Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem raczej zwykłą studentką, rozkochaną ogólnie w krajach azjatyckich. I właśnie głównie takie mam zainteresowania - azjatyckie, szczególnie japońskie. :) W przyszłości bardzo chciałabym się nauczyć tego języka, ale na razie staram się szlifować angielski. Poza tym lubię czytać i pisać. A ogólnie rzecz biorąc chciałabym mieć więcej motywacji, do czegokolwiek, w tym właśnie do odchudzania... :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2208
Komentarzy: 36
Założony: 10 września 2013
Ostatni wpis: 18 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Haru91

kobieta, 33 lat, warszawa

158 cm, 75.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zobaczyć na wadze 60-siątkę!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2014 , Komentarze (1)

Jestem! Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale kompletnie nie miałam weny na takie rzeczy… Bo sesja i te sprawy – ale udało się, zdałam! :D

Więc teraz następnym celem jest schudnięcie. Znów się zapuściłam… Brak mi silnej woli, determinacji, motywacji. Ja już nie wiem, skąd to brać, ale nie potrafię tych rzeczy znaleźć. Jestem pod tym względem kompletnie beznadziejna, wiem to. Ale mimo to cały czas się staram i mam nadzieję, że w końcu postaram się tak jak trzeba…

Na szczęście znów wróciłam do ćwiczeń, co jest plusem. No i znów nie jem po 19:00, bo odnowiłam zakład – bez niego jadłam po nocy, więc w sumie zakład to dla mnie naprawdę świetne rozwiązanie! Niestety jem słodycze, albo już w sumie nie, bo nie ma co. :) W każdym razie mam nadzieję, że u mnie będzie lepiej…

Miłego wieczoru~! :)

28 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Nie jest źle – chyba wyszłam z najgorszego dołka. ^^

I muszę się pochwalić, że dotrzymałam zakładu i cały tydzień nie jadłam słodyczy! Uważam to za swój sukces, tym bardziej, że dzięki temu i ponownemu rozpoczęciu ćwiczeń schudłam 0,5 kg. Jak widać zakłady skutkują, bo działają na ambicję. :P Dlatego też założyłam się z inną koleżanką, że nie będę jadła po 19.00, inaczej będę musiała nagrać swój taniec, hehehe. :P Tym razem zakład do 09.02, ale tak myślę, że zostanie przedłużony, zresztą jak i zakład słodyczowy. Udowodniło mi to, że jak się chce, to naprawdę można! Chociaż przyznaję się bez bicia, że dzisiaj zjadłam kilka kostek czekolady, ale to dlatego, że koleżanka wpadła na moje spóźnione urodziny, a i tak zakład się dziś skończył. ;)

A co do ćwiczeń – robię 50 brzuszków dziennie, 40 przysiadów i 40 pompek przy ścianie, plus jakieś tam krótkie rozciąganie. Na razie będę to kontynuować, i dopiero po sesji pomyślę o czymś bardziej zaawansowanym. Chociaż przyznam szczerze, że ten mróz na dworze skutecznie demotywuje absolutnie do wszystkiego…

W każdym razie dziś też krótko, ponieważ nie mam siły nawet dużo pisać – nauka przed sesją wykańcza. :)

Miłej nocy~! ;)

21 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Krótko, zwięźle i na temat: styczeń zawaliłam totalnie i jestem na siebie zła. A najgorsze jest to, że nie umiem tego zmienić! Tym bardziej, że mi się sesja zbliża i automatycznie to obniża chęć do czegokolwiek, za to wzmaga apetyt… Dzisiaj zjadłam tyle pączków i faworków, że brak słów… Jestem żenująca! :(

Ale! Założyłam się z koleżanką, że nie będę jadła przez tydzień słodyczy. Założyłam się o coś takiego, co mnie naprawdę zniechęca do ich jedzenia, więc mam nadzieję, że wytrzymam do wtorku, jeśli dam radę, może być tylko lepiej!

