No tak się właśnie ostatnio zaczełam zastanawiać czy ja aby nie przesadzam z tym fit życiem. Czy nie zadręczam otoczenia zdrową żywnością i pleplaniem o ćwiczeniach i bieganiu. I doszłam do wniosku ,że NIE :)) Nawet zaczęłam pytać w pracy koleżanki o to i jednogłośnie odpowiedziały ,że jestem jedyna znaną im osoba na diecie ,ktora robi to jakoś "bezgłośnie". Bo owszem jak pytają co mam na talerzu to odpowiem , jak pytają co dzis ćwiczyłam to też odpowiem ,ale nie strzelam tą dietą na lewo i prawo. I w sumie jak tak zrobiłam rachunak sumienia od początku roku to ja się wręcz czasami chowałam z tym zdrowym jedzeniem :)) To też trochę głupie ,ale kiedy zaczynałam nie miałam ochoty słuchać komentarzy ,a nie rzadko zwyczajnie złośliwych uwag. Ale może wyjaśnię w końcu dlaczego ja się w ogóle zaczelłm nad tym zastanawiać. Ano dlatego ,że jak ja już sobie tak bezgłośnie schudłam te 18 kg to się u mnie w pracy zaczęła cała fala odchudzania. No ale te koleżanki z "nowej fali" już tak bezgłośnie jak ja się nie odchudzają. I tak gdzieś od tych 2 misięcy non stop jest narzekanie ,że ktoś znowu przyniósł ciasto. Jak się jednej takiej odchudzającej zapytano czy na imieniny przyniesie cisato odpowiedziała : no marchewke chyba :))) Tak dla wyjaśnienia to w dziale panują dość miłe relacje i faktycznie - bo jest nas dużo - co rusz ktoś ma imieniny i to symboliczne ciasto przynosi. Nie myślcie ,że to nagle sie zaczęło - nie ,trwa czas cały tylko ja sie zwyczajnie temu postanowiłam nie dać ,a nie zakazać na całym świecie produkcji nie dietetycznego jedzenia. Już o tym kiedys pisałam ,że to tzw. nie zdrowe jedzenie jest tak samo niezbędne jak niebu potrzebne jest piekło ,a dobru zło. Całej tej drogi jaką przeszłam w tym roku nie traktowałam ,ani nadal nie traktuję jako jakieś piekielne katowanie się ,odmawianie sobie największych przyjemności itp. Zresztą jeśli doszłabym do wniosku ,że największa dla mnie przyjemnością w życiu jest no nie wiem zjedzenie frytek czy szarlotki to wybaczcie ,ale przestałabym sama siebie lubieć - to piekielnie płytkie przeżycie! Koleżanki z nowej fali momentami już nawet analizują skład moich śniadań - czy są dostatecznie dietetyczne. A one nie mają być dostatecznie dietetyczne , tylko celujaco zdrowe! Choć nie bez znaczenia oczywiscie jest ich kaloryczność. Tak w ogóle to ja nie lubię myśleć i mówić o tym co robię ,że jestem na diecie i strasznie się odchudzam. Nie , ja jem zdrowo i świadomie. Spędzam czas wolny uprawiajac sport bo dbam o siebie. Ech ... ogólna konkluzja tego wszystkiego jest taka ,że ciężko jest nie zwariować. I trzymam kciuki oczywiście za ta moją nowa falę ,ale niestety mimowolnie zastanawiam się kiedy porzucą te swoje mordercze diety :( Bo w mojej ocenie tak naprawde chodzi o to żeby zdrowo jeść ,a słowo DIETA nie oznacza nic innego jak SAMOKONTROLA. A więc chodzi o zapanowanie nie nad głodem ,tylko nad głową. Dobra kończę już to przynudzanie. Jeszcze wam tylko opowiem o jakiejś nagłej mojej słabości do białej czekolady z zeszłego tygodnia. Fakt raz poległam i zeżarłam kostke ,no ale potem stwierdziłam że nie mogę sobie tak pozwalać na to. Nie chodzi nawet o ta kostkę czekolady ,tylko o schemat : głowa sobie wymyśla nagle zjadłabym X i ja nie mogę jej natychmiast na to pozwalać. Więc zaczęłam robic takie ćwiczenie : nie odmawiam sobie tej czekolady absolutnie ,ale nie zjem jej teraz (zazwyczja mnie nachodziło wieczorem) tylko rano zaraz jak sie obudzę. I w pewnym stopniu szłam spać z poczuciem zaspokojonej zachcianki. Czy rano zjadałam ta czekoladę :NIE. Rano już nie było zachcianki i po prostu nie miałam ochoty.
