Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zwykłą, przeciętną kobieta z dziećmi i z mężem w zanadrzu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8994
Komentarzy: 195
Założony: 16 września 2014
Ostatni wpis: 16 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lopacianka

kobieta, 45 lat, Warszawa

160 cm, 84.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2018 , Skomentuj

Wczoraj posypały się moje plany. Miałam dola i chciało mi się wyć. ;(

Oczywiście - pierwsza rzeczą o jakiej pomyślałam to było - co jest w lodówce. 

Znalazły się jakieś parówki, kanapkę w śniadaniówce mojego syna, pierogi, które kupiłam na dzisiejszy obiad, niedojedzone jabłko i wiele innych "smakołyków". 

Tak dobrze szło mi odchudzanie, tak się trzymałam, a tu taka wtopa!

Zastanawiające jest to, ze zawsze jak mam jakiś problem to najlepszym pocieszycielem jest jedzenie. (kurczak)(hamburger)(frytki)(nudle)

Ani nie jest głodna, ani specjalnie mi to nie smakuje ale sama czynność wkładania do buzi i żucia daje mi niesamowitą przyjemność. 

Trudno, dziś jest nowy dzień. Nie robię sobie wyrzutów, nie mam do siebie pretensji. Idę dalej bo mam swój cel. Idę dalej bo nie chcę się poddać, bo mam prawo do potknięć, bo kocham się i chce sobie pomóc. 

Nie będę się potępiać, nie będę się karać. Przecież jestem dla siebie najlepszą i najwierniejszą przyjaciółką!!!!! 

Powiem sobie - kochanie, trudno ale nie martw się. Jutro jest nowy dzień! Jutro będzie dobrze i znowu podążysz droga, którą sobie wytyczyłaś. 

Nie poddawaj się, jestem z Tobą!!!!!! (zakochany)

12 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Najlepiej wychodzi mi liczenie kalorii. Wiele osób decyduje się na diety, a mnie to wkurza, że ktoś ma za mnie decydować co mam zjeść - pomidor albo papryka. A może ja mam ochotę na ogórka i co? Nie, to nie dla mnie. 

Wiem, że może tak jest łatwiej, że tak szybciej się chudnie ale .....

Ostatnio w drodze do pracy spotkam koleżankę. Schudła, a jakze, promienna, szczęśliwa i cera jej się poprawiła ale widzę że dzwiga jakaś torbę. Okazało się, że to jest sterta pojemników z jedzeniem. No tak, skoro ma jeść co dwie godziny ..... Powiedziała mi, że codziennie spędza kilka godzin w kuchni na odmierzaniu, ważeniu produktów i gotowaniu ściśle według przepisów. Jeszcze codzienne zakupy.....

Nie, to jednak stanowczo nie dla mnie!!!

8 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Nie wiem jak inni, ale ja zawsze odchudzanie zaczynam od poniedziałku.

Każdy poniedziałek to nowa nadzieja, że może dziś, może to ten dzień zmieni moje życie. 

Zastanawiające jest to, że nigdy nie wątpię, że to właśnie ten wyjątkowy, niepowtarzalny dzień. Ten poniedziałek też ma być ten pierwszy, jedyny - przynajmniej bardzo bym chciała. 

7 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Miało być tak, super, szczupło a ja coraz starsza i coraz grubsza.

Na dodatek wszystkiego wczoraj wywaliłam się.

Wczoraj wychodząc z pracy zadzwonił telefon. Odebralam i nagle jak nie runę.... Przede mną szły trzy koleżanki ( hmmmmm koleżanki, po pięćdziesiątce !!!!!). Usłyszały huk i podbiegły do mnie. To musiał być piękny widok. Trzy starsze panie podnoszą mocno puszystą babkę, czyli mnie. 

Kochana, powiedziała jedną z nich, ja w zeszłym roku również podknęłam się o tą dziurę i straciłam w przedni ząb. Pomachalam językiem żęby. Jak na razie są na miejscu ale bolą jak diabli. W rezultacie:

Podrapalam sobie oba kolana, nadwyrężyłam prawy nadgarstek, rozwaliłem powiekę i wargę. 

