Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dużo by pisać...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18131
Komentarzy: 42
Założony: 26 maja 2012
Ostatni wpis: 6 lipca 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraah

kobieta, 40 lat, Międzyrzec Podlaski

172 cm, 66.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lipca 2022 , Komentarze (3)

Miesiąc diety za mną a ja czuję, że dopiero się rozkręcam.  Prawie 3 kg spadło. Może to niewiele, ale czuję, że teraz nic mnie nie zatrzyma. 

Za miesiąc jedziemy z mężem i dziećmi na urlop. To dodatkowy bodziec aby pilnować się diety i przestrzegać godzin posiłków. 

Ostatnio zrobiłam sobie przerwę od ćwiczeń i chyba od miesiąca nie byłam na aerobiku. Trochę bałam się, że z powodu złego samopoczucia (bólu brzucha i zawrotów głowy) nie dam rady ćwiczyć. Jeśli chodzi o sport, jestem osobą, która jeśli się za coś bierze to daje z siebie 100%. No i właśnie tutaj pojawiła się moja obawa, że pójdę na zajęcia, albo padnę w połowie zajęć i będę na siebie zła, że nie posłuchałam swojego organizmu, albo na odwrót - dam z siebie wszystko na treningu, dotrwam do końca, a później to odchoruję. 

Myślę, że poczekam jeszcze ten tydzień, zobaczę jak wyjdą badania. Jeśli lekarz powie, że mogę ćwiczyć wrócę do zajęć.

Od 2 miesięcy nie byłam na basenie, może to dobry moment na powrót.

 

4 lipca 2022 , Skomentuj

Od 5 tygodni jestem na diecie Vitalii. Małymi kroczkami waga schodzi w dół. Codziennie rano szykuję sobie śniadanie, 2 śniadanie i lunch do pracy. Staram się pić co najmniej 3 szklanki wody dziennie.

Czerwcowe odchudzanie zbiegło się z pojawieniem się bardzo silnej alergii i mocnym katarem i łzawieniem. Lekarz przepisał mi leki antyalergiczne. Był to dodatkowy bodziec do wypijania szklanki wody rano, gdyż tabletkę musiałam brać na godzinę przed śniadaniem.

Po tygodniu objawy alergii ustąpiły (leki brałam nadal), lecz w połowie miesiąca zaczęłam odczuwać dziwne bóle brzucha. Objaw ten na początku przypisywałam owulacji, która powinna w tym czasie nastąpić, niestety dni mijały, a ból nie ustępował. Dodatkowo doszły dodatkowe objawy w postaci "puchnięcia brzucha". Nie zależnie co zjadłam, czułam się jakbym połknęła piłkę.

Lekarz rodzinny przepisał leki rozkurczowe, oraz zalecił odstawienie na tydzień produktów mlecznych.

Kolejne leki włączyłam do mojego codziennego grafiku. Puchnięcie brzucha przypisywałam zmianie diety i zwiększonej ilości błonnika przyjmowanego w pożywieniu, nie mniej jednak w międzyczasie umówiłam się na wizytę ginekologiczną aby wykluczyć inne powody złego samopoczucia.

Wizytę miałam 2 tygodnie temu. Od tej pory chodzę jak struta.

Raz chce mi się płakać, innym razem staram się zajmować codziennymi sprawami, później znowu myślę o tym co bym chciała zrobić z dziećmi i mężem aby spędzić jak najwięcej czasu razem.

Na usg piersi lekarz zauważył dwa guzki, które muszę jeszcze raz zbadać za 3 miesiące.

Na usg jamy brzusznej wykrył zmianę litą na lewym jajniku, - w przyszłym tygodniu mam umówioną kolejną wizytę z badaniem usg, po miesiączce.

Nigdy nie byłam pesymistką, lecz tym razem te symptomy nie pozwalają mi zapomnieć o tym co już wiem.

Moja ciocia 3 lata temu chorowała na raka, wiem co to znaczy i bardzo się tego boję.

Cały czas mam nadzieję, że te zmiany okażą się niegroźne i tylko niepotrzebnie się przejmuję.

Jak przetrwać ten tydzień i kolejne dwa miesiące do kolejnych badań?

