Co zrobić, kiedy strasznie nie chce się ćwiczyć? Można znaleźć 100 wymówek: sprzątanie, pranie, poukładanie książek alfabetycznie, wyprasowanie skarpetek, pomalowanie płotu... albo ruszyć się. Skopać sobie tyłek tak, żeby nie wiedział gdzie toaleta, skopać, żeby pot po nim ciekł, przebiec 5,5 km, przetruchtać kolejne 2,5.
Zamknąć się w pokoju, słuchawki na uszy, muza na full (no dobra prawie, szkoda słuchu) i jedziesz!!! Nie ma wymówek. Ja przestaję wreszcie je mieć. Wiem, że nie obędzie się bez słabszych dni, ale można! Z ostrogami piętowymi, z rozwalonym kręgosłupem, 25 kg nadwagi. Można ruszyć dupę!!! I wtedy nie ma, że ktoś nam przeszkadza. Dziecko w drugim pokoju ujeżdża tablet i nawet mąż, który dzwoni z pracy i dowiaduje się, że dajesz ognia mówi: "Dobra, zadzwonię po treningu".
To jest czas dla ciebie, to jest czas na zmianę!
I nie ma co się czarować. Grube nie jest fajne. O ile kwestią gustu jest, czy jest ładne, bo to jak z dupą, każdy ma swoją i o tym się nie dyskutuje, to z pewnością nie jest zdrowe! Można zrobić w tygodniu 28 km (4 na kijach w deszczu, 24 na bieżni)! A jeśli twierdzisz, że nie można, cóż...