Teraz wygladam jak monstrum z podbitym, fioletowym okiem i napuchniętą górna wargą. Do tego chodzę jakbym miała osiemdziesiątkę - ale że mnie pierdoła!!!

14 kwietnia 2015 , Komentarze (8)

Dziś dowiedziałam się, ze kuzyn mojego mężula za miesiąc wyprawia komunię swojego syna. Wiadomo, ze na uroczystości będzie cała rodzinka. Dawno ich nie widziałam bo ze względu na unieruchomienie nigdzie nie bywaliśmy i tez nikt do nas nie przyjeżdżał.

.........  i tu nadarza się dla mnie okazja....

Może by tak pokazać się w nowej odsłonie??? Może by tak schudnąć na tyle, żeby było widać???? nowa JA!!! To by było naprawdę coś!!!!

Komunia będzie dokładnie 17 maja. Jakby tak schudnąć do tego czasu te 5 kilo???

Byłby super, pytanie - czy mi się uda???

Czy w ciągu miesiąca można schudnąć 5 kilo???

13 kwietnia 2015 , Skomentuj

Wczoraj wybraliśmy się na zwiedzanie Palmir. To tam hitlerowcy w czasie wojny dokonali masowych mordów. Tam tez spoczywa mój wujek. 

https://vitalia.pl/download/newsZdjecie/org_666_mn_palmiry.jpg

Piękne muzeum i ogromy cmentarz, który znajduje się w środku lasu robi niewiarygodne wrażenie.

Cisza i spokój lasu bardzo pasuje do tego miejsca. 

Wczoraj dodatkowo była piękna pogoda. Słońce przebijało przez drzewa, niebo było błękitne i czyste bez żadnej chmurki. 

Cudownie spędzony dzień. Nawet nie czułam bólu nogi.

12 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Z kolanem coraz lepiej. Zginam już całkiem sporo. 

Wczoraj z rodzinką poszłam na spacer do parku. Dziewczyny jaka rozkosz!!!! Wszystko pachnie, wszystko kwitnie, słońce grzeje i wszędzie uśmiechnięci ludzie. Coś fantastycznego! Pierwszy spacer w taki cudowny dzień po dwóch miesiącach siedzenia w domu!!! 

https://vitalia.pl/resource/wiosna.jpg

Niestety wieczorem stopa spuchła mi jak balon. Buuuuuuu  (szloch)

Przy dotyku bolała potwornie. Niby cały czas mam ją bardziej lub mniej spuchniętą ale jak mówiłam rehabilitantom to jedynie co mówili to, ze mam okładać lodem i wysoko trzymać nogę.

Nie ma co - we wtorek spróbuję dostać się do ortopedy. Nie będę czkać. Zwolnienie mam do 27 kwietnia i chciałabym już iść do pracy!!!!!!!!

11 kwietnia 2015 , Komentarze (14)

.... i znowu STRES!!!

Dziś śniła mi się moja (oby!!!) przyszła praca.

Nie miałam ani własnego biurka, ani komputera. Dali mi jakiś tablet i kazali napisać  pismo wyjaśniające według wytycznych na prędze podyktowanych przez zwierzchniczkę. Tablet się zawieszał, ja siedząc w przejściu ciągle byłam potrącana przez jakiś ludzi. Czułam presję, ze jakoś długo mi to zajmuje... Bałam się, ze zaraz ktoś przyjdzie i mnie opieprzy....

Obudziłam się zmęczona .......... KONIEC!!! Tak nie może być. muszę się wyciszyć, uspokoić.....

Na razie jestem niejako uwieziona w domu no i cały czas niesprawna więc ruch, o którym dziewczyny pisały, jako środek uspokajający nie jest możliwy do wykonania. Pozostaje jedno - uspokojenie myśli. 

