Po tym wolnym to kilka razy sprawdzałam, jaki jest dzień tygodnia🙈 Dzisiaj odpaliłam trening po miesięcznej przerwie. Uruchomiłam sobie nowy plan treningowy w apce Marty. Miło jest się poruszać. Miałam chwilę dla siebie, mąż wyszedł do pracy, a młoda w żłobku była :) Rano jeszcze byłam w swojej pracy potwierdzić urlopy na komputerze, do 30.05 mam. Także trochę czasu na powrót w trybiki diety, jakieś zorganizowanie siebie, bo od czerwca się zacznie kombinatoryka z grafikiem, żłobkiem, dietą. Stresuje mnie to, ale potrzebuję wpaść w taką rutynę.
Jakoś minął ten dzień, po przeliczeniach w diecie, zwiększyłam sobie podaż kalorii. Nie czuję się głodna. Dość długo byłam na zerze kalorycznym, więc myślę, że stopniowo zacznę ucinać. Zobaczymy jak to będzie szło. Też nie chcę za szybko zrzucać bo to wtedy jojo murowane jest. Regularny ruch mi doszedł, kroków przybyło. Powoli do celu :)) Chociaż już pierwsze kłody idą w moją stronę, pod postacią dwóch urodzinowych grilli. U mojej siostry, w środę mój chrześniak ma 7 urodziny, więc postanowilj zrobić grilla na tarasie. A w piątek mój tata wyprawia zaległe (z 24.04) urodziny, no i też grill. Zapytałam czy drobiowe mięso kupią, to troszkę skubnę + jakieś sałatki, to powinno być okej, chyba na wadze się nie odbije 😅
Trochę mnie tu nie było, mam wrażenie że kwiecień zleciał mi błyskawicznie, w oka mgnieniu. Dużo się działo. Adaptacja w żłobku, ogarnianie badań do pracy, jeżdżenia w tę i z powrotem, choroby, Wielkanoc, roczek. 🙈 Jadłam intuicyjnie, bez liczenia kalorii - nie mogłam się jakoś zorganizować. Najwidoczniej musiałam wejść na swoje zero kaloryczne, bo waga na szczęście stanęła w miejscu. Wracam. Trochę też pozmieniałam ustawienia diety, od poniedziałku mam dostać nowe jadłospisy. Melduję, że żyję, tylko po prostu zatrzymałam się na trochę w miejscu 😅 Postaram się wrócić na swoje trybiki z powrotem 😁 ❤️
W sobotę wieczorem wróciliśmy już do domciu w Polsce. Pożegnania są dla mnie okropnie smutne, taki żal, melancholia.
Wczoraj pojechaliśmy po nasze pieski do mojego taty, chyba przeziębienie mnie łapie... x.x ból gardła mnie męczy, oby szybko mi to przeszło. Nikoli w piątek pojawił się katarek, ale już z nią coraz lepiej jest, odpukać, że nic jej się nie rozwija, bo w środę mamy dzień adaptacyjny w żłobku. Nic w sumie więcej się z nią nie dzieje, 0 kaszlu, temperatura normalna. Pomyślałam, że może to od pyłków czy innych takich, albo od wyrzynających się zębów, bo ten katarek był bezbarwny, trochę lejący.
Deficytu na wyjeździe tak nie pilnowałam, jadłam dość "intuicyjnie", zobaczymy co moja waga łazienkowa pokaże w czwartek. No nie spinam się, pomału wracam w swoje trybiki. Chociaż przez ból gardła nie chce mi się jeść wcale 🙈 dzisiaj tylko dwie herbaty wypiłam i skubnęłam kawałek jajka od Nikoli co już więcej nie chciała. Zrobiłam jej jajecznicę na parze ze szczypiorkiem i szynką drobiową 😅 + kawałki chlebka pełnoziarnistego posmarowanego puszystym serkiem naturalnym. Mati wróci z pracy to się udamy na większe zakupy spożywcze.
