Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kocham koty, uwielbiam oglądać seriale podjadając chipsy, frytki i słodycze. Lubie czytać jeśli mam wolną chwilę nie cierpię zmywać naczyń, sprzątać i prasować. Moim największym problemem jest ogromny, wystający brzuch dlatego próbuję się odchudzać co jest nielada wyczynem bo uwielbiam jedzenie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44181
Komentarzy: 253
Założony: 17 lipca 2010
Ostatni wpis: 19 maja 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
coco29

kobieta, 43 lat, T

164 cm, 61.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Odzyskać wagę z przed ciazy

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2022 , Komentarze (4)

Ciesze się bo jest spadek. Warto było walczyć ze sobą żeby wypracować sposób jedzenia oraz ograniczyć słodycze i podjadanie bez kontroli.

Pozwalam sobie na małe grzeszki ale w większości kontroluje apetyt i zachcianki.

Z woda najgorzej nie mogę przekroczyć 1,2 litra dziennie. Chciałabym pić częściej i więcej ale brak mi nawyku.

Z bieganiem tez ciężko mam takiego strasznego lenia w tym tygodniu ze ogarniam tylko przygotowanie posiłków, niewielki porządki żebyśmy brudem już całkiem nie zarośli.

Wracając do meritum spadek jest i to 1,5 kg w 7 dni. Wiem ze w większości to woda i zawartość jelit ale cieszy mnie ten wynik i daje motywacje do utrzymania planu żywienia. Kalkulując w aplikacji liczącej kalorie oscyluje w granicach 1400-1500 kcal chociaż nie zawsze podaje dokładna wagę bo wszystkiego nie odważam na wadze i podaje szacunkowe wartości.

Dieta jaka sobie podpatrzyłem i dopasowuje do siebie odpowiada mi i jestem na niej najedzona.

100% sukcesem było by dla mnie wprowadzenie większej aktywności i większej ilości płynów ale i to ogarnę.

Cel na kolejne 7 dni to 0,5 kg mniej.

Mam do was pytanie bo nie wiem jak się ważyć lepiej rano czy wieczorem. Różnica jest zawsze między 0,5 a nawet 1 kg. Zwłaszcza jak nie jem późno kolacji a staram się zjeść maks do 19:30.

Jak wy to ogarniacie.

Kolejne co mnie nurtuje kiedy organizm będący na deficycie kalorycznym zacznie spalać tłuszcz.

Czy konieczne do spalania są ćwiczenia czy na deficycie bez ćwiczeń organizm w końcu przejdzie na spalanie tłuszczu jeśli tak to kiedy. 






16 maja 2022 , Komentarze (5)

Wczoraj jeśli chodzi o jedzonko poszło całkiem nieźle.

Mały kawałek sterniczka do kawy

Śniadanie

100g kiełbaski pieczonej j sałatka z pomidorów sałaty ogórka z sosem czosnkowym

II śniadanie

Pół banana

Obiad

Zupa biały barszcz z makaronem

Udko gotowane (100g) warzywa z wody brokuła marchewka kalafior fasolka szparagowa groszek, 4 płaskie łyżki ryżu

Kolacja

Kromka chleba ze szczypiorem szynka miksem sałat 6 pomidorków koktajlowych ze szczypiorem

Woda około 1,2 litra ( trochę mało ale zawsze coś)

Dzisiaj za to mam urlop ale nie za bardzo leniwy ale w perspektywie przyjemny.

Rano musiała oddać auto do serwisu. Później wybieram się do banku załatwić kija spraw związanych z obsługa konta. A potem wybieram się na zakupy trochę kosmetyków i uzupełnienie garderoby letniej. Muszę kupić kilka bluzek z krótkim rękawem może jakaś koszule. Zobaczymy co wogole wpadnie mi w oko. Nic na siłe.

A dzisaj jeśli chodzi o jedzonko plan wyglada następująco:

Rano zjadłam kromkę chleba z domowym dżemem malinowym od mamy.

Śniadanie

1/4 puszki tuńczyka seler naciowy, 1/4 puszki czerwonej fasoli dużo pietruszki i sos miodowo cytrynowy z oliwa

Obiad

Botwinkowa z ziemniakami

Gulasz z pieczarek czerwonej papryki i ogórka kiszonego z koncentratem pomidorowym.

