- zrobiłam 7000 kroków w parku. Kurcze kwiaty widziałam, forsycje i kotki też. Nie wiem co to, ale kwitło.
Zjadłam: jabłko, ciastko rano ( mąż przyniósł) tosty z avocado, sok z grejpfruta, znów ciastko, ryż tikka masala z kalafiorem i bułka tartą, cappuccino, kilka pringelsów, 3 kostki czekolady, szklana piwa 0%
- Po powrocie do domu i zrobieniu obiadu nr 2 ( w pracy gotowałam sos grzybowy i kluski śląskie, ale nie jadłam)trochę ogarnęłam kuchnię, przygotowałam blat pod ćwiczenia z rysunku i ...padam. Może to przez to, że za dużo cukru dzisiaj?
- zostaje siły tylko na to, Buba już się dorwała do obgryzania
- wydaliśmy dużo: 90+40 zł Hala targowa( kilo yerba mate, kilo cappuccino, kawa, zielona herbata, miłorząb, dziurawiec, lapacho, chrupki dla królika i ziarna dla sikorek) + 10 zł jabłka, spożywka 40 zł, Disney w sumie nie wiem ile
-5000 kroków
- Bruksela z jajkiem, cappuccino, żelki z agaru X2 ( niestety osiedlak ma mega promocje na słodycze )makaron z brokułami i serem, pomarańcza, jabłko, tosty z awokado 🥑 garść orzeszków. Tylko brukselka załapała się na foto. Waga stoi⚖️
- dziubałam...im więcej dziubię ten obraz tym mniej mi się podoba. Powinno być na odwrót.
- trochę ogarnęłam łazienkę 💪
Powinnam coś jeszcze porobić, ale o tej porze roku gdy nadchodzi 18 zasypiam na stojąco. Kawy i innych pić nie mogę.
- zjadłam królewskie śniadanie: tost z avocado z jajnikiem sadzonym potem spagetti z mięsem z żaby. Mąż mi kupił, a miałam robić sos brokułowy...jutro zrobię. Cappuccino solony karmel moje ulubione. Znalazłam je tylko w delazie i piwo 0% plus kanapka z paprykarzem szczecińskim.
-dziś się rozstawiłam ale zasnęłam( obfita miesiączka )i nic nie zrobiłam i już nie zrobię. Czas kończyć ten obraz, więcej nie wymyślę na tym etapie swoich umiejętności...ale jeszcze te ptaki do dopracowania. I w sumie róże też, i liście...
-Dzisiaj wydane 228 zł, w tym lumpeks dla męża i dla mnie (dwie pary spodni, dwie bluzy, sweterek, koszulka i spódnica), spożywka, maca z bigo, pellet i karma dla zwierząt, chemia czyli proszki i płyny do prania, pink pasta( zobaczymy czy działa jak pokazują na tiktokach za 12 zł zaryzykowałam, mam gary do wyczyszczenia) słodycze na mikołajki dla córki( czyli paczki mikołajowej ciąg dalszy). Koniec miesiąca to się chemia i rzeczy dla zwierząt kończą.
- Zjedzone prawie grzecznie nie licząc chrupek kukurydzianych i batona zbożowego.
-ruch- przeszłam łącznie 9120 kroków
- coś tam podziubałam przy obrazie
- nic nie odgraciłam
Zasnąłem za to na podłodze, musiało być niskie ciśnienie, ciemno było od deszczu. Przyszedł pokrowiec na kijki z ali i niespodzianka, bo były dwie sztuki, hm. Jeden użyję na matę do jogi.
-dzisiaj wydane 100zl spożywka w tym kotek i króliczek, plus 13.50zl w żabie na drugie śniadanie oraz prawie 200zl na przybory szkolne i prezenty w bonito...
-zjedzone: chlebek w jajku i zupa dyniowa, przekąska onigiri z smoothi w plenerze. Obiad robił mąż, czyli twarde frytki niewiele zjadłam, za to dobiłam się paprykarzem szczecińskim z sałatą, nie uchwycony na zdjeciu, a na koniec opera pierwszego dnia miesiączki...
-Zrobiłam z córką spis co jest w szafce kuchennej i z tego będę komponować. W sumie wrzucam w czat Geppetto i wymyślam mi dania.Trzeba wyjeść zapasy, gdyż są na dacie.
