Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze wesoła, aktywna i pełna życia. Ostatnio za sprawa pojawienia się w moim życiu dwóch, małych, przesłodkich i przekochanych chłopaków zasiedziałam się w domu - co niestety odbiło się na wadze. Chęć zrzucenia kilku kilogramów przekształciła się w wielkie zmiany, a także powstanie mojego bloga: www.nowezyciepo35.com.
pl Serdecznie
zapraszam :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11817
Komentarzy: 68
Założony: 29 grudnia 2017
Ostatni wpis: 26 listopada 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Agnieszka_O

kobieta, 40 lat, Poznań

162 cm, 70.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2018 , Komentarze (2)

Możnaby powiedzieć, że udało mi się zmienić całkowicie tryb życia ... no prawie, prawie.

Cały czas nie radze sobie z problemami psychicznymi, na które reaguję schowaniem się w łóżku pod kocem i zagryzaniem.

A ostatnio trochę tych problemów się pojawiło :(

Zaczęłam żreć ciastka, pizzy i jakieś syfiaste gówno, które znajdę w lodówce.

Tragedia, a im gorzej się czuję, tym bardziej wpadam w to gówno.

No cóż ... jesteś tym co jesz, więc spróbuję chociaż zmusić się do diety

25 czerwca 2018 , Skomentuj

Długa przerwa za mną, ale przerwa od Vitalii, nie od podjętej drogi - drogi pełnej zmian.

Chwilowo zrezygnowałam z wykupu diety i zajęłam się samodzielnym poznawaniem tajnik diety. Postanowiłam sama się dokształcić i zacząć zdrowo się odżywiać, bez stosowania jakiejś konkretnej diety.

W międzyczasie zaangażowałam się też w stworzenie bloga o tych właśnie zmianach, na którego wszystkich zainteresowanych chętnie zapraszam - www.nowezyciepo35.com.pl a także na śledzeniu mnie na Instagramie @nowezyciepo35 i Facebooku@nowezyciepo35


I dajcie znać co sądzicie? :)

18 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Zaczynam się wkurzać i to konkretnie 

Mało,  że był leniwy weekend to jeszcze teraz dostałam taki okres,  że normalnie już trzeci dzień nie ruszam się.  Noooszzzz leci że mnie jak z Niagary czy czegoś tam takiego (impreza) 

Ile można,  no ile można???  Do tego mam ochotę zabić za czekoladę lub cokolwiek słodkiego,  normalnie zabiłabym... a w piątek pewnie będzie 2 kg na plusie. 

Złość + 1000 :<:<

16 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

Wiecie,  że podczas godzinnego mycia okien można zrzucić aż 630 kcal??? (cwaniak)(slina)(strach)(strach)

Kurde,  zamiast latać na trampoliny chyba zacznę ludziom okna myć -  zrzucenie kilogramy i zarobię dodatkowo :P

To jak paskudnie leniwy weekend miałam nie jestem w stanie opisać nawet słowami. Użyje jedynie trzech -  kanapa,  serial, alkohol :D i nie ma co mówić więcej. 

Powiem tylko,  że ostatni taki weekend miałam jak byłam jeszcze singlem,  więc wyrzuty sumienia zagłuszone. Co się dziwić,  że waga nie spada??  Ale właśnie dostałam @ więc to też wiele tłumaczy. Weekendu koniec,  trzeba wracać do roboty. 

13 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Wczoraj zrobiłam mały odpoczynek od diety. Miałam dość zabiegany dzień,  więc zjadłam tylko porządne śniadanie, dwudziestu śniadanie i obiad. A potem pojechaliśmy w odwiedziny do dziadków. Dawno już nie widzieli swoich prawnuków to trzeba w  końcu nadrobić. 

