Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

naprawdę jaka jestem nie wie nikt

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1185
Komentarzy: 17
Założony: 5 maja 2015
Ostatni wpis: 11 maja 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kaktusowe_2

kobieta, 36 lat, Gliwice

153 cm, 62.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2015 , Komentarze (3)

7 dzień mojej diety. Dzisiaj jeszcze bardziej się zmotywowałam do działania, oglądałam zdjęcia od mojego Szwagra, wyglądam na nich jak monstrum! nie mogę na siebie patrzeć, tragedia! moja samoocena się zawaliła totalnie :(

Ale nie poddam się, od środy zaczynam z koleżanką trening od kanapowca do biegacza, zaczyna się szybkiego marszu, a kończy na bieganiu. Trening jest przygotowany na 14 tygodni więc sporo czasu minie, ale najważniejsze, że nie jestem w tym sama! 

Jadę jeszcze na zakupy, bo od jutra nowe menu a ja mam pustki w lodówce, ale powiem Wam, że takie robienie zakupów na określone dania to super sprawa, nic się nie marnuje, bo wszystko jest kupione po coś :) 

Pozwoliłam sobie dzisiaj na kawałeczek miodownika, na śniadanko była buła, na drugie serek wiejski z owocami, na obiad i kolację buła, bo nie było kiedy ugotować :)

Pozdrawiam wszystkich i cieszę się, że trafiłam na VITALIE! 

10 maja 2015 , Komentarze (5)

Hej hej, dzisiaj pierwszy raz weszłam na wagę i .............. - 0,8kg!! kurcze, tak mnie to cieszy, jak nic innego dzisiaj :) :) a że niedziela to pozwoliłam sobie na coś pysznego i tak na śniadanie zjadłam paróweczki, a potem (do teraz mam wyrzuty sumienia) ciasto komunijne od sąsiada. U nas taki zwyczaj, że dzieci komunijne roznoszą ciasto po wsi, myśmy też dostali więc odkroiłam sobie po kawałeczku i zjadłam. Było mi tak słodko i tak źle, że sobie pozwoliłam na to, że cały tydzień na marne, oh okropne uczucie. Na obiadek była malusia roladka, 4 kluski i cała miska surówki a na kolacje jogurt naturalny z owocami. Nie będę się jutro ważyć, nie podarowałabym sobie jakby tak waga znowu skoczyła w górę. Od jutra zaczynamy od nowa :) 

A najbardziej mnie martwi, że za tydzień w niedziele mamy komunię, a tydzień później okrągłe urodziny, a za miesiąc ślub kuzyna! co jeść w takich momentach?! czym się kierować? co wybierać?

Pozdrawiam wszystkich jeszcze niedzielnie :)

9 maja 2015 , Komentarze (2)

Kochani, dzisiaj V dzień z Vitalia, czuję się dobrze, choć boję się jutrzejszego ważenia. Przepisy przepisami, ale jak czegoś nie lubię to zmieniam na swoje :) i tak też dzisiaj na śniadanie zjadłam bułkę ciemną z serem mozarella, jajkiem i papryką, może nie najsmaczniejsze, ale bardzo sycące :) Na II śniadanie miałam jabłko, banana, gruszkę, i mandarynkę wymieszaną z jogurtem, bardzo to dobre, sama wymyśliłam a takie fajne, że nawet mąż przyszedł z łyżką coś podkraść :D 

Obiadek - hmmm, miał być kurczak duszony z papryką, ale jak dla mnie to tej papryki zdecydowanie za dużo, później mi się nią cały dzień odbija, dlatego zrobiłam sobie kurczaka bez panierki na rozgrzanej oliwie, brązowy ryż i duszone pieczarki, pyszota normalnie. Cieszę się, że tu trafiłam, bo (jak nigdy) mąż chwali mnie, że takie dobre obiadki robię :) A to moje II podejście do Vitalii, pierwsze całkiem olałam, przytyłam kolejne 10 kg i wróciłam, jak ten syn marnotrawny. Na kolację zjadłam jogurt z płatkami cheerios. 