Tak więc miłego wieczoru Wam życzę i więcej samozaparcia niż mam ja, a blogi Wasze skomentuję za tydzień~ :)

7 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Witam! Nie było mnie tu tydzień temu, ponieważ wiadomo – Sylwester. :D Bawiłam się świetnie, tylko niestety krótko, bo mi się trochę za wcześnie odpłynęło (o 3:00…). Ale i tak jak co roku było świetnie! :)

A dwa dni temu miałam urodziny, czyli zero czasu. Ogólnie wiadomo – dużo jedzenia… I o ile w Święta przybyło mi niecałe 0,5 kg, tak teraz boję się stanąć na wadzę… Obżeram się jak nie powiem co, nic nie robię, tylko siedzę. Właściwie nie siedzę – siedzę od wczoraj, bo w końcu muszę odpocząć, ostatnio jestem tak zalatana, jakby mi co najmniej ktoś czas kradł… Poza tym mam okres, a podczas niego potrafię jeszcze więcej zjeść… Tak więc sądzę, że ze 2 kg to mi przybyło. :( Ale trudno, nie umiem oprzeć się ciastom i innym pysznościom… :(

Jednak kiedy mi się skończy okres, MUSZĘ się za siebie wziąć. Chcę czy nie, i nie chodzi tylko o odchudzanie… Mam zamiar przestać siedzieć na tyłku w domu, tylko ogólnie wziąć się porządnie za siebie, żeby 2014 rok faktycznie był moim rokiem. W końcu tak twierdzi kalendarz chiński. :P Jest rok konia, a ja się w roku konia urodziłam. :D I mam zamiar sprawić, że naprawdę to będzie mój czas, więc nie za bardzo mogę się obijać. Chociaż pominę fakt, że sesja się zbliża i utrudnia trochę, ale co tam.

I chyba na razie tyle – przytyta, zapewne moje postępy szlag trafił, ale nie mam zamiaru płakać, tylko się za siebie wziąć, jak ogarnę najbliższe zadania, które przede mną.

Tak więc mam nadzieję, że Wasze wstąpienie w nowy 2014 rok jest bardziej udane od mojego. :)

24 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Dzisiaj niestety krótko, bo i czasu trochę brak, ale za to bardzo treściwie~!

Życzę Wam wszystkiego, wszystkiego najlepszego! Zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń! Dużo motywacji i samych uśmiechów na odcień, by wszystkie Wasze postanowienia w roku 2014 się zrealizowały! Oczywiście życzę też Wam, jak i sobie, zrzucenia zbędnych kilogramów i osiągnięcia sylwetki, o jakiej marzymy!

Oczywiście smacznej Wigilii, i żeby całe jedzonko ze Świąt poszło w biust~! :D

Merry Christmas!



17 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Witam! :)

Nie powiem, od trzech dni jest serio okej. Po pierwsze ? znacznie mniej jem, no i nie jem słodkiego. Pomińmy fakt, że to pewnie dlatego, że w domu nic słodkiego nie ma, ale dobra, grunt, że nie jem. Chociaż pewnie jutro zgrzeszę jakimś niezdrowym jedzeniem, ponieważ wybieram się do ?miasta?, a stamtąd nigdy nie wracam z pustym żołądkiem? Aczkolwiek za dwa tygodnie nowy rok, więc może na ten ostatni raz w 2013 przymknę oko. ^^

Poza tym te krople, o których już wspominałam, chyba zaczynają działać, bo mi się naprawdę nie chce już tak jeść i nie myślę o jedzeniu tak często, a to już postęp. Do tego te ostatnie dwa dni było bardzo aktywne ? w końcu przedświąteczne sprzątanie to ciężka sprawa. ;) Naprawdę czuję się w tej chwili wymęczona, bo sporo tej roboty było? I jeszcze jest, dlatego w czwartek następna tura porządków? Z jednej strony się cieszę, bo to ruch, ale z drugiej to mnie już wszystko boli. I jeszcze do tego intensywnie ćwiczę proste siedzenie i chodzenie, i to już nawet nie dla kręgosłupa, a dla biustu, o który też zaczęłam znacznie bardziej dbać (jeszcze dobry stanik by się przydał?), a to też męczy jak nie wiem?

