- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (41)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 14049 |
Komentarzy: | 292 |
Założony: | 26 sierpnia 2013 |
Ostatni wpis: | 25 stycznia 2014 |
kobieta, 32 lat,
166 cm, 63.50 kg więcej o mnie
Masa ciała
Dzień 17 i takie ... nazwijmy to przemyśleniami xd
Jakoś przedtem zbytnio nie pisałam mojego menu ani ogólnego rozkładu dnia ... tutaj na Vitalii ... de facto publicznie, robiłam to raczej do mojego zeszyciku (co jest wygodne, bo w każdej chwili mogę dopisać co i jak... a nie uzależniać się od kompa), niemniej uznałam że te moje napady po 2-3 miesiącach diety muszą coś znaczyć... więc może z boku ktoś jakieś nieprawidłowości zauważy... i pomoże mi je usunąć ;)
Rozkład jazdy:
-balsam wyszczuplający (średnio w to wierzę, ale dobrze ujędrnia)
Śniadanie 8.00 : Jogurt Activia naturalny + 30 gram płatków fitness + troszkę żurawiny i jagód goji + 3 migdały + 1 morela suszona
czerwona herbata
siłownia (1h rowerek + 30 minut marszobieg na bieżni = oj spadła mi forma po tych świętach... za co pluje sobie w twarz... )
Lunch : Bułka z ziarenkami + sałata + papryka i ogórek konserwowe (ofc nie całe) + masło + plaster szynki
Kawa + mleko 0.5%
Czerwona herbata
Cappy - sok pomidorowy (76 kcal)
obiado -kolacja : Zupa dyniowa z cynamonem i migdałami (na mleku 0.5%)
Czerwona herbata + Witamina D
Ćwiczenia dywanowe xd
(na dziś planuję jeszcze jedną herbatkę, tym razem zieloną, potem peeling antycellulitowy i balsamki ten co rano).
Cóż zrobiłam zdjęcia od razu po świętach.. czyli 1/01 (ja piździule ! no tak spaprać cały wysiłek przez święta to trzeba być mną... ;/ ) i dzisiaj... i wam szczerze powiem że już jako tako widzę różnicę i no jest generalnie lepiej... talia wraca do porządku... ale jest 72 cm... a już było 68cm ;((((
Moje postępy w postanowieniach ;]
Może i wielkich postępów nie ma w stylu "WSZYSTKO WYKONANE" (nawet bym się tego nie spodziewała tak szybko, zwłaszcza że niektóre postanowiania są do wykonywania przez cały rok ) ale małymi kroczkami zmieniam to i owo... nr. 1 i 14 (dieta i ćwiczenia )ładnie stosuje i nie odpuszczam .... nr. 5 wystarczyło zauważyć i trochę silnej woli i od razu lepiej ;) natomiast nr 9. bardzo dobrze idzie... poświęcam na to 30 minut dziennie i może to śmiesznie dla wielu z was zabrzmi ale dopiero uczę się co stosować itd... taki przykład z wielu : to kiedyś myłam twarz wodą (bez mydła bo mi szkodziło) i koniec... a teraz żele normalizujące, peelingi, tonik + porządne kremy na noc i na dzień ...
Tak więc może nie wszystko naraz... ale pracuję i pomału realizuję ;] Dzisiaj zamierzam zacząć T25 ... mam nadzieję że się powiedzie i ten cel bez większych trudności ^.^ chociaż musze przyznać że troszkę się obawiam że nie podołam... przed świętami na pewno dała bym radę... ale teraz? Cóż... ale moje ostatnie postępy na siłowni wezmę za dobry omen i spróbuję... w końcu co mi tam! Jak nie tym razem to za tydzień... ale próbować będę ;]
A teraz dość obijana lecę na siłownię... ciao ;*
Pozdrawiam i życzę powodzenia ;)
9 styczeń i postanowienia noworoczne?