Ale, ale! Przytaszczyłam ze strychu swoje stare hula - hop! mam takie piękne kolorowe z masażerem. Za pierwszym razem, jakieś 2 lata temu, jak poćwiczyłam to na drugi dzień wyglądałam jakbym uciekła z przemocy w domu. Mój brzuch wyglądał fatalnie - cały siny! Boczki wyglądały najgorzej. Dlatego dzisiaj dla przypomnienia pokręciłam 5 kółeczek, a jutro poszukam pasa neoprenowego i będę kręcić! 

Pozdrawiam wszystkie drogie Koleżanki i dziękuję za miłe słowa :) 

Póki Mąż nie wrócił to sobie poczytam co tam u Was słychać :D

O takie mam koło 

8 maja 2015 , Skomentuj

Dzień IV

Dzisiaj nie byłam w pracy więc możnaby pomyśleć, że będę trzymała się menu, a tu zonk - jak się jest w domu i nie ma się za dużo roboty, to człowiek szuka co by tu zjeść. I tak tez było w moim przypadku. Rano na śniadanie ciemna bułka z mozarellą i pomidorem. Miały być tosty, ale coś nie umiem się do nich przekonać. Obowiązkowo do kanapek kawka. I tak sobie jadłam i piłam i jadłam i znowu piłam i dalej byłam głodna więc zrobiłam sobie jogurt waniliowy z miodowymi kuleczkami i zapchałam się tym na maxa.

Z racji mojego obfitego śniadania nie zrobiłam sobie obiadu zgodnie z wytycznymi tylko zjadłam jogurt z borówką. Po prostu nie miałam ochoty na jedzenie, nie wiem czy żołądek mi się zmniejsza czy co, ale nie chciało mi się jeść. Zrobiłam Mężowi konkrety, a sama siedziałam przy misce z jogurcikiem, ale było mi z tym dobrze, po prostu.  

Po południu wybrałam się do miasta, a tak mnie głowa bolała, że musiałam wziąć nimesil. Staram się go używać od wielkiego dzwona, ale przynajmniej raz w miesiącu jest kryzys i bez niego się nie obejdzie. Oczywiście zawsze przed biorę coś słabszego, żeby zobaczyć czy pomoże, pierwsza tabletka nie pomogła po godzinie, to łyknęłam nimesil i świat od razu zrobił się piękniejszy :) Ale wracając do tego miasta, stałam sobie pod jednym z marketów, bo szukałam w torebce dokumentów z auta i kurcze tak mi się zaczęło kręcić w głowie, że ledwo ustałam. Usiadłam na krawężniku i przeczekałam. Kupiłam sobie ciemną bułkę, almette i zjadłam, bo pomyślałam, że może to z głodu - chociaż głodna się nie czułam, 

Wieczorem pojechałam na aqua i wszystko jakby wróciło do normy. Czy to faktycznie z niejedzenia takie zachwiania równowagi?

Jutro będę się bardziej pilnować. A tymczasem opijam się wodą lekko gazowaną :)

Pozdrawiam Wszystkie Panie! :) 

7 maja 2015 , Komentarze (3)

Dzień III

OD samego rana chodziło mi po głowie żeby się zważyć, ale głos rozsądku mówił, że to dopiero II pełni dni i nie ma po co się ważyc, bo nic nie zmalało i tylko się zniechęcę. Poczekam jeszcze dwa dni i wtedy stanę na wagę :) 

A dzień zaczęłam od pysznego śniadanka, ciemny chlebek z jajkiem i pomidorkiem - pycha! 3 godzinki później jogurt z jabłkiem i migdałami, miało być z miodem, ale że jestem uczulona to zrobiłam sobie taki sam przysmak jak wczoraj. Jedno mnie tylko martwi. Na moim ogródku rośnie wielki rabarbar, szkoda mi było na niego patrzeć więc upiekłam ciasto jogurtowe z rabarbarem. Miało być dla męża, a sama wciągnęłam 2 kawałki. Ehh, ale to nic, musiałam spróbować czy dobre i dobrze, że to zrobiłam bo wyszło przepyszne! 

