Cześć dziewczyny!
Dzisiaj miałam strasznie głupi dzień. Po prostu głupi. Miałam rano jechać na pobieranie krwi a potem do szkoły. Ale jestem tak genialna, że robiąc owsiankę rozsypałam po całej kuchni siemie lniane. Wyłączyłam płytę kuchenną, odstawiłam owsiankę, i zaczełam ręką zrzucać ziarna na podłogę żeby je pozamiatać. I tak oto przejechałam ręką po gorącej płycie, oparzyłam ja sobie strasznie i nie byłam w stanie iśc ani do lekarza ani do szkoły. Do teraz nie mogę wytrzymać bez lodu więcej niż 2 minuty. Ciekawe czy do jutra mi przejdzie (chociaż chętnie zostałabym jeszcze w domu hehe).
Jeśli chodzi o dietę dzisiaj to całkiem ok. Miałam straszną ochotę się nażreć, ale wiedziałam że to po prostu kwestia tego że jedzeniem chce uciszyć moje problemy. Wiem, że muszę być silna, muszę stawić im czoło a nie całe życie uciekać, znajdując pociechę w jedzeniu. Dałam radę :)
Bilans:
I kakaowa owsianka z pomarańczą
II 2 kromki ciemnego chleba z kiri, rzodkiewką i szczypiorkiem
III banan
IV szpinakowe penne z suszonymi pomidorami [273kcal]
V mus z mrozonych truskawek i 1 banana przekładany jogurtem naturalnym
Jeszcze coś poćwiczę a potem zaktualizuję ;-) Albo dam sovie spokój i jutro zrobię 2 razy tyle.
Jestem tak zmęczona ostatnio że nie mam energii aby zabrac się do niczego. Do lekcji, nauki. Nie wiem, nic mnie nie motywuję, najzwyczajniej w świecie nie mam na to siły. Pewnie sprawka niedoczynności tarczycy. Mam juz jej serdecznie dość. Wiecznie zmęczona, w ten sposób nic nie osiągne. A lekarze od 4 lat nie umieja dobrać mi dawki leku (a chodze regularnie na wizyty i kontrole ale tu jest metoda prób i błędów). We wtorek znowu idę do lekarza. Jak nie zwiększy mi dawki, to sama zacznę brać 3 razy więcej leku (*)
Trzymajcie się!
Mary