Troszkę może późno ale... cóż lepiej później niż wcale ;D Natchnęłyście mnie z tymi postanowieniami/ celami na ten rok.. jakoś nigdy nic takiego nie robiłam.. ale warto spróbować, a nóż mi się uda! ;D
1. Cały rok 2014... czyli dokładnie każdy jego dzień trzymać dietę! (wiem, wiem zaczynam hardcorowo ;D)
2. Uzyskać do końca tego roku wagę 50 kg i ją utrzymać.. nie koniecznie tylko do końca tego roku
3. Podszkolić się z j.ang... nauczyć się 100 słówek i przypominać sobie gramatykę (może banalne ale na studiach już nie mam języków.. więc chociaż tyle to już coś.. a u mnie na takie dodatkowe czynności nigdy nie ma czasu ;/ )
4. Przejść cały pogram T 25
5. Być milsza dla narzeczonego... (się nie śmiejcie... ale mam ostatnio z tym problem.. rzadko się widzimy.. bo on pracuje, ja studiuje... mało czasu mamy dla siebie.. i chociaż walczę z tym to jakoś tak zauważyłam ze chłodniej się do niego zwracam ;/ jestem czasem nieprzyjemna... chociaż staram się to potem jakoś obrócić w żart... )
6. Przeczytać wszystkie części wiedźmina (przeczytałam dopiero 2... ale wciąga.... chociaż to plan na dłużej... bo najpierw uzbierać na książki muszę... tj. mam trochunię na koncie tak że by mi starczyło lekko ale jak wydam na książki to zachwieje mi to równowagę wydatków... i będę biedować na innym polu... a rachunki i odchudzanie jak się jest samej to nie jest tanie... no chyba że przechodzimy na głodówkę, wyłączamy ogrzewania, prąd i wodę ;D )
7. Zadbać o włosy żeby nie były takie liche... (spróbować jakiś odżywek...etc. może któraś z was zna jakieś skuteczne? )
8. Kupić sobie małą czarną w której będę rewelacyjnie się prezentować
9. Zacząć bardziej o siebie dbać... nie tylko w sferze diety... ale dbania o skórę, paznokcie, ubrania...
10. Wypróbować i spróbować 20 nowych ( ale zdrowych potraw !) z książki kucharskiej którą dostałam od mamy ;]
11. Przebiec całą godzinę na bieżni
12. Pójść na ściankę wspinaczkową i wejść na sam szczyt ^.^
13. Napisać licencjat do końca lutego...
14. Ćwiczyć co najmniej 3x w tygodniu... ale tak porządnie co najmniej ponad 1h ;]
15. Zrobić Callanetics (Łatwo mi się do cardio, aerobów etc zabrać.. ale do tego ni w ząb)
16. Iść w końcu do dentysty... (wybieram się tak od 1,5 roku -.- i nigdy nie ma czasu.. co jest złe... bo co prawda mnie nie boli... ale jakoś tak czuje ropę czy coś takiego z buzi ;/ )
17. Napić się miodu pitnego (jakoś nie lubię alkoholu i nie pije ani piwa, ani wódki ani nic z tego typu... czasem tylko dla towarzystwa słodkie wino jakoś przeboleje... ale akurat miodku zawsze chciałam spróbować ^.^ )
18. Pójść do teatru albo opery (uwielbiam tam bywać... ale bark czasu robi swoje... w tamtym roku byłam tylko 1 raz w teatrze ;c .. gdzie lata poprzednie potrafiłam średnio raz na miesiąc tam bywać... tak jak i w muzeum... a teraz tylko kino i kino.. jak już gdzieś się ruszam dla rozrywki z domu... )
19. Zrobić 30 dni z rzędu programy Tamilee
20. Kupić sobie łyżworolki ^.^ i jeździć nimi w wakacje <3
21. wykonać całe wyzwanie przysiadowe ;]
22. kupić porządny stanik + krem do biustu + ćwiczyć mięśnie biustu... ogólnie zadbać o piersi ^.^
