Jestem z siebie ogólnie zadowolona.
Tylko jest jedno ALE...
Totalnie nie potrafię wyeliminować tych strasznych słodkości, za każdym razem się im poddaję. W sumie to mogłabym powiedzieć, że nawet nie staram się im opierać. Co zdecydowanie mi się nie podoba, bo przez nie moje efekty pracy będą mniejsze, a przecież nie po to, to wszystko robię. Muszę się jakoś pod tym względem ogarnąć.
Macie jakieś "cudowne" sposoby by nad tym zapanować ?
Dzień 8 - padłam na jadłospisie, jakby uciekł mi gdzieś jeden posiłek, ale rzeczywiście go nie zjadłam. W zamian napchałam się delicjami. Eh taka jestem genialna ;/
________________________________________________________________________
Jej... Muszę jakoś zawalczyć z tą swoją słodką słabością. MUSZĘ!
Przecież to nie może być niemożliwe i nieosiągalne...?!
Nie może, a już na pewno nie jest. Muszę temu podołać, bo WARTO :)