Witam.
Nowy rok i nowe postanowienia. Hmmm no właśnie czy nowe stare ale z większą ilością kg. Ale może a nawet musi się tym razem udać. do całkowitego zrzucenia 30 kg.
Ponadto co u mnie. Sylwester ciężki druga zmiana, potem kłótnia z mężem ale w Nowy rok wszystko wróciło do normy. Ogólnie spędzony w domku.
Mój małżonek stwierdził że jednak przestałam o siebie dbać że za przybyło mi na brzuszku a dokładnie na wielkim brzuchu (to moje stwierdzenie). Więc mu powiedziałam że się zdziwi. Ale że moja chudzina tak jak ja uwielbia słodkie powiedziałam , że ma zakaz przynoszenia słodyczy do domu ma mnie wspierać i pomagać. Założyliśmy się że schudnę 5 kg do świąt Wielkanocnych ale mam nadzieje że uda mi się więcej ale Ciiii. Jeżeli mi się uda pozwolił mi ściąć włosy. Bo troszkę kłótni jest z tego powodu bo ja chcę krótkie a On mnie woli w długich cóż życie. Dlatego muszę walczyć.
Ambaras jest taki iż nie chce mi wierzyć na słowo że np teraz od świąt zgubiłam prawie dwa kg ( chyba to jedzenie zeszło ;p) także z 90,6 zrobiło się 88,8. Powiedział że dopóki nie będzie widział nie będzie wierzył. Hmmm a ja mu swojej wagi nie pokaże porażka :(.
Do dietetyka umówiłam się na poniedziałek także czekam z niecierpliwością.
Niestety ćwiczyć jeszcze nie zaczęłam brakuje mi czasu, nawet nie mam kiedy posiedzieć. Wiecznie coś, i wiecznie coś. Wczoraj po nocce to nie wiem czy spałam 3 godz a dzisiaj musiałam mimo wolnego wcześniej wstać nieprzytomna i tak minęło wolne że sobie nic nie odpoczęłam.
Jutro mimo święta 3 króli ja muszę iść do pracy na 6 rano. Jak wrócę to leżę i zbieram energię.
Ale z tego co zauważyłam przez te 4 dni to że jestem lżejsza, nie jestem przejedzona, nie czuję się fatalnie tak jak to było gdy jadłam, jadłam i jadłam słodycze.
OBY MI TEGO ZAPAŁU NIE ZABRAKŁO.