Dzisiejsze menu. Troszki mi wyszło za dużo kalorii ,ale dziś 2h z lux_torpedą więc rozgrzeszam się.
holka
2 grudnia 2013, 13:23Bardzo fajny zrobiłaś reset starych nawyków :) Twój jadłospis "zjem"...jeśli masz więcej to ja poproszę o dokładkę :) i spróbuje sposobu z przekładaniem wieczornej zachcianki na rano...to ciekawy pomysł....i masz rację nie sposób zmienić całego świata...zmienić możemy jedynie siebie :) Bardzo Cię lubię bo nie jestes jakąś nadętą,przemądrzałą osobą która osiągnęła sukces...jesteś bardzo tolerancyjna w temacie odchudzania,pomocna i nie narzucająca się ze swoją wiedzą...A Twoją radość i pogodę ducha po prostu UWIELBIAM!
Lela6
29 listopada 2013, 12:23Oj żeby tak u mnie dało się czekoladke na drugi dzień przeprogramowac :-)
Asiula.m1982
29 listopada 2013, 09:07Wiesz ja też mam takie podejście. Nie chce stosować diet i katować się ćwiczeniami ja po prostu chcę się przeprogramować na zdrowe życie. A utrata kg ma być tylko miłym efektem ubocznym. I zawsze się zniechęcałam szybko bo nie widziałam efektów. Teraz się nie śpieszę, mam czas, on i tak upłynie a ja rezultaty wcześniej czy później zobaczę.
Megaphragma
29 listopada 2013, 08:25Ojjj tak ciężko jest nie zwariować;) Nie wariujesz: tego możesz być pewna;) Czy to wariactwo kiedy chcesz żyć zdrowo, panować nad swoim ciałem, swoja masą...swoim zdrowiem??!!! Odsysanie tłuszczu, liftingi, napisanie skóry, silikony- to byłoby wariactwo;)
gruszkin
28 listopada 2013, 23:07Z tą ochotą na smakołyki też tak robię, mówię sobie "później"... A dziś głowa u mnie poniosła totalną klęskę, nie wiem co się stało, ale zmiękłam na imieninach męża, za dobre rzeczy zrobiłam... I strasznie mi teraz z tym źle. Przeraża mnie bieganie w tę pogodę. Ale chyba spróbuję, koleżanki napalone, trenerka skóry chyba nie zedrze, zwłaszcza, że podzielimy się kosztami i tak jak mówisz ona ma nam tylko pomóc się rozbiegać. Póki co to faktycznie jesteś bardziej podekscytowana moimi planami niż ja sama, ale spróbuję, aż żałuję, że jesteś tak daleko... Bo należy mi się niezły kopniak. Czytam o ciężarach i coraz bardziej mam ochotę odkurzyć atlas, bo w sumie siłowego treningu nie mam prawie wcale.
MentalnaBlondynka
28 listopada 2013, 22:50Ja też tak robię jak mam ochote na coś czego tak naprawde nie chciałabym zjeść to mysle ze zjem to na snaidanie a na sniadanie juz mi sie nie chce :)
j.lisicka
28 listopada 2013, 21:31Ob_I_ad, mała, obiad :* I 1600 kcal to nie jest dużo przy Twoim trybie :D
gabi060611
28 listopada 2013, 21:19powiem ci ,ze jak ja zaczelam sie odchudzac po ciazy ....to czasem ciezko mi bylo gdy odmawialam plackow czy jedzenia na imprezach czy w pracy ....bo jak powiesz ,ze nie chcesz bo jestes na diecie lub nie masz ochoty ,bo chcesz sie zdrowo odzywiac to zaraz jest jakis glupi komentarz .....jakby zdrowe odzywianie bylo czyms zlym .....no normalnie szlag czlowieka trafia ................ja czasem sie czuje jakbym w oczach innych robila cos zlego ,bo odmawiam zjesc placka lub czegos niezdrowego ......ja wiem ,ze nieladnie jest odmawiac ....ale mam nadzieje ,ze przyjdzie taki moment ,ze ludzie beda ci gratulowac ,ze wybralas zdrowe odzywianie .....tak samo jak sie gratuluje ludziom ,ktorzy odmawiaja papierosa ,bo rzucili palenie :) buzka powodzonka
Melycha
28 listopada 2013, 21:04Samym gadaniem się nie schudnie. Trzeba przykład dawać czynami
edycja2
28 listopada 2013, 20:55ja w pracy tez wszytkich wyleczylam z paluszkow,ciasteczek i chipsow,a przynajmniej ja sie nie częstuje:)niestety ja nie chudne i z dietetyczka probujemy dowiedziec sie dlaczego:) w kazdym razie uwielbiam Cie szalona fajterko i fitnesko.calusy sle z centralnej Polski!