Ogólnie zaczęłam mieć jakieś dziwne kompleksy. I sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle, bo z jednej strony mnie to niesamowicie motywuję, że mogę się ich pozbyć, a z drugiej wiadomo, że to obniża poziom dobrego humoru? Chociaż ja i tak praktycznie wiecznie mam dobry humor, więc. ^^ Tak czy siak ostatnio stwierdziłam, że chciałabym mieć 60 cm w talii? Czyli musiałabym zgubić 30 cm, to jest w ogóle możliwe? Chyba nie, ale i tak się będę starać? :)

I chyba kończę moją paplaninę, bo naprawdę zmęczona jestem? Mam nadzieję, że Wam też dobrze idzie i macie motywację, bo ja ją jakoś znalazłam, byleby jej starczyło na bardzo długo. :)

Statystyki:

* -1,1 kg
* biceps:  -2 cm
* piersi:  -5 cm :(
* talia:  -1 cm
* brzuch:  -3 cm
* biodra:  -4 cm
* udo:  -1 cm
* łydka: -1 cm

10 grudnia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj będzie krótko. :)

Niestety nie dotrzymałam swoich obietnic… Ja chyba nie umiem żyć bez słodyczy. ;( U nas oczywiście zawsze musi być coś słodkiego, a ja nie umiem się oprzeć… Jestem na siebie przez to zła, ale cóż. Naprawdę muszę się zaprzeć, bo inaczej to nic z tego nie będzie.

W ogóle w tym tygodniu nawet się nie ważę. Mam okres, a przez to złe samopoczucie i w ogóle, a podczas niego jeszcze trudniej mi się czemukolwiek oprzeć. To jest straszne, ale ehh…

Ogólnie nadal robię 45 brzuszków, 20 przysiadów, piję wodę, zaczęłam też znów pić te krople, by zmniejszyć łaknienie, więc mam nadzieję, że niedługo efekt przyniosą i nie będę tak często myśleć o jedzeniu. Bo teraz moim największym problemem jest to, że jem po prostu za dużo i za tłusto, i niezdrowo ogólnie. I to jest błąd, zdaję sobie z tego sprawę.

Czy ktoś zna jakieś dobre motywacje? Bo chyba jednak tego mi najbardziej brak...

:)

3 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj testowałam nową wagę, która, nie ukrywam, przyda nam się, bo ta stara była… bardzo stara i oszukiwała, to w tę, to we w tę, więc… ;) Ta jest świetna, nowoczesna (a nie to na czym się ważyłam, przedpotopowa normalnie…). Oczywiście nadal się z nią zapoznaję, bo trzeba tam sobie poustawiać różne rzeczy. :) I co? Okazuje się, że ważę 75,8 kg! I nie mam pojęcia, jakim cudem… Naprawdę nie wiem…

Tym bardziej, że jak pisałam w poprzedniej notce, będę unikała słodkiego… Tak… Nie wyszło, wyszedł tylko jeden dzień, a tak to się opychałam. :( Jakaś masakra normalnie! Podjadałam też po nocach, i wcale a wcale mi się to nie podoba… Mam jednak nadzieję, że już od TERAZ jakoś wytrzymam bez podjadania, no i zacznę być bardziej aktywna… Chociaż ja mam tę nadzieję nie wiadomo od jakiego czasu, i o, jak gruba byłam, tak jestem. :( I sama nie wiem, czy to moje lenistwo, czy naprawdę mam być grubasem do końca życia… :( Przepraszam za pesymizm, ale od jakichś trzech dni mam zły humor, i się utrzymuje. Nawet mniej na wadze mi go nie poprawia, nie wiem czemu… :(

Jeśli chodzi o moje ćwiczenia… Cóż, dobiłam do 45 brzuszków i tyle na dzień robię. Dorzuciłam sobie też (na razie) 20 przysiadów, ponoć dobre na pupę. :) Z czasem oczywiście mam zamiar zwiększać liczbę i tego, i tego, no i w ogóle jakieś ćwiczenia dorzucić. Chętnie zapisałabym się na fitness, nawet miałabym z kim chodzić, ale jestem tylko biedną studentką bez pieniędzy, szukającą pracą, i o…

Wracając do odchudzania – niby na wadze mniej, ale serio boję się robić pomiarów. Obawiam się, że tu i ówdzie mi przybyło centymetrów od opychania się słodyczami… Ale naprawdę trzeba powiedzieć pas i przestać się nad sobą użalać, bo wiem, że to nic nie pomoże… Ale gdzieś musiałam to napisać. Naprawdę z vitalią i Wami mimo wszystko mi łatwiej. :)

Dlatego teraz życzę Wam dobrej nocki, a sama ogarniam na komputerze to, co muszę ogarnąć. :)

PS. A wagę uaktualnię, jak przestanę bać się zmierzyć inne pomiary… :P

26 listopada 2013 , Komentarze (4)

Hej Wam~!