Minął tydzień pobytu w Niemczech, fajnie tu. Dłużej słonko bawi za oknem, Nikola tu świetnie śpi w nocy, babcia zadowolona 😁 gotujemy jej obiadki, bo słoiczków nie chce tych niemieckich, a niby te same. Zaszalałam też z włosami, z brązu poszłam na blond 😅 i waga mamy jakaś łaskawsza, po tygodniu kilogram mniej, a jem "intuicyjnie", bo mamie się waga kuchenna zepsuła.
odrost trochę bardziej się złapał, ale no cóż, coś nowego 😅
Hejo hej, coraz bliżej wyjazdu, dzisiaj będziemy pakować walizki, żeby na spokojnie poważyć wszystko i przeprać co tam będzie trzeba jeszcze 😁 dobrze, że mamy też mechaniczną suszarkę, kurde jaki to "game changer" przy niemowlaku, przy rozszerzeniu diety, gdzie te ciuszki co chwilę się brudzą. Fajna sprawa, inaczej bym chyba nie wyrobiła w tym chaosie pod postacią wiecznie stojącej suszarki na środku pokoju 🙈🙈🙈
Chociaż wiem, że dziś środa i "oficjalne" ważenie jest jutro, pokusiłam się, żeby dzisiaj stanąć na wadze. 🤭🤭 Spodobał mi się wynik 😅
Przy ostatnim pomiarze było 99.8, czyli jeśli jutro będzie tyle samo to spadek rzędu 1.3kg 😁 ale fajnie ❤️
Dodało skrzydeł ❤️ Jak mąż wróci z pracy to zagarnę sobie 40min dla siebie i wykonam trening cardio 🥰 Miłego dnia 🍀
Dietowo okej, trzymam deficyt. Został mi jeszcze ostatni trening z planu starter. @ pomału się kończy. Stres zaczyna mnie zjadać też, bo coraz bliżej wylotu. Jakoś boję się tego wszystkiego, bo nigdy jeszcze nie leciałam samolotem 🙈 Wiem, że u mamy na spokojnie dalej dietę będę trzymać, to na pewno 🍀😄
W sobotę byliśmy na shoppingu, kupiliśmy pełno ubranek dla córeczki, a sobie z tego całego wypadu, to jedynie bieliznę i skarpetki XD Ale no co, my ubrania mamy 🤣 a ja jeszcze mam multum w mniejszym rozmiarze, czekają aż zacznę w nie wchodzić 😅 Tylko mężu przez te wszystkie lata trzyma swoje wymiary w ryzach 😁
Moja laleczka kochana ❤️❤️❤️
Zdjęcia z niedzielnego spacerku ❤️
Natuptane kroków było na tym jednym wyjściu 😅 ale żal nie korzystać z przepięknej pogody 😁
Trening zaliczony mimo bolesnej @, zaparłam się, nie chcę robić przerwy, bo potem ciężko będzie wrócić do systematyczności. 💪🏻
Zrobiłam sobie zdjęcia wczoraj, żeby sprawdzić czy jest jakaś różnica po zrzucie 10kg. Moim zdaniem coś się zmieniło, mama też potwierdziła, że ćwiczenia dużo dają.
czerwiec 2024 (~110kg)
marzec 2025 (99.8kg)
nastepnym razem zdjęcia już będą w takim formacie niż przed lustrem, bo mogę robić zdjęcia przez zegarek 🤣 Może i nie są to spektakularne efekty jak po zrzucie 30-40kg, ale coś tam chyba widać ☺️
A dziś pojawiła się @ z tego wszystkiego 😅 Kilka dni cierpień przede mną... Ciekawe jak z treningami będzie. Jeszcze 2 mi zostały do ukończenia planu treningowego 🥳 Oczywiście spróbuję. Dziś ogólnie rest day, ale ładna pogoda jest to myślę nad spacerkiem z córką popołudniu.