Wczoraj kolejne wieści z Polski. Najpierw bratowa dzwoniła, bo mój brat jest w kolejnym ciągu alkoholowym. Ona pomału przejmuje rolę mojej matki, która poelegnowala go i wyciągała z każdego zatrucia. Teraz zadzwoniła do mnie. Nie wiem. Po wsparcia może. Ale nie umiem pocieszać. Dawno bym uciekła od niego, rozwiodła się, zmieniła adres i telefon. Ale ona chyba tego nie zrobi.
Wieczorem pisała moja mama, że tata znów będzie pił. Nawet mi nie zal, bo sama też pije. W nocy pisała dalej. Belkotem. Więc oboje pili.
Jak to się stało, że z normalnej rodziny, z wykształceniem, pracą, ambicjami, zostało takie coś. Patologia. Brat pewnie straci wszystkie zlecenia, jeśli będzie przychodził jak mu się zachce. Rodzice na emeryturze zaniedbuje zdrowie i finanse. Czy będę kolejna osoba, która dziedziczy długi? Czy mój brat zostanie bezdomnym? Czy zapije się na śmierć?
Jak myślę o ich piciu to trudno mi nie myśleć o moim jedzeniu kompulsywnym. Niby wiem, że nie jestem głodna. Wiem, że nie jest to dla mnie dobrze. Ale co oni wypiją to ja zajem. Wpadam w ciągi jedzenia. Rozpychanie brzucha. Dni, kiedy sobą gardzę za to kim jestem. Jaka jestem. Mam wszystkiego dość. Widzę tą równie pochyłą i boję się że ja też zacznę pić. Stoczę się.
Za miesiąc jedziemy na 4 dni do Polski. Często czuje, że jadę tam za karę. Podobnie jest tym razem. Masakra jakaś. Odcinalam się wiele razy ale zawsze wracam. Nie wiem co zrobić. Nienawidzę siebie.
tara55
19 kwietnia 2024, 23:35Anulko- nie wolno mówić Tobie, że się nienawidzisz.!!! Kochaj siebie zawsze i wciąż. 🌷
Użytkownik4166529
13 kwietnia 2024, 17:29Bratowa dzwoniąc do Ciebie oczekuje wsparcia, ale co Ty możesz... zony nie słucha, a siostry uslucha(?) Nie, nie uslucha, alkocholik nawet jak spadnie na dno się nie otrzasnie, będzie pił dalej. Ja też tak robiłam, w chwilach naprawdę złych dzwonilam do siostry (już niedługo eks meza) oczekując wsparcia. Dzięki jego siostrze odeszlam w czerwcu ub roku, 10 mies temu, jestem zupełnie innym człowiekiem - szczęśliwym, w końcu psychicznie wolna, w poniedziałek mam rozprawę rozwodową dzieci nie mieliśmy więc jest duża szansa że skończy się na pierwszej rozprawie. Współpracuje i życzę sily
Berchen
12 kwietnia 2024, 23:17przykre, jak musisz jechac to pojedz, nie dziwie sie ze ograniczasz kontakt. Duzo zdrowia:)
Laurka1980
12 kwietnia 2024, 11:27Dużo z tego, co napisałaś - dotyczy mnie. Tego o tym, jak siebie nienawidzę, jak się nażre. Nałogi, alkoholowy, czy jedzeniowy, czy każdy inny - podobno zawsze jest wynikiem braków w jakichś sferach życia. Niedoborów, smutków, żali. Często na zasadzie - odmawiam sobie już tylu rzeczy, to nie będę sobie odmawiała kanapek! Choć oczywiście - nie zawsze. Trzymam za Ciebie kciuki. I faktycznie trudno jest zrozumieć i zadziałać na zasadzie jestem dorosła, mogę zdecydować, że nie muszę jechać.
Babok.Kukurydz!anka
12 kwietnia 2024, 13:20Moja mama całe moje dzieciństwo jak się o jadła to mówiła "najwyżej umrę najedzona". Zawsze szła z choroby na chorobę. Dużo przęszla złego. I jedzenie było sposobem radzenia sobie. Jadła tłusto. W nas wmawiała jedzenie. W tatę. I chyba ki tak zostało. Zjadłam teraz pryncypałki z polskiego sklepu bo wszystkie słodycze oddałam mężowi, bo po weekendzie zrobi mi odchudzanie, ale bez słodyczy. Pryncypałki byky po terminie więc wiedziałam że on je wyrzuci. To zjadłam. Aby się nie zmarnowało....
beaataa
12 kwietnia 2024, 11:00I ja tak z Twoich wpisów odnoszę wrażenie ( tylko plik nie denerwuj się, tylko zastanów się nad tym sama), że Ty masz tam słabą opiekę medyczną, taką w ramach ubezpieczenia. Źle czujesz się już dawno, a pomóc uzyskujesz bardzo skromną, a co gorsze, nieskuteczną. Pomyśl o wizycie prywatnej, terapia to jedna opcja, psychiatra i leki to druga. Nie że wszystkim umiemy sobie same poradzić.