23. Dokładnie dowiedzieć się co i jak ćwiczyć...
Może coś mi jeszcze wpadnie do głowy to uzupełnię ^.^ ale na razie musze od czegoś zacząć ;D
Oh te butki do biegania są rewelacyjne! Wczoraj hasałam w nich po bieżni i jestem po prostu zachwycona ;D Są o niebo lepsze od "halówek". Po prostu czuję jak bym biegała w chmurkach a nie po bieżni.. zaraz mam więcej energii... czego niestety po tych 2 tyg. przerwy nie można powiedzieć o mojej kondycji xD W życiu bym nie powiedziała że forma potrafi tak szybko spaść... A tu parę dni słodkiego lenistwa w rodzinnym domku i zadyszka po 30 minutach na bieżni... No cóż... kamikadze to ja nie jestem wiec dostosowując się do formy... zaczynam powoli... tak więc po 1,5 h na siłowni... w domku zrobiłam parę dywanówek + Tamilee Weeb na brzuszek + Skalpel ;p I systematycznie będę zwiększała ilość i stopień zaawansowania.. aby dojść do tej samej formy co przed świętami, a może nawet i lepszej :)
Jeśli zaś chodzi o dietę... to dałam sobie spokój z Dukanem... na razie prowadzę zdrowe odżywianie(zero słodyczy, dużo picia, tylko gotowane mięska, dużo warzyw, produkty pełno zbożowe... i ogólnie stosuję się do wszystkich rad na temat odżywiania jakie udało mi się zdobyć.. zbilansować w diecie wszystkie składniki etc. ) jak w pierwszym miesiącu diety... a w miedzy czasie szukam dobrej dietetyczki w Poznaniu, zna może któraś z was, specjalistkę godną polecenia?
Co do świątecznego obżarstwa docinam się od tego grubą kreską... I z nowym rokiem, nowe nadzieje i nowe konto ;D Na szczęście nie musze zaczynać zupełnie od nowa... bo nie wróciłam do stanu z przed diety.. chociaż w sumie to nie wiem ile ważę... bo waga w siłowni zepsuta! To przykre bo nie mogę się skontrolować.. Hah ale może to i lepiej... bo jak bym zobaczyła wskaźnik za daleko to bym mogła się załamać...
Dawno mnie nie było... cóż jakież to częste zdanie na tym serwerze no ale i ja muszę go ponownie użyć.. mało ostatnio bywałam w domu, tak więc i internet był daleko mego zasięgu. Generalnie prawie cale święta spędziłam u rodzinki i narzeczonego... A jak już jesteśmy przy świętach to dostałam wspaniały prezent od gwiazdora... wspaniałe, profesjonalne buty do biegania! ;D Jestem taka szczęśliwa już nie mogę się wprost doczekać pierwszego w tym roku wyjścia na siłownię... jestem ciekawa jak będzie mi się w nich biegać...