 

7 października 2019 , Komentarze (2)

Miesiąc temu skończył mi się abonament na pół roczną dietę Vitalii. Stwierdziłam, że dieta idzie mi tak słabo, że bez sensu jest dalsze wykupowanie jej, gdy motywacji brak. Spadło mi z wagi zaledwie 3 kg. To jest moja porażka. Jak przez pół roku, jedząc zdrowo i trzymając się mniej lub więcej diety nie uzyskać upragnionego celu?! Wkurzyło mnie to. Odpuściłam i teraz mam tego rezultaty, 2 kg więcej na wadze. Usprawiedliwiałam się, że to może przed okresem, że zatrzymanie wody w organizmie. Niestety waga nie kłamie i muszę się z tym pogodzić. Odzyskałam 2 kg które z takim trudem próbowałam zgubić przez te pół roku. Sama jestem sobie winna - bo przecież zaczęłam zajadać smutki czekoladą. Wróciłam do pracy i już nie ma regularnych obiadków w domu o jednej porze. To coś zamówię z baru, to jakiś fast food wpadnie. Co z tego że ćwiczę, sport jest tylko 2 razy w tygodniu po godzinie, a złe żywienie jest przez kilka dni w tygodniu.

Przestałam pić wodę, bo przecież zimno. Owoce już nie kuszą tak bardzo gdy nie zerwie się ich prosto z krzaczka. Warzywa to samo. Chce się czegoś gotowanego, ale kiedy tu gotować jak cały czas w biegu.

Muszę przeprogramować sobie mózg bo inaczej źle ze mną będzie. 

15 czerwca 2017 , Skomentuj

Widzę efekty trzymania się diety. Staram się jeść śniadania i jeść w miarę regularnie. Moja codzienna aktywność to kilkugodzinne spacery z córeczką w wózku. Nawet gdy jestem na dworze staram się mieć coś do jedzenia, a najczęściej kupuję sobie w sklepie bułkę grahamkę i kefir i to jest moja przekąska na spacerze. Ewentualnie jakiś owoc lub sok marchwiowy. Słońce sprawia, że mam lepszy humor. Odpuściłam sobie bycie perfekcyjną Panią domu, którą nigdy chyba nie będę. Skupiam się na drobnych rzeczach i małych przyjemnościach. Szkoda życia na ciągłe użalanie się nad sobą i staranie się być kimś kim nie jestem i nie będę. Tyle w temacie.

2 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Czasami brakuje mi motywacji.

Pamiętam jak wyglądałam dokładnie rok temu gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży. Szczupły brzuch, idealna talia, szczupłe ramiona, zgrabne nogi, zadawalające uda.

Niespełna dwa lata temu zaczęłam walkę o swój lepszy wygląd i w końcu osiągnęłam cel. Było mi z tym dobrze. Poczułam się piękna, byłam pewna siebie, czułam że podobam się innym. Mogłam góry przenosić. Zaczęłam dbać o siebie, włosy, paznokcie, cera. Ubierałam się odważniej, nawet w szpilki i sukienki nie tylko od święta ale też na co dzień i do pracy.

Mimo to czasami ciężko mi odmówić sobie słodyczy.

Boję się, że czasami jestem zbyt pewna siebie, że i tak mi się uda i odpuszczam sobie ćwiczenia i dietę.

5 kwietnia 2016 , Komentarze (7)

Wczoraj była tak piękna pogoda, że razem z mężem wyciągnęliśmy rowery i pojechaliśmy na przejażdżkę. Synowi też się spodobała jazda - w foteliku,bo dzisiaj do przedszkola też wiozłam go rowerem. Waga jaką osiągnęłam jest dla mnie w tej chwili zadowalająca, natomiast uda i pośladki bez ćwiczeń nigdy nie będą zgrabne. Dzisiaj miałam czas na kilka przysiadów i rozciąganie. Natomiast nie mam zamiaru na tym poprzestawać. Nie wiem jak wygospodaruję na to czas, ale chcieć znaczy móc - a ja muszę wreszcie zacząć się ruszać. Bieganie lub inny rodzaj aktywności fizycznej czas zacząć. 

3 listopada 2015 , Komentarze (6)

Odkąd jestem na diecie coraz mniej czasu poświęcam rodzinie a więcej przesiaduję w kuchni. Czuję, że muszę zacząć inaczej zarządzać czasem by móc cieszyć się tym szczęściem jakie mam. Mój kochający mąż na którego nigdy nie mam czasu spojrzeć jak na faceta. Synek, który mnie tak mocno kocha i potrzebuje zainteresowania. 