- zjedzona sałatka z kapustą pak choi, tuńczykiem i kukurydzą, potem pasta dr.Budwig, obiad to spagetti jarskie z sosem pomidorowym i mozzarellą, wiśnie rozmrożone nie załapały się do zdj. Potem powtórka z sałatki, 4 parówki z daty i na koniec domowy popcorn i cappuccino.
- ruch to tylko domowa krzątanina 😑
- udało się coś pomalować zanim zrobiło się ciemno
- odgracona pierwsza rzecz, mała szafeczka z pierdołkami. Siedziałam nad nią godzinę. Ile tych małych przydasi...Jakieś baterie, laserki dla kota, sznurówki. Za dużo
... Brakuje mi tego miejsca do organizacji posiłków i budżetowania. Znów nieco mi się zmieniła sytuacja materialna i będę teraz nieco dusić grosza. Przynajmniej do stycznia włącznie.I wpisywać wydatki oraz zapisywać posiłki.
Czuje się lepiej i ruszam dalej.
-waga stoi...ciało wciąż wraca do ustawień 86 kg nawet jak coś zrzucę. Nie kontrolując się zbytnio i jedząc gdy jestem głodna, wracam do tego punktu.
- aktualna praca, powiedzmy dodatkowa jest super, uczę się jeszcze zdrowiej gotować, wciąż mam kontakt z moim ulubionym parkiem, miłe towarzystwo i zero stresu
- tak przy okazji teraz widzę w pełni jak bardzo mnie poprzednia praca obciążała psychicznie i fizycznie. Jak bardzo można robić proste rzeczy bez jakiejkolwiek spiny i ciągłym mentalnym obciążeniu z okazji odpowiedzialności za czyjeś zdrowie i życie oraz presji i spełniania nierealnych oczekiwań. Choć pewnych aspektów brakuje mi...to jestem spokojna, podjęłam słuszną decyzję.
- nie na darmo ta ćma przyleciała, jak sprawdziłem we wpisie z 30 lipca 2023. Transformacja mega!
- mam aktualnie przypływ na odwracanie i segregowanie w domu
- sprzedałam obraz, klient pytał czy mam więcej...nie mam ale robię, nieco w ślimaczym tempie. Muszę popracować nad organizacją. Cena nie była wysoka, ale na razie się jeszcze uczę i puszczam na aukcje przynajmniej aby za materiał się zwróciło.
To na razie tyle. Moje słoneczka. To szare to bardziej gradowa chmurka czasem...chociaż królica dała mu już spokój z nadmiernymi amorami, to wciąż często chce być lizana po głowie i się przytulać. I kot liże... ale pod wieczór ma dość więc muszę nad nimi czuwać.
mojego postu 6/18, tylko w jeden dzień zjadłam wieczorem. Natomiast dopiero od wczoraj wyciągnęłam wagę kuchenną i postanowiłam skrupulatnie policzyć kcal. I jestem zdziwiona. Jem za dużo, nawet jeśli chodzi o zdrowe jedzenie. Tak zwyczajnie, nawet na tym poście. Teraz celuje w 1600 kcal.
Rano za 550 kcal:
galaretka drobiowa
dwa tosty z serem pleśniowym i pesto
cappuccino
Drugie śniadanie za 360 kcal:
to sok z eko buraka, plus serek proteinowy.
Zostanie mi 690 kcal na obiad i chce zrobić placki z warzyw ze śmietaną. Jak to policzyć....
...leci jak nie jem po 14:00, czyli jestem w oknie żywieniowym 7:30/8:00-14:00 - 6/18, 7/14. Na razie bez pracy zarobkowej mogę sobie na to pozwolić. Samopoczucie lepsze, przy głodówkach zawsze mi lepiej, mam wrażenie zmniejszenia stanu zapalnego. I kasy mniej na jedzenie wydane. Rano już zrobiłam 10 tys kroków. Zjadłam co jest w domu: domowy hot dog, pół kukurydzy gotowanej, dwa plastry ananasa, kapuczino, potem miseczka czerwonych porzeczek, talerz spagetti z domowym sosem, kromka z pesto i drugie kapuczino. Wczoraj lepiłam domowe pierogi, godzina stania i 10 min. jedzenia, to trzeba lubić robić. Następne pierogi za rok.
Wysyłam CV i w międzyczasie maluję z uszatą pomocnicą.