Kasza jęczmienna surówka z marchewki i jabłka z pustkami słonecznika i oliwa.

Kolacja

Kromka chleba 5@ g twarogu z jogurtem naturalnym i szczypiorem.

Zielony ogórek 

Spróbuje wypić więcej wody przynajmniej 1,5 litra. Do tego trzy cherbatki ziołowe.

W planach wieczornych bieżnia.

Jeśli chodzi o spadek wagi jest niewielki progres to jest różnica około 0,5 kg wiec wyglada ze ograniczenie porcji i wprowadzenie większej ilości warzyw działa.

Bardzo odpowiada mi ta dieta ze względu na to ze nie muszę ograniczać całkowicie jedzenia węglowodanów. po za tym przyzwyczajam się do jedzenia większej ilości warzyw. 
Zobaczymy ci z tego wyniknie w dłuższej perspektywie czasu.


14 maja 2022 , Komentarze (4)

Sobota mija bardzo szybko i bez specjalnego planu. Najważniejsze ze dietowo cały czas jestem na dobrych torach. Co prawda wczoraj skusiłem się i zakupiłam kawałek pysznego sernika i owszem zjadłam dzisiaj rano mały kawałek do porannej kawy. Ale wiecie ci wcale nie czuje wyrzutów ze znowu coś zepsułem była to mija świadoma decyzja.

A dzisiaj co w jadłospisie:

Sernik do kawy😉

Śniadanie

Półtorej kromki chleba z pomidorem szynka sałata i masakryczne ilością szczypioru.

II śniadanie

Nic ( to ze względu na serniczek)

Obiad

Rosol z makaronem 



Drugie danie

Udko z rosołu 2 ziemniaki z koperkiem i mizeria tez z koperkiem.

Kolacja

Zapiekanka z białej bagietki pieczarek z cebula ogórka kiszonego i papryki z ketchupem.

Co prawda kolacja nie wyglada zbyt dietetycznie ale jak widzicie wszędzie gdzie się da wrzucam duze ilości warzyw. No i porcje są dużo mniejsze wiec teoretycznie waga powinna spadać.

Jedyny problem to zbyt małe ilości wody około 1 litra dziennie nie mogę zmusić się do większych ilości nawet aplikacja przypominająca o wodzie mi nie pomaga. A wy jaki macie patent na wodę? 

P.S. Wczoraj nie biegałam ale dzisaj po południu ruszam na bieznie. 😇😇😇

13 maja 2022 , Komentarze (3)

Walczę dalej i się nie poddaje. Wczoraj plan dnia poszedł bezbłędnie najgorzej było z drugim daniem porcja jak dla mnie była mega mała. Zawsze gadałam co najmniej 2 razy więcej jak nie 3😉

Co prawda najadłam się tym co sobie nałożyłam ale zawsze przy obiedzie mam wilczy apetyt i jem nawet jak już skończę. A to kiełbaski kawale a to ziemniaczki który smutno lezy w garnku i nikt go już nie chce a to ostatni kotlet chociaż to już 3 lub 4 z kolei. Wiec było mi trudno. Z desperacji położyłam się pod kocem i  miałam ogromna chęć pospać. Na szczęście mój mąż tak marudził ze postanowiłam wskoczyć w sportowe buty i pobiegać na bieżni żeby zagłuszyć jego gderania😅.

Wynik cudny 40 minut marszobiegu i to bez większego problemu.

Nie poddaje się chociaż dzisaj mialam mało czasu na przygotowanie jedzonka do pracy to rozkminilam ze mogę zastosować kilka szybkich i zdrowych zamienników zupy której niestety nie zdążyłam tank odgrzać i wlać do termosu. 

I tak dzisiaj

Śniadanie

Kromka chlebka z szynka kilka paseczków papryki czerwonej

Sałatka mix sałat plus 1/4 łodygi seler, kawałek ogórka i pół pomidorka. Troszkę cytryny i łyżka Oliwy z oliwek.

Herbata ziołowa.

II śniadanie

Zielone jabłko

Obiad

I tu zamiast zupy

Kefir i kilka rzodkiewek

II danie

To co wczoraj niestety czyli wątróbka i ryż. Do tego mizeria z połowy ogórka 150 ml jogurtu z duża ilością koperku.

Kolacja 

Pozostałość wczorajszej sałatki z tuńczykiem plus herbata ziołowa.


