Po jednym z ostatnich wpisów zaczęłam się zastanawiać, skąd w ludziach tyle jadu? Wpis o maratonie skomentowała dziewczyna (tak mi się wydaje) nie mająca swojego pamiętnika: "Jakoś w to nie wierzę. Kilka lat już czytam o twoim odchudzaniu i tylko czytam,bo efektów brak...". Taki komentarz miałam już nie raz. Czyta kilka lat a nie ma własnego pamiętnika. Czemu? Kilka lat tutaj jest? Ale po co? Nie wiem, jak Was, ale mnie to strasznie wkurza. Może dlatego, że wychodzę z założenia, że jeżeli nie mogę wesprzeć, czy powiedzieć miłego słowa to nie komentuję. Ale jest też druga strona - zapisuję taką osobę do listy osób, którym wyjdą gały, jak jednak mi się uda :) Tylko w głębi duszy rodzi się pytanie - dokąd zmierzamy... W internecie jest coraz gorzej. Poziom wypowiedzi, rozmów jest coraz niższy. Z resztą widać to też na ulicach. Dlaczego zanika moda na bycie kulturalnym? To naprawdę taki obciach? Kiedyś ludzie byli życzliwi, bardziej uśmiechnięci. Owszem, są dni, że każdemu wbiłoby się nóż w plecy, ale codziennie? Nawet tutaj. Przygodę z Vitalią zaczęłam naprawdę dawno temu, kiedy odchudzałam się pierwszy raz. Spotkałam tutaj naprawdę fantastycznych ludzi. I mimo jakiś upadków i niepowodzeń wszyscy byli wsparciem a nie wyśmiewali i opluwali. Dzisiaj również jest wiele takich osób, ale i bardzo dużo tych, które kopną leżącego. Czy może mi ktoś wyjaśnić, po co to wszystko? Bo ja chyba jestem jakaś ułomna...
Wracając do odchudzania. Moja waga zwariowała. Aż trzy razy wchodziłam na szklaną i co? Przecierałam oczy ze zdumienia. 106,7 kg. Ale bez ekscytacji. Wczoraj wieczorem, tak, by tylko zobaczyć co @ ze mną zrobiła weszłam na szklaną a tam 109 kg. Nie przejęłam się tym, bo po pierwsze wieczór, po drugie zatrzymana woda (co czuję bardzo wyraźnie). Ale dzisiaj? No byłam naprawdę zdziwiona. Jednak dzisiaj tylko kontrolne ważenie, zobaczymy, co będzie w sobotę. Wtedy zmienię pasek. Mój kolejny cel krótkometrażowy: dnia 19 września ważyć 103,0 kg lub mniej. Cel na koniec roku: 95,0 kg lub mniej (przy tej wadze wchodziłam w moją piękną sukienkę wełnianą - chcę się w nią wystroić w święta, bo do tej pory miałam ją tylko raz na sobie). Myślę, że to naprawdę realne plany. A i system nagradzania się jest boski :) Nie wiem, czy Wam o tym pisałam. Za każdy dzień zgodny z planem 1 zł ląduje w skarbonce. Jeżeli poszło nie tak 2 zł z niej ucieka. Za każdy osiągnięty na czas cel +5 zł. I w ten oto magiczny sposób zbieram na SPA pod koniec 2016 roku. Ile uzbieram, takie spa mnie czeka. Przerwę miałam na urlop, gdyż ciężko było sobie wszystko zaplanować podczas wyjazdu. Więc na razie skarbonka uboga. Ale za jakiś czas będzie lepiej. Ja tam wierzę w siebie, choć może nie do końca. Ale wiem jedno - chcę być piękniejsza!!
W końcu przyszła @. Bagatela z dwutygodniowym opóźnieniem. I tak nieźle, ostatnio spóźniała się ok 40 dni (i tak okres w okres). Czuję się napuchnięta i bardzo boli mnie brzuch. A niestety 8 godzin w pracy wysiedzieć muszę. Ratunku. Ja chcę do łóżeczka.
Pozdrawiam,
Jeszcze Gruba Emi, ale już niedługo ;)