Moje drogie... Z powodu takiego, że mam ograniczony dostęp do produktów świeżych staram się jeść wszystko to, co mam w domu jednak z rozwagą.
Ograniczam słodycze i cukier.
Wychodzę na dwór z dziećmi i nie... Nie spaceruje między ludźmi jak nieodpowiedzialna psychopatka tylko zwyczajnie w świecie spacerujemy po naszym podwórku, spacerujemy po łąkach za domem w dole skarpy.
Bo mieszkamy na hm.. skarpie, zboczu.. jak zwał tak zwał. Może zwykła górka ;)
Koronawirus to słowo znane wszystkim od jakiegoś czasu. Nie sądzę, że zakończy się to szybko i chyba trzeba oswoić się do myśli, że kto może pozostanie w domach jeszcze jakiś czas.
Oczywiście wspieram całym sercem akcje #zostanwdomu i #nieklammedyka rzecz jasna sama należę do służby zdrowia ;) i mam kontakt z wieloma ludźmi , a szczególnie starszymi osobami. Jeśli pracuję.
Obecnie jednak jestem mega szczęśliwa, że czasy "zarazy" mogę przeczekać w domu z dziećmi nie myśląc o pracy, bo zwyczajnie jestem na urlopie macierzyńskim. Urlop odbywam do końca maja. Następnie wychowawczy.
U nas w domu zakupy robi mąż, bo musi także chodzić do pracy i to on jest tym wychodzącym i trzymającym się mini to z dala od ludzi. Pracuje w służbach , a więc jak to się powiada służba nie drużba ...
Na szczęście nie ma kontaktu z nikim poza obiektem w jakim pracuje.
Oczywiście zapasy mamy i niech się śmieje kto chce, ale robimy je zwyczajnie na początku każdego miesiąca, bo robimy aby oszczędzić, kiedy robi się często zakupy zawsze wpada coś więcej do koszyka czy wózka i wydatki też się zwiększają. Tym razem dokupiliśmy po prostu troszkę więcej rzeczy i niczym się nie martwię ;) mam nawet zapas papieru toaletowego;) - od zawsze mam! :)
Jestem typem osoby, której się wszystko przydaje , hehe ... W takim sensie, że gratów nie trzymam , ale jak gdzieś jadę czy idę to zawsze mam wszystkiego dużo więcej jak potrzeba. W domu to samo. Może dlatego , że w moim rodzinnym domu nigdy nie było WIĘCEJ i zawsze jak mama wracała z pracy to dopiero coś przynosiła ;) nie lubiłam tak :)
Ogólnie w piątek mimo zamkniętych drzwi przychodni ja i córka byłyśmy na wizycie u naszej dr rodzinnej i pediatry :) Młoda zapalenie ucha i gardła.
Powoli przechodzi :) obyło się bez antybiotyku, który wykupiłam jakby co. :)
Co więcej... Gramy w gry planszowe jak nie ma pogody. Córka skończyła 5 lat, dostała nowe gry, a więc jest co robić.
Powoli czas brać się za podwórko. Za skalniaki, ogarnąć kwiatki i roślinki.
Mąż także pracuje na podwórku. Organizuje miejsce dla kojca, który w przyszłości stanie w części ogrodu ;)
Zdecydowałam się na pieska. Kupiliśmy buldoga francuskiego z metryka , chipem, chcemy aby w przyszłości mała miała piękne szczeniaczki. Oczywiście nie jest do dla mnie nowość. Miałam szczenięta naszej Yorkshire terrier miniaturki, która ma już 11 lat i niestety jakieś 5 lat temu przeszła zabieg usunięcia macicy.
Nasza buldożka jest najmniejsza z miotu, co według mnie nie oznacza, że najsłabsza. Za to na pewno najładniejsza.
Córka wybrała jej piękne imię.. Krewetka. Choć waha się jeszcze i myśli , aby była po prostu KULKA.
Zobaczymy oczywiście jak to będzie. Mamy czas. Ogólnie będzie to miłe móc opiekować się małym pieskiem, on też potrzebuje mnóstwo ciepła i miłości , nie możemy się doczekać 🥰
Na zdjęciu powyżej nasza słodka Beti (11 lat) <3
Właśnie oto i ona... Trzymająca łapką swoją siostrę :) Krewetka , ewentualnie Kulka. ;)
Miód na moje serce 😁