delikatny spadek - 75,6, ale do paska jeszcze daleko!
Wczoraj wieczorem młody mnie urobił i pojechaliśmy do babci i słuchajcie jestem z siebie dumna!!!!
oparłam się: delicjom, czekoladzie z orzechami, parówce z keczupem, i ciastu z galaretką tez podziękowałam ;))) Argumenty babci, że od jednego ciastka i kawałka czekolady nic ci nie będzie do mnie nie przemówiły. Zrezygnowana zagotowała parówki i powiedziała, że są na dietę:)) Moja Kochana Babcia:)) ale też odmówiłam za to młody wciął trzy... Ucieszyła się choć tym:) Wypiłam za to trzy herbatki:) wróciłam do domu i wpadło mi w ręce wspanaiłe, czekoladowe, chrupiącce prince polo, już miałam w ręce, ale schowałam i normalnie jestem TWARDZIOCHA!!!! pomyslałam to u babci nie wzięłam zadnego słodycza, to w domu mam sie opychać??? sama po kryjomu ??? o nie tak nie będzie!!!! no i wytrwałam:))
ale sie chwalę, co nie:) No bo to takie małe sukcesiki są moje...mam dzieję ze złoża sie w jeden większy, i na wiosnę w ładny ciuszek wskoczę... a latem w nowy kostium kąpielowy i króciutkie szoty?To sobie pomarzyłam, hihi
A w ogóle może zacznę spsywać sobie, czego dzisiaj nie zjadłam, a miałam okazję?? ciekawe ile by sie znalazło pozycji?
ze sportu to znnecam się nad moim Stepperem, codziennie po 30 min. Jutro mam w planie fitness "naziemny" jak to moja młoda mówi, a tymczaem już leżąc w łóziu ide poczytać, co u Was, jak Wam się odchudza zimą.
Buziole