Kiedyś, jako nawiedzona wegetarianka, ćwiczyłam jogę, stosowałam różne metody relaksacyjne, afirmacje, zajmowałam się energią egzystencjalną itp....

Bardzo dbałam o swój rozwój duchowy. Byłam innym człowiekiem. 

Teraz....... ciężka, nerwowa praca, obowiązki rodzinne, problemy życia codziennego i ciągła gonitwa za wszystkim bo wszędzie tylko terminy i terminy...

Nawet nie mam czasu uspokoić myśli, jestem wewnętrznie rozedrgana, niespokojna...

Może właśnie to, ze złamałam nogę i jeszcze jestem na zwolnieniu do końca kwietnia potraktować jako okres samonaprawy. Posklejania mojej umęczonej duszy, umocnienia jej.

Zaczęłam wsłuchiwać się w siebie. Człowiek tak naprawdę sam może sobie pomóc jeżeli tylko zaufa sobie i wsłucha się w swoje potrzeby. Teraz wiem co potrzebuje. Muszę na nowo uwierzyć w siebie, pokochać i wzmocnić. Zaczekam stosować afirmację.

Wiem, ze nie jest łatwo znaleźć odpowiednie słowa, czasami potrzeba na to wielu prób i czasu ale mnie się udało. Mozę dlatego ze przygotowywałam się do tego przez długi czas, skupiłam się na swoich myślach. Skąd wiem????? Stąd że wymiatając afirmację od razu poczułam jak zalewa mnie fala spokoju. Te ułożone przeze mnie słowa od razu spodobały mi się i dały mi radość i poczucie ukojenia.

Czuję ze coś się zmienia.....

10 kwietnia 2015 , Komentarze (13)

Tak, właśnie - UWIELBIAM, kiedy widzę zmniejszające się cyferki na mojej wspaniałej wadze !!!!! CUDOWNE uczucie. Wprost fenomenalne!!!!!

Teraz jak przyzwyczaiłam się do głodu, do mniejszych porcji jakoś nie chce mi się jeść.

Wcześniej skrupulatnie liczyłam kalorie. Teraz nie muszę.

Czy Wy też tak macie, ze na pewnym etapie odchudzania jedzenie przestaje być ważne, myśli już tak nie krążą wokół tego tematu....??????

Wcześniej ciągle myślałam co by tu zjeść. Jak wychłodziłam z pracy zastanawiałam się co przygotuję sobie na obiad, co po obiedzie,co jeszcze zostało w lodówce... Po wstaniu z łóżka myślałam o śniadaniu.

Istna męczarnia. Nie raz wracając z koleżanką tą, czy drugą do domu ona coś mi opowiada a ja myślę, ze najpierw odgrzeję zupkę pomidorową może z kluskami, a może z ryżem  (obie wersje lubię), potem kotlecik, ale mam przecież w zamrażarce pierogi - to może pierogi......

Przed oczami stawała mi cała zawartość lodówki i zamrażarki. 

9 kwietnia 2015 , Komentarze (13)

Buuuuu........     Wczoraj poległam i to na całej linii. (szloch)

Zwyczajnie zjadł mnie stres!!!!!

Dziś rano byłam na rozmowie w sprawie pracy. Już od dawna chcę się przenieść do innego działu. Właśnie nadarzyła się okazja.

Wczoraj jakoś się trzymałam ale wieczorem pomyślałam, ze łyk piwa nie zaszkodzi ... tak dla relaksu przed tą rozmową. Od jednego łyka przeszło do drugiego, wreszcie wypiłam zawartość całej puszki, a potem kolejnej i chyba jeszcze trzecią na spółkę z mężulem.

Nooooooo, a jak piwo to:

Czipsy (frytki) kabanosy (hotdog), czekoladki (czekolada), jakiś kawałek mięska (stek) .... czego tam nie było!!! 

Usnęłam pijana i przejedzona, a rano obudziłam się z potwornym kacem!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.