No a wiadomo jak wyglądają wizytu dziadków -  ciasto,  ciasteczko, a ja serce nie mam odmówić :D

Więc mój podwieczorek i kolacja to były ciasta i ciasteczka :P

Też nie było wczoraj czasu ani na ćwiczenia, ani na spacer,  więc... taki dzień relaksu był trochę :P

Sniadanie: 2 kanapki z tuńczykiem,  pomidorem i szczgpiorkiwm

Drugie śniadanie: koktajl z kefiru,  truskawek i jagód z miodemi  i rodzynkami

Obiad: ryż z brokułem i polędwiczką wiwprzową

Spalone kalorie: tylko 1700 kcal

Kroki: 6200

12 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Ostatnie dni były na tyle intensywne, że nawet za bardzo nie miałam kiedy napisać. Stąd taki wpis z lekkim opóźnieniem.

DZIEŃ 2

JADŁOSPIS: ok. 2000 kcal

Śniadanie: Kanapka z szynka i pomidorem

Drugie śniadanie: Drożdżówka z porzeczkami i kawa

Lunch: Ryż z kremem bananowym

Obiadokolacja: Pad Thai

RUCH: 2250 kcal

Kroki: 11836 kroków

Ćwiczenia: 40 minut rozciągania + godzinny spacer


Wieczorkiem było też piwko na odstresowanie i dojadłam trochę budyniu, którego syn nie zjadł. Nie wiem jak duża była ta porcja pad Thai, bo przyjaciółka przywiozła z restauracji, ale obstawiam, ze kaloryczność mniej więcej się zgadza


DZIEŃ 3

JADŁOSPIS: ok. 1400 kcal

Śniadanie: Kanapka z szynka i pomidorem

Drugie śniadanie: Kawa

Obiad: Polędwiczka wieprzowa z karmelizowanym jabłkiem

Kolacja: Koktajl z kefiru, truskawek, jagód i miodu + piwo


RUCH: 2360 kcal

Kroki: 9874 kroki

Ćwiczenia: 60 minut zajęć na trampolinach + pielenie ogródka


Wczoraj akurat dość długo spałam, więc jadłospis nieco skrócony. Chyba o czymś zapomniałam, bo coś mi za mało tych kalorii :/

Po cały dniu byłam wczoraj tak padnięta i tak bez sił, że miałam ochotę tylko walnąć się spać, ale jednocześnie nosiło mnie, żeby uciec z domu - od ryczących dzieci, od tych 4 ścian. Mąż powiedział, żebym poszła się odstresować - myślała że pojadę do koleżanki, albo co, a ja myk na trampoliny.

Była nowa instruktorka, naprawdę nie wiem dlaczego nie ma pseudonimu MORDERCA. Myślałam, ze o własnych siłach nie wyjdę - 720 spalonych kcal podczas jednych zajęć (strach) no wyciski na maxa.

Dzisiaj nie wiem, czy będę w stanie się w ogóle ruszyć.

9 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Weekendowe spotkania z dwoma przyjaciółkami przy grillu uświadomiły mi, że muszę wziąć się za zmiany


TERAZ, JUŻ, NATYCHMIAST


Im dłużej będę czekać, tym bardziej będę potem żałować, że nie zmieniłam nic kiedy mogłam.


Na pewne rzeczy muszę poczekać, chociażby do czasu jak mąż będzie miał stabilniejsze godziny pracy lub dzieci będą bardziej samodzielne, ale ... na lepsze ciało i kondycję nie muszę czekać.


Postanowiłam więc ruszyć moje 4 litery i stawiać sobie cele.


Pierwszy - 3-cie urodziny syna dokładnie za miesiąc - chciałabym w miarę wyglądać w jakiejś sukience


Drugi - wyjazd nad może w drugiej połowie czerwca - chciałabym móc założyć strój kąpielowy - inny niż ciążowy z zeszłego roku :PP


Potem pójdą następne cele - na razie skupiam się na pierwszym

A więc ...

