Kochane!
Kwiecien minal bardzo szybko, a to pewnie dlatego ze duzo sie dzialo! Na poczatku miesiaca pojechalam do Polski zobaczyc sie z rodzina i kontynuowac zabiegi na zylaki. Pierwszy raz od 20 lat, jak juz latam do Polski, nie przytylam jak sie zwazylam po powrocie 😁 Sukces, mimo tego ze duzo bylo naciskania na mnie zebym "jeszcze cos zjadla" ale sie nie ugielam. Pozniej byly Swieta Wielkanocne, ktorych w sumie nie obchodzilam za bardzo, ale spotkalam sie z kolezanka na super dlugi obiad i kilka kokajli. Reszte weekendu swiatecznego spedzilam akytwnie i na wycieczkach z mezem. Pod koniec miesiaca byly moje urodziny i bylismy w Londynie od piatku do niedzieli. To byl bardzo intensywny weekend, pod znakiem tostowania za moje zdowie i jedzenia 🍸 Nie objadalam sie jakos strasznie i duzo sie ruszalismy ale faktycznie duzo bylo alkoholu. Niczego nie zaluje bo ten weekend byl zaplanowany juz od dawna i wiedzialam ze sobie odpuszcze na te 3 dni. Dzis sie wazylam po tych urodzinowych szalenstwach i jestem w szoku....nie przytylam 😍 Waga troszeczke nawet spadla, do 74.9 kg. Nie wierze - wreszcie jest "4" z przodu!! Pilnowalam sie z jedzeniem i bardzo duzo chodzilam, wiec pewnie dlatego nie ma tragedii. Jestem bardzo zadowolona z tekiego wyniku!! Plany na maj mniej intensywne ale jest duzo urodzin itd, wiec musze pamietac zeby jesc i pic z umiarem! Trzymajcie kciuki za dalsza walke!
Buziaczki ❤