️
We wtorek wzięłam się za porządki w ubrankach córki, rany, jak ona szybko rośnie 😅 Poskładałam i spakowałam rozmiary z których wyrosła do kartonu (mogą się przydać jeszcze). W planach mam posprzątać generalnie mieszkanie i odgruzować w szafkach, wyrzucić/oddać nieużywane rzeczy i zrobić totalną reorganizację. Mąż lubi minimalizm, ja również wolę jak jest dużo wolnej przestrzeni i nic się nie wala z miejsca na miejsce. Dzisiaj z jedzeniem "okej", kalorii raczej nie przekroczyłam, mało zjadłam dziś i nie podjadałam niczego ukradkiem. W czwartek ważenie to zobaczymy jak sytuacja. Zapisałam się do okulisty, znaczy czekam aż mi POLMED wyznaczy termin, bo w aplikacji nie był dostępny lekarz w moim mieście 🙈 okazało się że po prostu nie udostępnił grafiku. Mam dostać SMSa z terminem, zobaczymy. Jeszcze mam w planach odwiedzić endokrynologa i zrobić porządek z hormonami, od jakiegoś czasu, rosną mi włosy w miejscach, w których nie rosły, np twarz, dekolt. Mam nadzieję, że wprowadzone leczenie + depilacje laserowe pomogą, zobaczymy, chociaż depilację dopiero można zrobić jak nie będę karmić piersią.
Ogólnie jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o redukcję wagi. Może i nie mam takiej motywacji jaką był ślub, ale jakoś tak brak mi tej radości z założenia sukienki lub jakichś ubrań, które ładnie podkreślały sylwetkę i mogłam się poczuć kobieco, powabnie. Teraz to ubieram się turbo luźno, oversize t-shirt, legginsy/dresy i związane włosy (muszą tak być bo jak mnie dzieć złapie to kępkę wyrwie 🤣)
Oglądałam sobie metamorfozy i przemiany różnych osób, na różnych kanałach związanych z odchudzaniem. W dodatku "mama na obrotach", która była taką przy sobie babeczką, wzięła się za siebie i też ładnie waga ucieka jej. Zmotywowało mnie to do działania, a wszystko siedzi w głowie. Trzeba żyć w zgodzie ze sobą, zamiast się dołować przy potknięciu, podnieść się i iść dalej ku zdrowiu, kondycji i lepszego samopoczucia. Pozdrawiam i tulę, damy radę 💪 💪 💪
Ten rok zaczął się tak średnio, grypsko przyniósł mąż, córka się zaraziła, ja jako tako się trzymam. Pomału zdrowieją, kaszel został jeszcze tylko. Przez te zawirowania chorobowe totalnie nie miałam głowy do diety, prawie nie jadłam ze stresu i w sumie z braku czasu. Wszak, pomoc męża przy dziecku totalnie odpadła, starał się nie zarazić jej, a jednak i tak lipa. No, ale najgorsze za nami. Wczoraj jakiegoś smuta złapałam, że ciało się zmieniło (a już miałam osiągnięty cel odchudzania), że rozszerzenie diety dziecka idzie topornie, te chorobsko, że znajomi nagle zniknęli, a ja przez to że karmię piersią też, a mała nie toleruje butelek, to jestem "uwiązana" w domu już przeszło 9 miesięcy. Na co dzień o tym nie myślę w ten sposób, cieszę się z macierzyństwa i tych wszystkich chwil. Wczoraj niestety znienacka dół złapał. Obstawiam szalejące hormony. W zeszłym miesiącu dostałam miesiączki, więc domyślam się że to jej sprawka i że jest blisko 🙈 Wierzę, że z czasem będzie lepiej... A jak wylałam to z siebie tutaj, to też będzie mi lżej 🥹 Mam nadzieję, że kolejny wpis będzie bardziej optymistyczny ⭐
W kwietniu urodziłam uroczą córeczkę. W trakcie ciąży przybrałam kilogramów, nie ukrywam, że zapewne dopadł mnie efekt jo-jo. Cóż, znacznie mniej ruchu miałam (praca fizyczna - wymagająca była), gdyż z zaleceń lekarza prowadzącego musiałam się dużo oszczędzać, sporadyczne spacery były. Pojawiły się zachcianki też i tak to wyszło 🙈 W międzyczasie przeprowadzka na "swoje". No ogólnie zaczęłam od lipca z powrotem dietę z Vitalii. Na razie od tamtego czasu -5kg, a od porodu (-15kg). Także walka od nowa, na liczniku znowu powyżej setki, czekam aż zejdę do dwucyfrowej wagi i jakoś to będzie szło. Małymi kroczkami :))
Powodzenia dla wszystkich, którzy też walczą ze swoimi słabościami i kilogramami. 💪🏻🤗
Długo mnie nie było, bo bardzo dużo się działo. Za miesiąc przeprowadzka do naszego mieszkania, udało się kupić w super okolicy :)) No i mniej więcej w momencie ogarniania notariusza itp, test ciążowy pokazał 2 kreski 🥰 Już 13 tydzień i jestem po badaniach prenatalnych - wszystko dobrze, jestem spokojna ❤️
Ale wyszła mi cukrzyca ciążowa, dostałam skierowanie do diabetologa, zobaczymy co mi powiedzą. Szkoda, że na Vitalii nie ma diet dla ciężarnych, ale może mogłabym użyć diety niskie IG i jeść kalorii tyle ile potrzeba w danym etapie ciąży. Mąż każe poczekać do wizyty u specjalisty, może doradzi co tam dalej.
Wszystkiego dobrego życzymy ❤️