Waga stuknęła znów do 79 kg. Ale mam zryw motywacji. Nie wiem czy to jasność umysłu dzięki spotkaniom, czy coś innego, ale trochę ogarniam w życie bardziej niż przedtem. Zrobiłam nawet trening na macie z aplikacją Pumatrak i treningiem Marty Henning. Zakwasy są.
Ponadto prawie codziennie robię ćwiczenia mindfulness - jak nie medytacja, to rozciąganie z jogą lub oddychanie. Roluję się, leżę na macie z kolcami, kontroluję oddech.
Nadrobiłam koce temperaturowe - za wyjątkiem swojego - i nawet zaczęłam trochę sprzątać w domu. Świat staje się mniej jakby zwalający mi się na głowę. Nie wiem czemu dokładnie to zawdzięczam, ale może faktycznie to te spotkania. Nie jestem winna bycia dziwną osobą - po prostu nie na wszystko mam wpływ. Nie jestem swoimi emocjami. Świat jaki widzę niekoniecznie jest prawdziwy, czasem mój mózg przekoloryzowuje, bo od dziecka była tresowana, aby osiągać 100 procent, inaczej liczyło się jako 0 procent. Czas zacząć cieszyć się ze stabilnego 60 procent.
Wchodzę znów w posty przerywane. Schemat zmienny - ten najlepiej mi się sprawdzał. Bez stałych godzin posiłków, ale jednego dnia jem tyle, drugiego tyle, a trzeciego na przykład nic. Dla przykładu - wczoraj o 18 zaczęłam post i przerwałam go dziś o 10. 16 godzin. O 16 dziś zjadłam obiad i nie będę raczej już nic jeść dzisiaj, a jutro w pracy i tak mam post, więc pewnie pominę śniadanie. Zatem jutro o 16:30 będę miała dopiero posiłek - 24h post. Taki system mi się najbardziej sprawdzał z utratą wagi, bo organizm nie przyzwyczaja się do stałych posiłków, a i ja mam mniejszy żołądek to nie zajadam okresu postu tak bardzo. Gdybym tak do stycznia, do wyjazdu, wytrzymała - byłoby bosko. Staram się skupić na celu. Choć wciąż jak mąż pyta, czy chcę coś ze sklepu, to mam ochotę wyliczać słodkości.
Umówiłam zakładanie dreadów na styczeń - moje włosy muszą wciąż trochę podrosnąć. W styczniu jadę też do Warszawy i mąż zarezerwował już dla nas stolik w restauracji pana Morang i będziemy tam świętować urodziny mojego brata. Mam też umówiony cover tatuażu i myślę, że będzie fajnie.
Jakoś tak wszystko ma trochę bardziej sens.
Od tygodnia mam ból w mięśniu dwugłowym uda. Nie mogę się pochylić ani zawiązać sobie butów. Jutro mam fizjoterapeutę i zobaczymy, co mi Erik powie. Po spotkaniu muszę wrócić do pracy, co może być trudne, bo zawsze po spotkaniach z nim ledwie się ruszam. Zawsze mam po wszystkim zakwasy, ale fakt, że później nie boli mnie już nic. Za miesiąc i tak mam umówioną wizytę z nim, ale jeśli potraktuje mnie całościowo, to przeniosę ją na za kolejne 3 miesiące. Niby problem już mija, ale od tygodnia nie mam pełnej sprawności i średnio mnie to cieszy.
Najnowszy wpis na blogu znajduje się pod tym linkiem: https://kolekcjonermarzen.word... Jest to opis trzeciego szlaku turystycznego. Są wodospady, baseny i bardzo ładne drzewo.