Ostatnio miewam jakieś dziwne nastroje i niestety często wybucham gniewem, gdzie zawsze byłam nadzwyczaj spokojna. Czy przyczyną może być dieta i mniejsza ilość spożywanych cukrów? 

Muszę coś z sobą zrobić. Wizualnie wyglądam dużo lepiej lecz muszę oczyścić moje wnętrze - moje emocje i być po prostu lepszą osobą. 

Od dzisiaj zaczynam moją podwójną przemianę. 

1. Kontrolować jedzenie i czas poświęcany na jego przygotowanie

2. Lepiej zarządzać czasem aby mieć go więcej dla bliskich

3. Więcej się uśmiechać

4. Mówić częściej mężowi że go KOCHAM

5. Pokazywać mężowi jak bardzo go kocham

6. poświęcać więcej uwagi dziecku

7. zacząć ćwiczyć minimum 20 min. dziennie aby uwolnić endorfiny

8. zrobić listę zakupów jedzeniowych nie tylko dla mnie ale i dla męża i syna

9 zrobić coś pysznego i mało kalorycznego do jedzenia dla mojej rodzinki - zacząć dbać o nich

10. pochwalić bliskich gdy czymś mnie zaskoczą.

To takie banalne...

Planuję sobie aby być milszą. Lecz w pędzie dnia codziennego często zapomina się o tych najprostszych sprawach. Człowiek staje się posępny, szary, nijaki aż w końcu w ogóle nikt go nie zauważa i znika. 

30 października 2015 , Komentarze (2)

Cześć wszystkim, jutro organizuję dziecku imprezę urodzinową i nie bardzo mam pomysł co zrobić na obiad dla gości. 

Dodam, że synek ma 3 latka, a gośćmi będą dziadkowie i dwie ciocie które są w ciąży. Nie chcę typowych schabowych, ale myślałam raczej o jakimś pieczonym mięsku z sosikiem i ziemniaczkami. Tylko co do tego? Nie będę miała zbyt wiele czasu, bo syn będzie mi "pomagał" w domu przy sprzątaniu, gotowaniu i Bóg wie czym jeszcze. Mąż jutro zastąpi mnie w pracy więc będę miała czas od rana do 16.00 na wszystkie przygotowania. 

Zakupy muszę zrobić dzisiaj.

Muszę jeszcze odebrać tort, posprzątać klatkę królikowi, naszykować akwarium (bo mąż dzisiaj kupił małemu na prezent) i znając życie wszystko będzie na mojej głowie. Nie wiem jak ja to wszystko ogarnę, zwłaszcza, że należę do ludzi powolnych i dokładnych w tym co robią.  

Wczoraj upiekłam ciasto na karpatkę, dzisiaj zrobię masę. Uwielbiam to ciasto i nie wiem jak się oprę pokusie spróbowania.  

Myślałam o jakichś sałatkach lub innych przekąskach, myślałam najpierw o pomidorach z mozarellą, ale teraz nie wiem czy nie lepsze będą koreczki? 

Mam oliwki, ser feta i mozarellę, pomidorki koktajlowe. jeszcze jakaś papryczka lub inny dodatek. Jeśli macie jakieś pomysły chętnie poczytam i zastosuję.

29 października 2015 , Komentarze (3)

Jestem szczęśliwa, mimo prawie miesięcznego zastoju waga okazała się łaskawa i na koniec tego pięknego miesiąca pojawiła się "1" za 6 z przodu. Super, zrzuciłam już więcej niż połowę. 

21 października 2015 , Komentarze (1)

Ten miesiąc nie należy do udanych. Waga stoi około 62 kg i ani myśli pokazać mniej. 

Wiem że to nie jej wina tylko moja, bo pozwalałam sobie na małe odstępstwa od planu. Jak widać organizm wie lepiej niż ja co jest dla mnie zdrowe a co nie. Kilka kęsów pizzy, dwa naleśniki z parówką i waga ani myśli spadać. Więc koniec gderania, zabieram się znów ostro do pracy nad sobą. 

Wczoraj czytałam w VitaMotywacji o medytacji i wizualizacji własnej osoby, chyba trochę mi to pomogło bo już nie czuję blokady przed osiągnięciem niższej wagi. Chcę tego jeszcze bardziej niż dotychczas.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.