Obiecałam sobie, że będę tutaj pisać co tydzień, a czemu wtorek? A bo tak, przez przypadek. :P W każdym razie jak sobie obiecałam, tak tej obietnicy dotrzymuję. ^^

O ile wczoraj był udany dzień, tak dziś już nie… :( Zjadłam zupę, kawałek ciasta (nie powinnam, wiem…) trochę wędliny i całą! czekoladę… Nie mogłam się oprzeć, była taka smaczna, a ja tak chciałam czegoś słodkiego… Wiem, słaba jestem, ale postanowiłam sobie, że jutro nie zjem NIC słodkiego, a w domu ciastka są (że też mama musi lubić słodycze :P). Na razie obiecuję sobie nie zjeść nic tylko jutro, ale jak dotrzymam swojego słowa, to pociągnę to na następny dzień… No i następny, i następny. ;) Żebym za tydzień miała się czym chwalić. :)

Co do ćwiczeń, to wcześniej zapomniałam napisać, że z jakiś miesiąc temu zaczęłam robić brzuszki. Co prawda efektów brak, ale na razie mnie to nie dziwi, skoro tak jem. W każdym razie zaczęłam od 20, a teraz robię już 45 i staram się nie opuszczać ani dnia (chyba, że mam TE dni…) ;) Cały czas chcę zacząć ćwiczyć znacznie więcej, ale nie umiem się przemóc. :( Ale muszę! Trzeba schudnąć chociaż odrobinę do Sylwestra, żeby z klasą zacząć 2014. ;)))

Staram się też wrócić całkowicie do swoich przyzwyczajeń – czyli zero chleba (jak i słodyczy), więcej warzyw i owoców zamiast jakichś innych przekąsek, staram się też nie jeść po 18:00. No i wodę piję cały czas, z tym nie mam problemu, chociaż chyba powinnam pić jej więcej. :)

To chyba tyle. Za tydzień mam nadzieję zrobić już jakieś pomiary i zaktualizować tabelkę, no i oczywiście pochwalić się, że postanowienia mi wyszły, bo wyjdą! ^^ :)))

Miłej nocki~ :)

19 listopada 2013 , Komentarze (4)

Ulala… Ale dawno mnie tu nie było!

To jakaś masakra! Tym bardziej, że jak „opuściłam” to miejsce, to czuję, że się zapuściłam. Całe starania szlag trafił i jestem na siebie zła, jednak po raz kolejny nic mi się nie chce z tym zrobić… Dlatego mam nadzieję, że to miejsce znów mnie zmotywuje do działania i wszystko wróci na dobre tory. :)

Kiedy ostatnio się ważyłam, waga pokazała 76/75 kg… No, wiem, że ładnie i powinnam iść w dół, ale to zaniedbałam potwornie! Aktualnie boję się stawać na wadze, bo czuję, że będę płakać. Mam jednak nadzieję, że wezmę się w garść i znów odnajdę to, czego najbardziej brak – motywację i samozaparcie. Znów muszę odstawić słodycze, pieczywo, zacząć się ruszać i w ogóle wziąć w garść. Czasem się zastanawiam, od czego ta motywacja zależy. No, ale cóż, chyba jak się człowiek sam nie zmotywuje, to nic z tego nie będzie…

Wiem, marudzę i narzekam, ale gdzieś muszę to zrobić. Wyładować się i w ogóle ułożyć wszystko od początku. Tak się zastanawiałam, czy nie warto by było zrobić sobie jakiegoś harmonogramu, co jeść o jakiej godzinie i w ogóle – no i przede wszystkim twardo się tego trzymać. Po prostu muszę schudnąć i tyle, nie ma wyjścia, trzeba wyglądać!

To chyba tyle po powrocie. Nadal mam nadzieję na to, że dostanę wsparcie i ja będę mogła komuś pomóc i wesprzeć. ^^ Obiecuję też, że zajrzę na Wasze blogi, a jak coś obiecuję, to obietnicy dotrzymuję. :)

Miłego wieczoru~! :)

PS. Od razu mi lepiej, jak tu napisałam, i czuję, że jutro będzie lżej trzymać się swoich postanowień. :)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.