Nie wiem czy tez tak macie ale niektóre produkty muszę powielać w jadłospisie żeby wykorzystać zapas z ogólnodostępnych opakowań. Nie da się zjeść tylko dwóch łyżek groszku wiec albo jutro ta sama sałatka z tym samym groszkiem albo trzeba upchnąć w inne danie. Tymbarskiej ze mój M nie zawsze chce jeść to co ja wiec zostaje z opakowaniem salat czy selera naciowego i muszę sama się złym uporać. Mam tylko nadzieje ze będę miała teraz więcej pomysłów na przygotowanie zdrowych i pożywnych sałatek z tego co mam w lodowce żeby się nie zakatować sałata z winegretem.
Trzymajcie kciuki.

Buziaki na weekend dla Was😘😘😘

12 maja 2022 , Komentarze (1)

Kolejne postanowienie i powrót na nowe tory. Patrzeć już nie mogę na ten mój brzuch wystający i wzdęty. Co niektórzy jak tylko zrzuciłam swetry zauważyli że jakoś fajnie nie wyglądam i chyba w stanie błogosławionym jestem😂😂

Uśmiałam się do łez zaprzeczyłam i grzecznie odpowiedziałam ze to kilka zbędnych kilogramów po okresie pandemii i zasiedzenia w domu mi zostało. Później przyszła refleksja rachunek sumienia i weekendowe obżarstwo na pożegnanie. Czy wy tez tak macie😉😉😉

Obżarstwo nie zakończyło się na niedzieli o północy tylko wczoraj wieczorem koło 20:00.

Co to nie było albo czego tam nie było. 
wspomnę tylko o 3 piwach 2 paczkach chipsów, kubełku bardzo gorących skrzydełek oraz mega dużej i małej drożdżówce.

Jednak 3 dni siedziałam z telefonem w ręku przeglądając diety cud i znowu znalazłam cos co jest idealne dla mnie😆😆😆.

Zdradzić wam mogę ze dieta niby 1200 kcal tak napisane ale z informacji zawartych na tym cudnym blogu wynika ze to wartość oscylująca w tych granicach i w zależności od ilości i użytych produktów może się ta kaloryczność wahać. 

I zaczęłam nie od poniedziałku ale już od dzisaj.

Zapytacie co w tym cudownego. Kaloryczność za mała efekt jojo murowany nie wytrzymasz z głodu. Nic bardziej mylnego.

4 posiłki plis owoc co mi bardzo odpowiada.

Do każdego posiłku warzywa co jest dla mnie wyzwaniem i celem nie do osiągnięcia jednocześnie. 
 Do tego proste zasady przygotowania poszczególnych posiłków.

Startuje wiec i dzisaj z torba pełna pojemników ruszyłam do pracy co prawda wstać musiałam nieco wcześniej żeby sałatka do pracy była świeżutka ale czego się nie robi dla urody.

Poniżej krótki jadłospis a w weekend podrzucę fotki.
 

Śniadanie

Kromka chleba ( niestety nie miałam razowego tylko taki barwiony karmelem ale dostałam go w prezencie wiec zjeść trzeba) Z plasterkiem domowej szynki wędzonej posypana szczypiorem

Sałatka z mixu sałat tak około 60-80g kawałek ogórka zielonego pół łodygi selera naciowego pół pomidora z sosem jogurtowo koperkowym z odrobina cytry oczywiście bez cukru.

II śniadanie
Jabłko zielone małe

Obiadek I danie

Zupa pomidorowa z marchewka i pietruszka

Oczywiście zupa w wersji wegetariańskiej na wywarze warzywnym

Obiadek II danie

Wątróbka drobiowa ( około 100 g) z cebulka w sosie własnym ( niestety trochę maki ze smażenia w tej wątróbce się znalazło🙃

Ryż cztery łyżki ( niestety biały ale jutro zaopatrze się w brązowy😉)

Buraczki z chrzanem, 2 ogórki koszone

Kolacja

Sałatka z selera naciowego fasoli czerwonej z puszki dużej ilośc pietruszki i tuńczyka z puszki. 
sos niestety powstawał wczoraj rano i jest to oliwa z cytryna i miodem ale myśle ze w tej ilości jaka dałam nie przybędzie mi od tego warstw tłuszczu. Porcja sałatki to około 1 łodygi selera 1/4 puszki fasoli 1/4 puszki tuńczyka w sosie własnym. 

