Siemka!
Wczorajsze menu:
I jogobella brzoskwiniowa, 1 kromka ciemnego chleba
II batonik musli
III szpinakowe penne z suszonymi pomidorami [273 kcal]
IV 2 tosty (z serem salami i z pieczywa tostowego 3 ziarna) z ketchupem, kawa z mlekiem
V 2 pomarańcze
VI 2 jabłka, pomarańcza
Takie głupie menu bo zaspałam do szkoły więc chwyciłam jogurt i zjadłam go w biegu i nie zdążyłam śniadania do szkoły. Potem wieczorem tak chciało mi się żreć że masakra, i zjadłam wszytskie te owoce, lepsze to niż słodycze.
I dzisiejsze:
I banan
II jabłko
III jabłko
IV jabłko
V zupa pomidorowa z makaronem (dużo)
Dzisiaj też zaspałam i też zdążyłam tylko chwycic owoce i wybiec z domu ;c
Jakaś beznadziejna ostatnio ta moja dieta. Nie mam weny, nie mam na nic ochoty, nie mam pomysłu na obiady, nie umiem wstac wcześnie żeby zrobic porządne śniadanie...
Ostatnio znowu wracam do nawyków z zeszłego roku - popołudniowe drzemki, nie potrafie rano wstać. Nie chce mi się uczyć i zlewam. Tak nie może być! W zeszłym roku przez to omal nie zdałam. W tym roku zależy mi na ocenach! Chcę się uczyć. Ale tak nie mam siły, tak mi się nie chce, mam tyle zaległości i zero motywacji. Zmotywujcie, błagam!
Cóż, lecę do biologii.
Trzymajcie się ciepło!
Mary