Ten miesiąc nie należy do udanych. Waga stoi około 62 kg i ani myśli pokazać mniej.
Wiem że to nie jej wina tylko moja, bo pozwalałam sobie na małe odstępstwa od planu. Jak widać organizm wie lepiej niż ja co jest dla mnie zdrowe a co nie. Kilka kęsów pizzy, dwa naleśniki z parówką i waga ani myśli spadać. Więc koniec gderania, zabieram się znów ostro do pracy nad sobą.
Wczoraj czytałam w VitaMotywacji o medytacji i wizualizacji własnej osoby, chyba trochę mi to pomogło bo już nie czuję blokady przed osiągnięciem niższej wagi. Chcę tego jeszcze bardziej niż dotychczas.
iw-nowa
21 października 2015, 19:18To ważne, że odnajdujesz własne ograniczenia i blokady, pracuj, a efekty będą! Odstępstwa nie sprzyjają obniżce wagi. powodzenia