Do tego 2 herbatki ziołowe do kolacji i śniadania. I około 2 litrów wody.

Trzymajcie kciuki za mnie będę pisać o postępach.

Waga nadal 63 kg i nie chce być inaczej



28 kwietnia 2022 , Komentarze (1)

Ranek zaczął się ponuro. Wybrałam swoje ulubione spodnie z zeszłego roku i co ? Ledwo je wcisnęłam. 😔😔😔Tragedia jakaś. 😭😭😭Z tej złości zapakowałam tylko serek wiejski i jabłko i pognałam  do pracy.🏃‍♀️🏃‍♀️🏃‍♀️ Zanim jednak wsiadłam do samochodu oddając moje dwie pociechy w sidła państwowej opieki stwierdziłam ze to co wzięłam może doprowadzić mnie do automatu ze słodyczami jak tylko zostanie skonsumowane i pognałam do spożywczego po rzodkiewkę. Tak sobie pomyślałam tania i duża może trochę chemiczna ale co teraz chemii nie zawiera. Pozazdrościłam Pani która zaraz po mnie kupiła butelkę coli i poszła na autobus. 

19 kwietnia 2022 , Komentarze (3)

Wracam do Was pełna energii i chęci zmian👍
Waga mnie nie rozpieszcza bo od jakiegoś czasu chyba to już pół roku mam niezły nadmiar.
Mój standard po dwóch ciążach to było 58-60 kg i nieosiągalne marzenie 55 kg i płaskiego pięknego brzuszka - a tu niestety chyba popsuta waga pokazuje 63….. i ani drgnie. W związku  z tym dramatem w lutym kupiłam bieżnie i postanowiłam ze biegać będę bo w domu to wygodnie i zawsze można skorzystać w wolnej chwili. Niestety nic bardziej mylnego bo bieżnia stoi kurzy się a mi czasu i chęci brak. 
Z dietami to tez różnie próby były a i odszedł dzień dwa czasem tydzień ale bez efektów tydzień zawsze kończył się tak samo czyli w kuchni przy lodowce czasem w którejś słynnej jadłodajni z przekąskami typu🍗🍗🍗🍔🍔🍔🌮🌮🌮🥤🥤🥤. 
Tak na nowo dotarłam tutaj i postanowiłam opisywać dzień po dniu me męki i zmobilizować się trochę bo przecież nie będę ciagle pisać ze mi się nie udało ze na bieżnie czasu nie było bo przecież wiosna już w trakcie lato za pasem a na luźne swetry za chwilkę będzie za ciepło.

Także trzymajcie kciuki patrzcie  obserwujcie i myślcie pozytywnie bo ja tak zamierzam i nie poddam się póki dwóch 5 na wadze nie zobacz. 
Miłego dnia dla was😘😘😘


30 sierpnia 2019 , Komentarze (3)

Dieta przez te upały poszła w zapomnienie. Niby nie jem za dużo ale tez nie liczę kalorii i nie patrzę na ilości jedzenia na talerzu. Do tego wypiłam dwie lub trzy szklaneczki coli bo tak strasznie chciało mi się czegoś słodkiego i gazowanego. Z ćwiczeniami tez słabo bo albo mi się nie chce albo mam coś do zrobienia. W niedziele urodziny mojej córci a zawsze działa to na mnie stresująco zakupy przygotowania i cała obsługa przyjęcia to nie lada wyzwanie. Hormony szaleją po odstawieniu od piersi i nawet jakiś dół mnie przez to dopadł. Nie widać tez @ ciekawe kiedy się pojawi. Niedługo wracam do pracy i to tez działa na mnie dołująco. Wakacje się kończą i obowiązków tez przybędzie koniec z beztroskimi porankami trzeba będzie starsza odstawiać do przedszkola i poszukać żłobka dla młodszej. Moja garderoba po ciąży jest w opłakanym stanie wiec będę musiała tez tym się zająć. Do tego czekają mnie generalne porządki w domu ( co prawda ostatnie 2 miesiące spędziliśmy na działce ale kurzu nazbierała się znaczna warstwa).

Pomidory włożone częściowo bo zrobiłam ba razie 30 słoików przecieru w dużych sloikach. Zamówiłam jeszcze 40 kg na sosy i chce jeszcze włożyć trochę buraczków na zupę. Zawsze będzie łatwiej gotować jak wrócę do pracy.