DZIEŃ 1


JADŁOSPIS: ok. 2100 kcal


Śniadanie: Żytnia bułka z masłem czosnkowym, tuńczykiem i pomidorem

Drugie śniadanie: Jogurt z otrębami, grejpfrutem, migdałami, rodzynkami i miodem

Obiad: makaron pełnoziarnisty z sosem paprykowym

Podwieczorek: Princessa

Kolacja: Bułka żytnia z masłem czosnkowym, tuńczykiem i pomidorem

W międzyczasie wypiłam jedną lub dwie kawy (z cukrem i mlekiem) i wieczornego Desperadosa


RUCH: 2300 kcal wg Mi Banda (przy założeniu, że moje PPM to 1444 kcal)


Kroki: 15311 kroków

Ćwiczenia: 45 minut dywanówki + spacer ok godzina - 5 km + pielenie ogródka



Nie wiem, czy przy takim spożyciu kalorii i aktywności schudnę tyle ile chce, ale ani nie dam rady jeść mniej, ani ćwiczyć więcej ... bo kondycja kondycją, ale jak położyłam dzieci spać to nie miałam siły już się ruszyć :(

29 marca 2018 , Komentarze (4)

Jakiś czas zajęłam się dziećmi,  domem,  świętami,  odwiedzaniem znajomych i rodziny. 

Nagle zupełnie przypadkiem dowiedziałam się,  że w niedługim czasie organizowane jest szkolenie na instruktora. Wielka euforia i radość zostały niestety szybko zniszczone przez brutalną rzeczywistość :<(kreci)

Szkolenie jest dość drogie -  no może nie aż tak bardzo,  ale nie mam takiej kasy,  ani zdolności kredytowej (szloch)(szloch)

Czas,  czas,  którego mam bardzo mało przy dwójce dzieci i tak nie pozwoliłby mi podjąć jakiejkolwiek współpracy i prowadzeniu treningów. 

Jak ma się już tyle lat to chyba jednak za późno na takie zmiany i przynajmniej przez najbliższe 10 lat nic w swoim życiu nie zmienię. 

No cóż,  teraz już wiem dlaczego młodość powinno się poświęcić na rozwój swojej pasji,  albo na zakładanie rodziny. 

Nie żałuję,  że ja swoją przebalowałam,  bo były to piękne czasy,  ale żałuję,  że wtedy,  kiedy był na to czas nie zrobiłam nic w kierunku szukania i rozwinięcia swojej pasji. 

Nie popełniajcie tego samego błędu (bomba)(bomba)

20 marca 2018 , Komentarze (3)

Czas znowu zacząć napierdzielać :P

Uwielbiam POUND,  to chyba najbardziej energetyzujący rodzaj fitnessu jaki dotychczas poznałam. Aczkolwiek nie poznałam wszystkich. 

Miałam takie pokłady energii,  taką werwę  taką moc,  że aż polamałam pałeczkę :p

Złapałam takiego bakcyla,  że przyznam szczerze,  że przeszło mi przez myśl,  żeby może się przedszkolić i zostać instruktorem (mysli)(mysli)(mysli)

Szalone...  Wiem,  szalone -  ja korposzczur bez kondycji,  ćwiczeniami i wagą na bakier -  instruktorem fitness.  

Z drugiej strony,  może fajnie byłoby coś zmienić w swoim życiu. Ta jedna leży u mnie w domu i do mnie przemawia (mysli)(mysli)

16 marca 2018 , Komentarze (2)

Nie jest najgorzej, po kilkudniowym górskim szaleństwie przybyło tylko 1,2 kg i to ważenie wypadło na drugi dzień okresu ... strasznego okresu, pierwszego od porodu.

A miałam taki zapał w tym tygodniu - trampolinki, pound, po 600 kcal na jednych zajęciach, a teraz umieram. Cóż ... te kilka dni jakoś przeżyję.

Ale co najważniejsze ... mam zapał, mam werwę, mam ochotę biegać, skakać, latać ... tylko niech ten brzuch przestanie boleć.

A swoją drogą wyjazd był zaaaaajebisty :D

Śnieg, dużo śniegu ...

i basen, wypoczynek i sen ...

a do tego przeeepyszne jedzenie (stek)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.