Obiadek dzisiaj to dla mnie nowość, makaron z papryką, pomidorkiem, brokułami i serem mozarella. Ja nie wiem czy tylko ja takich rzeczy nigdy nie jadałam? i bardzo żałuję, że w domu nie było takich przysmaków, bo baaardzo mi to smakowało, oczywiście nie zjadłam całego obiadku, bo wcześniej napchałam się tym ciastem. Powyjadałam makaron, ser i brokuła :) 

Kolację sobie odpuszczę, albo zrobię pół bułeczki, bo po tym cieście to muszę jakoś kalorie wyrównać. 

I podjęłam dzisiaj wyzwanie, będę pić 2 litry wody, nie wiem jak to zrobię, bo po prostu nie potrzebuję tyle, ale skoro to ma mi pomóc to nie ma, że nie chcę - będę pić i koniec!

Dziewczyny, a jak to jest z napojami chmielowymi? dozwolone? w jakich ilościach? 

6 maja 2015 , Komentarze (2)

Dzień II mojej dietki, trochę sobie zmieniam te posiłki, ale zawsze staram się żeby było tyle samo kalorii, dzisiaj np. miałam mieć na śniadanie tosty z jajkiem, ale zaspałam do pracy więc wzięłam sobie ciemną bułeczkę, szyneczkę i ogórka. Na szczęście zdążyłam zrobić sobie drugie śniadanie czyli jogurt z jabłkiem, mmmm, pyszne to było :) ale jak to w pracy bywa, pokusa za pokusą. Przyszła do mnie pani Renatka z przepysznym koktajlem truskawkowym. Na szczęście nie słodzony i na kefirze. Zaraz pytałam na czacie swojej dietetyczki czy to bomba, ale nie jest tak źle. W domku obiadek, makaron z brokułami, zrobiłam sobie porcję, ale nie umiem tego zjeść, nie wiem czy to jest takie syte, czy jeszcze ten jogurt i kefirek mnie trzymają?

Dzisiaj wieczorem jadę na aqua, nie ma lenistwa, trzeba spalić zbędne kilokalorie :)

Zaczyna mi brakować ziemniaczków, moich ulubionych, gotowanych z masełkiem, mogłabym je same jeść na obiad, a w moim planie jakoś ich nie ma :( może w przyszłym tygodniu coś dobrego będzie :)

5 maja 2015 , Komentarze (2)

Pierwszy dzień diety, chyba najtrudniejszy, ale obiecałam sobie, że wytrzymam. W lustrze jak na siebie patrzę to nie jest źle, ale na zdjęciach wyglądam jak monstrum! koniec tego! Zbliża się lato, a ja uwielbiam sukienki. Mam ich kilkanaście ale boję się, że w żadną się nie zmieszczę, a przynajmniej nie będę w nich fajnie wyglądać. 

Wracając do diety. Wczoraj byłam na zakupach, zrobiłam zapasy na tydzień i nie będę miała wymówki, że nie da się zrobić! wszystko się da, tylko trzeba chcieć!

Mój M. bardzo mnie wspiera, ale on nie chce jeść ze mną, więc muszę wymyślać dla niego jakieś obiadki. Musi być mięcho! 

Dzisiaj na śniadanie zjadłam bułeczkę fitness z lidla z szyneczką i ogórkiem. Na II śniadanie miałam mieć zapiekane jabłuszko, ale, że prądu nie było to zjadłam drugą taką samą bułeczkę i powiem Wam, że jestem głodna, ale pewnie dlatego, że myślę cały czas o jedzeniu. Za chwilkę będę szykować obiadek, ciekawa jestem co to za makaron z pieczarkami, takiego cuda jeszcze nie jadłam. 

Pozdrawiam wszystkie Vitalianki :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.