Jak w tytule.
ten weekend zaliczan do udanych w 80%.
Dlaczego?
Otóż:
sobota:
Dieta MM 100% idealnie, 45 min steppera, waga jak w piatek. Tirek wrócil dopiero w sobote ok 17 więc juz na niego czekałam, po stepperze, wypeelingowana kawą, z obiadkiemi w ogóle. Kto ma męża w delegacji, wie w czym rzecz
było miło, wieczór fajny i szybko sie skończył.
Niedziela:
waga spadeczek75.2 :))))
sniadanko 9.00 MM - ok. Potem pojechaliśmy na zakupy. Powrót po 15. byłam strasznie głodna, rozbolała mnie nawet glowa. Zjadłam obiadek rano przygotowany - oczywiście MM. mimo to głowa bolala nadal. Wzięąłm tabletę, przeszło trochę. zjadałm orzechy tak ze 3 garście. i sie zaczeło - brzuch wielki jak stad do Warszawy. Nie mogłam sobie miejsca znaleźć. no ale pod wieczór na szczęscie mineło. to jest 10% grzechu. Nastepne 10% to grzane piwko z sokiem malinowym, maz mnie uraczył przed snem bez pytania czy chcę. No to ja głupia coby on nie wypił 2 grzańców to walnęłam jedno. i tyle było mojego jedzenia na wczoraj. Bardzo mało jak na MM. I dzisiaj rano waga się zemściła - 76,2. Zemsciła się za t że nie piłam, Zauważyłam ze im wiecej żłopie, tym bardziej waga spada. No i nie piję czerwonej tylko zieloną. Mniejszy apetyt mam:)
A tymczasem biegnę ( autkiem ;/) po młodego do szkoły i do moich dzieciaczków do przedszkola. Steskniłam sie i snia mi sie po nocach już:)))
Miłego dnia i duuuuuzo prezentów od Swiętego Wam zyczę!!!
martita.szczecin
6 grudnia 2010, 18:53fajnie jest :) ja juz wczesniej pracowalam 2 lata w przedszkolu;)
paskudztwoo
6 grudnia 2010, 16:59no ale skoro był mąz to pewnie troche w nocy spaliłas wiec bilans wyjdzie na 0
martita.szczecin
6 grudnia 2010, 13:36hej hej ;) juz jestem zaraz cos mazne w pmaietniku;) buzki laska:*