Już czas się odezwać. Długo mnie tu nie było. Ponad dwa miesiące.
Dzięki @beataszuk za pamięć. U mnie trochę się dzieje. W maju dowiedziałam się że jestem w ciąży po raz trzeci. Szok totalny dla nas, sex na kalendarzyk w naszym przypadku nie działa :). Trochę mnie to zaskoczyło, wystraszyło ale pogodziliśmy się że będzie trzecie niemal rok po roku. Oczywiście pofolgowałam sobie, przestałam pilnować co mi wolno jjeść a co nie. W pracy już powiadomiłam że tak szybko nie wrócę i zaczęłam się cieszyć nową sytuacją.
Niestety w czwartek Pani ginekolog powiedziała ze cos nie gra, nie widzi dziecka, zrobiłam dodatkowe badania i we wtorek z wszystkimi wynikami ponownie na usg.
Okazało się że pęcherzyk ciążowy rósł do 9 tygodnia, zarodek się zagnieździł ale coś się stało i zarodek przestał się rozwijać. Teraz czekam na poronienie, jeśli do poniedziałku nie poronie to muszę iść na łyżeczkowanie do szpitala. I to mnie przeraża, wolałabym jednak sama poronić szybciej dochodzi się do siebie.
Trzymam się dobrze a to dlatego że w pęcherzyku zarodek się nie rozwinął bo gdyby się okazało że jest tam maleństwo to byłabym przerażona szczególnie poronieniem bo nie chciałabym zobaczyć małej istotki. Doktor mówi że nic nie zobaczę bo nawet serce nie zaczęło bić.
Ten tydzień będzie dla mnie trudny, przy każdym lekkim bólu brzucha zastanawiam się czy to już się zaczyna, nie wiem jak to będzie przebiegać, doktor mówi że będzie to jak bardzo intensywna boląca miesiączka więc chyba to przeżyje.
Jeśli chodzi o dietę to nie ma co czekać. Dziś rano się zważyłam waga 76,1 poszybowała o 4 kilo w górę. Nieźle, zaczynam od zdrowych nawyków.
Za miesiąc wesel, do tej pory miałam mieć osiągnięty cel a teraz jestem daleko w lesie. Może uda mi się zgubic choć 4 kg do 22 sierpnia, potem zobaczymy.