Pierwszy dzień diety, chyba najtrudniejszy, ale obiecałam sobie, że wytrzymam. W lustrze jak na siebie patrzę to nie jest źle, ale na zdjęciach wyglądam jak monstrum! koniec tego! Zbliża się lato, a ja uwielbiam sukienki. Mam ich kilkanaście ale boję się, że w żadną się nie zmieszczę, a przynajmniej nie będę w nich fajnie wyglądać.
Wracając do diety. Wczoraj byłam na zakupach, zrobiłam zapasy na tydzień i nie będę miała wymówki, że nie da się zrobić! wszystko się da, tylko trzeba chcieć!
Mój M. bardzo mnie wspiera, ale on nie chce jeść ze mną, więc muszę wymyślać dla niego jakieś obiadki. Musi być mięcho!
Dzisiaj na śniadanie zjadłam bułeczkę fitness z lidla z szyneczką i ogórkiem. Na II śniadanie miałam mieć zapiekane jabłuszko, ale, że prądu nie było to zjadłam drugą taką samą bułeczkę i powiem Wam, że jestem głodna, ale pewnie dlatego, że myślę cały czas o jedzeniu. Za chwilkę będę szykować obiadek, ciekawa jestem co to za makaron z pieczarkami, takiego cuda jeszcze nie jadłam.
Pozdrawiam wszystkie Vitalianki :)
Andalena
5 maja 2015, 15:04w pierwszych daniach diety zawsze się myśli tylko o kolejnym posiłku :P minie, kwestia przyzwyczajenia :) Trzymam kciuki!