Ught! Co do diety i ćwiczeń w święta to emm... BEZ KOMENTARZA... Co to było ? Jakaś masakra... to co zawsze kończy każde moje odchudzanie... czyli wielkie żarcie, wprost obżeranie się do bólu brzucha... sama nie wiem jak to się działo ale nagle pochłaniałam wszystko słodkie jakie moje krótkie, pulchne łapki mogły sięgnąć... jedzenie normlane mnie nawet nie interesowało... wpierniczałam same czekolady ciasta ciasteczka, pierniczki, ptasie mleczka, czekoladowe cukierki i wszystko inne co miało w sobie czekoladę! Ehh na wagę nie mam jak wejść... bo tylko w siłowni mam możliwość skorzystania... ale wyglądam tak jak by tego 10 miesięcy diety nie było.. jak by mi te ponad 10 kg wróciły... i pewnie tak jest tak nie z nawiązką... ehh dlaczego ja sobie to robię? ... I nie umiem skończyć... Ehh musze pracować nad tą sławą wolą ;( I nad swoim umysłem.. ale ehh po 2 tyg. słodyczowego szaleństwa... wracam z początkowym wyglądem młodego słonia... Mam nadzieję że od 1 stycznia 2014 roku.. czyli od dzisiaj uda mi się to !! Do wakacji będę ważyć to 54 kg chociażbym miała gryźć własne knykcie! Jestem zdeterminowana i nie poddam się! (mam nadzieję) Najgorsze jest to że boję się cukrzycy... bo jednak jeśli wykluczam z diety jakkolwiek cukier.... nawet nie słodze kawy... a potem w 2 tyg jem tyle słodyczy że idę spać z pękającym i obolałym brzuchem to trzustka mnie chyba za to nie polubi...
W ogóle tak mi niesamowicie wstyd i głupio przed samą sobą.... skóra mnie nawet bolała po dotknięciu jak tyłam od rozpychającej się tkantki tłuszczowej... a ja nadal żarłam! Po tym wszystkim co przeszłam... po liczeniu kcal, po odmawianiu sobie wielu produktów, po wielogodzinnych ćwiczeniach, po wydaniu kasy na karnet na siłownię i kremy ujędrniające i na cellulit ... po prostu jak teraz się nie uda... to chyba zacznę się przyjmować samą wodę... x.X A tak się cieszyłam że potrafię już nad sobą zapanować, że diety nie stosuję tylko do schudnięcia, tylko się naprawdę uczę zdrowo jeść...Że kg ładnie lecą, a ja staję się zdrowsza bez słodyczy i nadmiaru niezdrowych rzeczy ...
Życzę wam i sobie powodzenia w odchudzaniu na ten nowy rok ;)
Oh jak się cieszę.. po prawie 2 tygodniach w końcu czuję się dobrze... Choroba - angina trzymała i nie chciała puścić.. niestety przez ten czas mowy o ćwiczeniach nie było.. co niestety jest tragedią... cieszę się z powrotu na siłownię!!! Dzisiaj byłam (i idę w pt.) ... ale wiem że nie należy po długiej przerwie się rzucać na łeb na szyję(zwłaszcza że miałam kompletne 0 ruchu.. całe dnie w łóżku! tak mnie zmogło ;/), więc dzisiaj leciutko godzinka rowerka i trochę ćwiczeń w stylu przysiadów itp. czyli żeby rozruszać mięśnie, ale nie forsowne, w końcu maty też nie mogą się kurzyć ;p Z dieta najgorzej nie było... chociaż chyba jednak zbyt wiele to było jak na osobę lezącą cały dzień w łóżku x.X powiem wam śmieszną zależność... jak siedzę w domu i nie potrzeba mi wiele energii w końcu brak ruchu (to chyba przez to że mam za blisko lodówkę) to chce mi się co 5 minut jeść... a jak cały dzień jestem poza domem ... zwłaszcza na siłowni to po śniadaniu jedzenie mogło by dla mnie nie istnieć...
Tak więc może i diety nie rzucałam... ale 62 kg do świąt to raczej nie będzie ;/ obawiam się nawet że trochę przybyło, tak patrząc po ciałku na brzuszku ... ale nie chcę się załamywać przed światami xD końcu to nie z mojej winy nie ćwiczyłam... ale jak już jestem zdrowa to wracam do działania po mału ... najlepiej żeby utrzymać tę wagę co mam...(co u mnie i tak znaczy dieta bez słodyczy + codzienne ćwiczenia) a szaleję ze spadkiem od 1 stycznia ;D bo teraz i tak nie będę mogła kontrolować wagi ;c W pt. po siłowni (ostatniej w tym roku buuuuu!!!!)wracam do domu, a tam niestety tylko dywanówki ;c