Babok.Kukurydz!anka
12 kwietnia 2024, 13:20Dziś dowiem się czy w ogóle coś takiego istnieje, bo w Holandii nie ma państwowej służby zdrowia. A do prywatnej już chodzę.
Użytkownik4250924
13 kwietnia 2024, 08:46Czytam, że opieka zdrowotna w Holandii jest wzorcowa, jedna z najlepszych na świecie. Może to kwestia dotarcia do kogoś, kto pokieruje.
Babok.Kukurydz!anka
13 kwietnia 2024, 18:07Ogólnie nie mogę narzekać. Ale ggz to tragedia. Przeciążenie są, zwłaszcza po pandemii, kiedy dużo dzieci ucierpiało psychicznie. Wszyscy odczuli oderwanie od kontaktów z ludźmi. U wielu pojawił się long covid lub problemy finansowe. Psychologów brakuje.
JeszczeRAZ!
12 kwietnia 2024, 10:25No ciężkie to wszystko.... Jesteś silną kobietą i dasz radę iść przez życie trzeźwa !!!! Tak to jest, że człowiek ucieka w coś.... Ja niestety też w kompulsywne objadanie.... Rozumiem, że Ci bardzo źle i ciężko ale zobacz z perspektywy do czego doszłaś, jesteś dzielna i dajesz radę pokonywać trudności i zakręty !!!!!!!!! Myślę, że może byś spróbowała odciąć się od rodziny ? Jeżeli to Ci zatruwa całe życię.... chociaż wiem, że to nie takie proste.... Ja mieszkam z bardzo ciężką teściową np.
JeszczeRAZ!
12 kwietnia 2024, 10:26A co do długów to zawsze w razie czego możesz iść do notariusza i zrzec się spadku !!!!!! Nie wiem jak to wygląda w kwestii rodzice- dzieci - sama o tym myślę. Ale wiem, ze można to zrobić do jakiegoś czasu by miało to moc prawną. Nie martw się !!! Jesteśmy tu - jakby co to pisz !!!!
Babok.Kukurydz!anka
12 kwietnia 2024, 13:22Odcinalam się od matki już wcześniej. Brat zawsze przekonywał mnie z powrotem by z nią gadać bo wtedy ona jemu na głowie wisiała. A on też nie ma lekko.
Zabcia1978v2
12 kwietnia 2024, 08:37Tak, to jest niestety ten sam mechanizm 😞
beaataa
12 kwietnia 2024, 08:09Anka, ogromnie współczuję 😘. Alkohol jest mocno uzależniający, ale też bardzo dochodowy. I jest wszędzie. I w sklepach i w kulturze. A Ty jesteś daleko od tego i tak się trzymaj. Ja bym nie czekała na jakiegoś terapeutę "z urzędu", znalazłabym sobie kogoś naprawdę dobrego pracującego online i popracowała mocno nad wyciągnięciem siebie w głębokiego dołu. I pamiętaj, że jesteś dorosła, NIE MUSISZ jechać do PL.
Babok.Kukurydz!anka
12 kwietnia 2024, 08:38Komunia bratanka męża. Mam to szczęście że mąż nie wymaga ode mnie obecności w kościele. W ogóle jest on dużym wsparciem, ale i on jest tu bezsilny.
beaataa
12 kwietnia 2024, 09:46Nadal wg mnie nie musisz. powiedz, zresztą zgodnie z prawdą, że źle się czujesz.
sachel
12 kwietnia 2024, 10:29Babok, biorąc pod uwagę, jak bardzo to odchorujesz - nie jedź!!! Ratuj się póki mozesz.
Babok.Kukurydz!anka
12 kwietnia 2024, 14:56Trzeba pojechać. Teściowa ma als i mąż będzie potrzebował mojej obecności po tym spotkaniu. Oboje cierpimy i oboje siebie potrzebujemy. Prosto z Polski jedziemy do Czech. Odpoczniemy przy knedlach i piwie.
vitafit1985
12 kwietnia 2024, 08:03Pojsc do psychoterapeuty. Do polskiego mozesz nawet online sie umowic. I pewnie terapia DDA.
Babok.Kukurydz!anka
12 kwietnia 2024, 08:39Mam dziś spotkanie z osobą kontaktowa poradni zdrowia psychicznego. Chxe dziś 0odjac temat zmiany podejścia. Od 2020 roku jestem pod ich opieka i mam wrażenie, że nic się nie dzieje. Wizyty online miałam w czasie pandemii. To nie dla mnie.
beaataa
12 kwietnia 2024, 09:44A miałaś kiedyś terapię on line z polskim terapeutą, za którą płacisz sama? To może być wielka różnica, mówić w swoim języku z kimś, kto jest specjalistą.
Babok.Kukurydz!anka
12 kwietnia 2024, 10:04Z polskim nie miałam. Nie mam problemu z wyrażaniem się po angielsku. Po holendersku nie potrafię mówić o emocjach. O duoerelach owszem ale nie emocjach.
vitafit1985
12 kwietnia 2024, 12:30Ja tez nie lubie terapii online. Ja zmienilam 2 terapeutow, zanim trafilam do obecnej. Po 3 latach powinna byc poprawa znaczna.