Plan na Sierpień wykonany bo zgubiłam nieco ponad 3 kg. Ostatnio waga w poniedziałek pokazała 69,1. Na wrzesień plan to 67 kg i praca nad moim nieszczęsnym brzuchem. Jak tylko wrócę do domu pomierzę się dokładnie bo ciagle mam wrażenie ze z brzucha nic nie spada.

Miłego dnia wam życzę w to piątkowe przedpołudnie.

21 sierpnia 2019 , Komentarze (15)

Dzień piąty i wieczorem prawie zaczęłam krzyczeć. Wzięłam centymetr i mierze brzuch a tu centymetry jak były tak są myślałam ze się pomyliłam mierze drugi raz i nic. Tyle wyrzeczeń i ćwiczenia a tu nic a nic nie drgnęło. Moja największa zmora ogromny wzdety brzuch nie chce zniknąć. Pełna smutku żalu i niemocy poszłam się zważyć i co waga w dół na szczęście bo bym chyba zaczęła krzyczeć z tej niemocy. Wynik maga wysoki bo na minusie 1,8. Nie wiem czy to zasługa diety czy biust po karmieniu już się wysuszył i troszkę go ubyło bo na pewno z brzucha nie zeszło,;(. Uzbrajam się w cierpliwość i działam dalej nie dam się.

Waga pokazała ze mam 59,5 kg wiec plan Sierpnia wykonany teraz tylko dbać żeby nie wzrosła i zabrać się za walkę z centymetrami w pasie. Chyba jednak muszę wysilać się i znaleźć sposób na ćwiczenia cardio. Potrzebuje tylko pół godzinki troszkę miejsca w mieszkaniu, zapał i chęci do pracy. Z dieta na razie ok chociaż wczoraj nie zjadłam kolacji i tak jakoś byłam głodna wieczorem ale nie chciałam już nic jeść późna pora i zrezygnowałam.

Menu wczorajsze: 

Śniadanie- dwa jajka na miękko ogórek zielony

II śniadanie - wafel ryżowy brzoskwinia

Obiad - krem z marchewki z ryżem

Podwieczorek - makaron z sosem spaghetti ( mała porcja)

Kolacja - nic

Wypiłam 1 czarna herbatę, 2 duże i1 mała kawę 1 litr wody

Aktywność

40 przysiadów ABS level 1

19 sierpnia 2019 , Komentarze (9)

Dalej na dobrych torach chociaż samopoczucie mam nieciekawe. Wkurza mnie jak nie widzę efektów od razu a brzuch mam nadal wzdęty jak balon. Mój największy kompleks śmieje się ze mnie co chwile robiąc się z godziny na godzinę większy i większy.

Menu niedziela:

Śniadanie- sałatka z pomidora 2 ogórków kiszonych i cebulki, plaster domowego pasztetu drobiowego.

Obiad- barszcz czerwony z buraczkami, ryż gotowana marchewka i gotowany kurczak

Kolacja- jogurt wiśniowy  z płatkami cornflakes

Wypiłam 

1 litr wody 2 duze i 1 mała kawę, 1 czarna herbatę

Aktywność:

60 przysiadów, Abs level 1

Menu poniedziałek

Śniadanie - takie jak w niedziele

II śniadanie - gruszka wafel ryżowy

Obiad - czerwony barszcz z burakami

Kolacja- ryż marchewka gotowana 2 łyżki warzywa na patelnie gotowany schab

Picie i aktywność taka sama jak w niedziele.

Jak widać nie wyglada to rak źle ale jak dla mnie efekty niezauważalne. Jutro lub w środę będę się ważyć. Nie chce odpuszczać przez najbliższe 2 tygodnie do 1 września bo będę miała jakiś pogląd na to czy w ogóle mogę schudnąć bez cwiczen typu cardio. Zobaczymy. Martwi mnie tylko ten cholerny brzuch czy on kiedyś nie będzie taki wielki i wydętych. Ciężko dobrać jakaś koszulkę czy spodnie hak cały czas nad pasem cis ci się wylewa. Jestem tak zniesmaczona ze mogę tymi dietami katować się ile się tylko da byleby pozbyć się tego balastu który psuje mi humor, 

Dobrej nocy wam zycze i pogodnego poranka.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.