Uwielbiam ten gadżet. Mały, lekki, funkcyjny. Fitbit Alta HR. W połączeniu z aplikacją to świetny motywator, który ma sporo funkcji. Pokonujesz samą siebie. I to chodzi. Bijesz własne osiągnięcia, a jak masz ochotę to wchodzisz w grupowe wyzwania i rywalizujesz ze znajomymi. Masz kontrolę nad pulsem, kaloriami (mniej więcej) i fazami snu. Liczy kroki, dystans i spalone kalorie. Można ustalić sobie cele dzienne, tygodniowe, od ilości kroków po ilość wypijanych płynów.
Ekran jest nieaktywny. Można go uruchomić dotknięciem, ale ruchem nadgarstka. Kolejne funkcje wyświetlają się po pojedynczym dotyku.
Mnie motywuje. Fajne jest to, że Alta daje dyskretnie znać, że zbliża się pełna godzina i na przykład zostało jeszcze 40 kroków do godzinnego celu. No i co robisz? Machniesz te 40, ruszysz się, bo co ci szkodzi. Biorąc udział w grupowym wyzwaniu możesz złapać sama siebie na tym, że trzaskasz pajacyki 5 minut, bo cię ktoś tam wyprzedził o 200 kroków. CO? Mnie wyprzedził? Nie ma bata!!! No i jedziesz! Alta sama rozpoznaje fazy ćwiczeń i można kontrolować ile czasu spędzamy aktywnie a ile w spoczynku.
Ja uwielbiam i praktycznie się z nią nie rozstaję. Jedyny minus dla mnie to fakt, że nie jest wodoodporna, więc nie można automatycznie zapisywać aktywności w wodzie, trzeba to robić ręcznie.
Barbie_girl
10 maja 2017, 17:24Ja mam Fitbit HR super motywywuje tylko ze ja od 5 miesiecy zawsze wygrywam to juz troszke nudne hehhe ;)
MagdaMaciaszek
10 maja 2017, 17:32Hmmmm, no tak, to może się znudzić hehehehehehe :D Musisz znaleźć znajomych wśród wyczynowców chyba :D
Barbie_girl
10 maja 2017, 18:05hahaha dobry pomysl :P