blair17
28 listopada 2013, 20:29Mnie denerwuje ta fala, bo więcej jest tego całego gadania,niż ćwiczenia. Dziewczyny chodzą na pokaz na wszystkie możliwe zajęcia, paradują z marchewką itp :D Śmieszne to ;) Ale przejdzie pewnie, a my do tego czasu będziemy miału wysportowane 'po cichu' figury :D Dobry sposób z tą czekoladą :) Pozdrawiam :)
monka252
28 listopada 2013, 19:30No potem zaczynają ludzie patrzeć w talerze i analizować czy oby na pewno dobrze jesz. Mnie takie coś np lekko denerwuje, bo skoro schudłam to raczej umiem zadbać o to co mam jeść żeby nie przytyć :) Z tymi zachciankami to racja! Trzeba sobie powiedzieć jutro też jest dzień, zjem rano od razu jak się obudzę, ale rano zachcianki już nie ma :P Ale czasami ja nie umiem, nie daję rady ! A to złe, bo powinnam już po tylu zrzuconych kg umieć panować nad sobą ! No cóż, ciągła walka :)
monka78
28 listopada 2013, 18:56Masz rację każdy dba o siebie i swoje zdrowie,a ci co się chwalą ,że są na diecie to nie zawsze wytrzymają na niej do końca.Zmiana jadłospisu i ćw. dają efekty.Ja też nie lubię się chwalić co i ile jem,i jak to zrobiłam.Po prostu głowa ma inne podejście i tabletki na tarczycę w końcu dopasowane do mnie.Pozdrawiam gorąco:)
butterflyyyyy
28 listopada 2013, 18:44Od czasu kiedy jem zdrowo to jakoś mam nad tym wszystkim kontrolę, a nie obsesje :) Jeśli chodzi o mnie to gadam godzinami o ćwiczeniach, ile czego, jaki ciężar... Może męcze otoczenie ale głupio byłoby mi się poddać kiedy wszyscy wiedzą...
Evcia1312
28 listopada 2013, 17:43daj mi swoja moc
bodyroxx
28 listopada 2013, 16:05Popieram Twoje podejście. Zbyt restrykcyjne diety wiadomo czym się kończą przeważnie a bez właściwej samokontroli to już w ogóle prosta droga do nadrabiania wszystkich mąk i wyrzeczeń dietetycznych ;) P.S Mam słabość do mega kalorycznych żelków, pianek i piwa. Wyznaczyłam sobie 2 dni w miesiącu dla takich słabości i żyję. ;)
obwarzanka
28 listopada 2013, 15:36Dokładnie o to chodzi. Popieram Cię całkowicie. Dieta ma pozostać a całe życie. Samokontrola i wyuczenie nowych nawyków żywieniowych, to jest klucz do sukcesu. Trzeba przede wszystkim mądrej głowy:) Świetnie podchodzisz do sprawy.
Niecierpliwa1980
28 listopada 2013, 15:22Mądrze napisane :-)
swistalia
28 listopada 2013, 13:07Też chowałam się ze zdrowym jedzeniem, ciągłe słuchanie, że po co mi diety, z czego ja się chcę odchudzać, że nie jestem gruba itd. mnie dobijało. Nie chciało mi się ciągle powtarzać, że nie chodzi o odchudzanie i diety, że po prostu chce zmienić nawyki na zdrowsze i wrócić do formy, a przy okazji poprawić sylwetkę i się sobie podobać, a tracić kilogramy można zacząć wcześniej niż jak ma się ogromną nadwagę. Czułam się wręcz winna, że coś ze sobą robię. Nagle teraz słyszę, że wyglądam lepiej, że schudłam i bardzo dobrze, bo się robiłam już przy kości (!) i pytają mnie o rady. Ludziom po prostu nie dogodzisz ;)
Wonkaa
28 listopada 2013, 12:23Dobrze godosz, należy Ci się kostka czekolady :-))) Dzięki Tobie można uwierzyć, że naprawdę się uda. I wnioski, do których wszystkie po czasie tu dochodzimy: to myślenie - i to nie o wszystkich dookoła, tylko o sobie. Trzeba poprostu poświęcić sobie trochę więcej czasu niż dotychczas. A najbliżsi, wbrew pozorom, świetnie sobie radzą z odrobinę większą samodzielnością - a za to odwdzięczamy się im zadowoleniem, lepszym humorem