Dawno mnie nie było... cóż jakież to częste zdanie na tym serwerze no ale i ja muszę go ponownie użyć.. mało ostatnio bywałam w domu, tak więc i internet był daleko mego zasięgu. Generalnie prawie cale święta spędziłam u rodzinki i narzeczonego... A jak już jesteśmy przy świętach to dostałam wspaniały prezent od gwiazdora... wspaniałe, profesjonalne buty do biegania! ;D Jestem taka szczęśliwa już nie mogę się wprost doczekać pierwszego w tym roku wyjścia na siłownię... jestem ciekawa jak będzie mi się w nich biegać...
Ught! Co do diety i ćwiczeń w święta to emm... BEZ KOMENTARZA... Co to było ? Jakaś masakra... to co zawsze kończy każde moje odchudzanie... czyli wielkie żarcie, wprost obżeranie się do bólu brzucha... sama nie wiem jak to się działo ale nagle pochłaniałam wszystko słodkie jakie moje krótkie, pulchne łapki mogły sięgnąć... jedzenie normlane mnie nawet nie interesowało... wpierniczałam same czekolady ciasta ciasteczka, pierniczki, ptasie mleczka, czekoladowe cukierki i wszystko inne co miało w sobie czekoladę! Ehh na wagę nie mam jak wejść... bo tylko w siłowni mam możliwość skorzystania... ale wyglądam tak jak by tego 10 miesięcy diety nie było.. jak by mi te ponad 10 kg wróciły... i pewnie tak jest tak nie z nawiązką... ehh dlaczego ja sobie to robię? ... I nie umiem skończyć... Ehh musze pracować nad tą sławą wolą ;( I nad swoim umysłem.. ale ehh po 2 tyg. słodyczowego szaleństwa... wracam z początkowym wyglądem młodego słonia... Mam nadzieję że od 1 stycznia 2014 roku.. czyli od dzisiaj uda mi się to !! Do wakacji będę ważyć to 54 kg chociażbym miała gryźć własne knykcie! Jestem zdeterminowana i nie poddam się! (mam nadzieję) Najgorsze jest to że boję się cukrzycy... bo jednak jeśli wykluczam z diety jakkolwiek cukier.... nawet nie słodze kawy... a potem w 2 tyg jem tyle słodyczy że idę spać z pękającym i obolałym brzuchem to trzustka mnie chyba za to nie polubi...
W ogóle tak mi niesamowicie wstyd i głupio przed samą sobą.... skóra mnie nawet bolała po dotknięciu jak tyłam od rozpychającej się tkantki tłuszczowej... a ja nadal żarłam! Po tym wszystkim co przeszłam... po liczeniu kcal, po odmawianiu sobie wielu produktów, po wielogodzinnych ćwiczeniach, po wydaniu kasy na karnet na siłownię i kremy ujędrniające i na cellulit ... po prostu jak teraz się nie uda... to chyba zacznę się przyjmować samą wodę... x.X A tak się cieszyłam że potrafię już nad sobą zapanować, że diety nie stosuję tylko do schudnięcia, tylko się naprawdę uczę zdrowo jeść...Że kg ładnie lecą, a ja staję się zdrowsza bez słodyczy i nadmiaru niezdrowych rzeczy ...
Życzę wam i sobie powodzenia w odchudzaniu na ten nowy rok ;)
chiddyBang
2 stycznia 2014, 17:19U mnie też przez tą przerwę świąteczną dieta to była całkowita porażka i też mam wrażenie, że przez te 2 tygodnie obżarstwa wróciłam do punktu wyjścia, ale kochana nie możemy się przejmować tylko pracować i efekty wrócą ! Uda się ;)
benatka1967
1 stycznia 2014, 22:14i tobie życzę powodzenia :)
dziiiik
1 stycznia 2014, 21:36No tak to niestety jest, ja kiedyś też tak robiłam, ale po którymś kolejnym razem i spoglądaniu na obleśnie wylewające się ze spodni boczki nauczyłam się w miarę możliwości walczyć z obżarstwem i nawet tona ciasta na wigilijnym stole nie zrobiła na mnie wrażenia :) Życzę powodzenia i odnalezienia w sobie siły do powstrzymywania się ;)