Pomyśleć tylko, że to już prawie rok odkąd mam to konto. A zmian nie ma. To smutne. Smutna jest myśl, że w tej chwili siedząc wygodnie na łóżku mogłoby być już dobrze. Mianowicie przez ten rok mogłabym osiągnąć to czego pragnę odnośnie swojej wagi i wyglądu. Wiele osób mówi, że wygląd nie ma znaczenia, a jednak ja tak nie uważam. Nie stawiam go na pierwszym miejscu, ale zawsze liczy się pierwsze wrażenie. Niech mi nikt nie wmawia, że to jak człowiek wygląda nie wpływa na to jak się go postrzega, przynajmniej na początku znajomości, albo wtedy kiedy ktoś jest obcy. Do tego zalicza się również waga. Tyle czynników wpływa na to jak kogoś widzimy, tyle czynników wpływa na to jak widzimy siebie. Jakiś czas temu wpadłam na niezwykle niemądry pomysł by pogorszyć swój stan psychiczny, abym mogła się zakwalifikować do jakiejś terapii psychologicznej itp. Muszę przyznać, że w pewnym stopniu zrobiłam ku temu postęp. Głupia byłam. Nadal jestem. Tyle, że obecnie coraz trudniej jest mi żyć z ludźmi. Uważam, że mój wygląd przyczynia się do mojej samooceny, a w połączeniu z innymi sprawami staje się jeszcze bardziej zamknięta w sobie i odcinam się od świata. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli schudnę nie zmieni to całego mojego życia nie wywróci się ono o 360 stopni. Ale jednak by pomogło. Może nabrałabym więcej wiary w siebie i ruszyła naprzód. Nikt za mnie niczego nie zrobi, problem w tym, że lubię się wyręczać innymi. Trzeba się ruszyć, choć to nie jest takie proste. To niezwykle długa i ciężka droga.
Niech się uda, kiedyś...