Witajcie.
Przepraszam za nieobecnosc ale czas po urlopie tak szybko mi minal, ze nawet nie wiem kiedy. Dopiero teraz jak trafilam na zwolneinie lekarskie mam chwile dla siebie i na nadrabianie wszystkiego naokolo.
Po pierwsze, po powrocie tradilam w wir zaliczen na studiach, wiec sami rozumiecie. Non stop tylko nauka i nauka. Poki co wszystko pozaloczane. Nastepny egzamin juz 23 go marca :o wiec znowu nauka.
Po drugie - w pracy jak to w pracy. Mi o ze jest zastoj na budowie to biuro pracuje pelna para.
Po trzecie - jestem na zwolnieniu, poniewaz podwojnie skrecilam kostke i pourywalam to co juz sie zroslo po pierwszym skreceniu (podczas urlopu) :( do konca tygodnia na L4 :/ udalo mi sie wytargowac 10 dni zwolnienia, bo na poczatku byla mowa o 3 tygodniach :/ Do konca marca mam sie oszczedzac i jak sie nie poprawi to gips i pozniej rehabilitacja :/
Dobra teraz przyemniejsze rzeczy. Urlop udal sie mega! Wrocilismy wypoczeci, pozwiedzalismy i pozylismy troche inaczej niz codziennie ;)
Byloby jeszcze piekniej, gdyby nie to, ze pierwszegod nia skrecilam sobie kostke, tak, ze przez caly urlop i po powrocie mialam opuchnieta i odczuwalam bol. Po powrocie troche sie pooszczedzalam, bo na urlopie stukalismy ladne km na pieszo (ja z ta skrecona kostka :o) , do pewnej soboty, kiedy to podczas wysiadania z auta skrecilam ja ponownie :/ reszte opowiesci juz znacie.
Poki co aktywnosc fiz srednia - tylko joga co wtorek. Rowerek odpada, joga tez powinna ale szkoda mi karnetu, wiec cwicze w stabilizatorze z podporka pod kostka podczas cwiczen.
Waga praktycznie taka sama jak ostatnio. Waha sie +/- 1 kg wiec poki co nie zmieniam. Wazne, ze cm spadaja :) i ludzie naookolo widza zmiane :) bardzo sie z tego powodu ciesze.
Dla poprawy humoru, po wizycie u ortopedy i otrzymaniu tego nieszczesnego zwolnienia, poszlam do fryzjera (co prawda bylam zapisana do niego wczesniej ;)) i podcielam koncowki i ufundowalam sobie delikatne ombre. Mnie sie podoba :) i mezowi rowniez :) mila taka odmiana :)
Zmykam oblookac co tam u Was :)