Dzień drugi minął bezproblemowo. Byłam tylko bardzo rozdrażniona ale jakoś nikogo nie ukatrupiłam.
Menu:
Dwie łyżki siemienia lnianego z pół szklanki wody.
Śniadanie - jajko na twardo pomidor ogórek kiszony troszkę czerwonej cebuli.
Obiad- duży kubek zupy pomidorowej
Kolacja - pół szklanki ryżu , gotowany schab i gotowana marchewka
Wypiłam:
1,5 litra wody, 3 czarne duże kawy, 1 herbata czarna
Aktywność:
ABS level 1 , 50 przysiadów.
Mimo niskokalorycznego jedzenia czuje się pełna. Brzuch hak był tak jest sterczący i napuchniętych nie wiem czy kiedyś się go pozbędę. Jestem poirytowana i zmartwiona ze to całe dietowanie i tak nic nie da. Niby nie jestem głodna( miałam kryzys w porze obiadowej stad ta pomidorowa) ale zadowolona z siebie w ogóle nie jestem. Nie chce odpuścić ale sama nie wiem co mam robić i czy to co robię ma sens i przyniesie efekty.
Jestem tylko przekonana ze dalsze jedzenie w bezsensie nie polepszy mojego samopoczucia wiec wole katować się dietami. Zawzięła się i nie odpuszczę dopóki nie będę z siebie w pełni zadowolona. Po za tym udowodnię wszystkim w koło ze można.
Dobrej nocy.