Znowu za wami zatesknilam dziewczyny. :)
Duzo sie dzieje, jak zwykle, streszcze sie szybko. W lato przybylo kilka kg, waga dzisiaj stanela na 72,4 kg, tragedii nie ma, ale tez nie jest dobrze.
Od 2 tygodni cwicze regularnie znowu, wiec mozna powiedziec ze wracam do rutyny. zaczal sie tez ostatni semestr, mam teraz praktyki na intensywnej terapii dzieciecej w Sztokholmie, no i jednoczesnie pisanie licencjatu, wiec jest co robic.
Odnosnie slubu, mamy juz date, 2 kwietnia, czyli juz niecale 7 miesiecy zostalo :D no i zeby bylo smiesznie to wesele urzadzamy w Warszawie. :) Cywilny bierzemy u nas w Sztokholmie bo latwiej z papierami, data juz 14 listopada, jest to tez moja data docelowa do wagi ktora chce osiagnac, a mianowicie 65-66 kg. 66 dni - 6,4 kg, czyli cel spokojnie osiagalny. :)
a teraz jedna uwaga: moja dieta ulegla powaznej zmianie bo w lipcu zrobilam badania na nadwrazliwosci pokarmowe i mi duzo wyszlo: pszenica, mleko krowie, jajka, skorupiaki, seler, rosliny straczkowe, orzeszki ziemne i drozdze.
Mleko i gluten podejrzewalam, to nie niespodzianka, ale reszta.. no wiec teraz probuje sie nauczyc jesc inaczej, ciesze sie ze dostalam kopa w tylek z dodatkowa motywacja zeby wykluczyc mleko i gluten, bo to mi i tak do niczego nie potrzebne, mimo ze uwielbiam mleko i nabial. no coz, trzeba sie posluczac swojego ciala :)