..:(
Powoli waga idzie w górę....ale sama temu jestem winna....ciasteczka,cukiereczki, lody i inne smakołyk, więc nie ma co się dziwić. Dziś powiedziałam sobie basta.... i wracam do dietki, która jest strasznie krytykowana ale mi wyjątkowo pasowała. Kolejne powroty już nie dają takich spektakularnych efektów ale chciałabym wrócić do wagi z maja 2010 czyli celu na pasku...:))
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu..:))
Po długiej przerwie....
...muszę się Wam pochwalić....ZDAŁAM EGZAMIN ZAWODOWY....od wczoraj mam dodatkowy zawód...:)) jestem Technikiem Architektury Krajobrazu....:))
A wagą wolę się nie chwalić....to ja znikam i nie wiem na jak długo...:))
ale cały czas trzymam kciuki za Wasze postępy w odchudzaniu..:))
....:))
Witajcie,
ostatnio to na Vitalii tylko pasek wagi zmieniam....raz idzie w górę a raz w dół...w chwili obecnej lekko w dół...:))
Dziś i jutro cofam się w czasie i staję się nastolatką...:)) bo przystępuję do egzaminu zawodowego z architektury krajobrazu..:))
Na początku nie chciałam, bo w sumie do niczego mi nie jest to potrzebne, a poza tym w tej szkole poziom nie był najlepszy. Słyszałam, że zdawalność tych egzaminów jest marna, szczególnie praktycznego, bo trzeba mieć minimum 75% żeby zdać. Ale jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć i B.
Znikam poprzeglądać jeszcze notatki, bo w szkole mamy być koło 11tej, a sam egzamin jest o 12tej. Ponoć procedury takie same jak na obecnych maturach...:))
Więc przez dwa dni jestem osiemnastolatką na całego...:))
.....
Zaczęłam biegać i waga zaraz w górę..:((
z poprzednich sezonów wiem, że było podobnie. Ciało robiło się bardziej sprężyste ale waga pokazywała wzrost. Tym razem dochodzą jeszcze grzeszki jedzeniowe...a raczej mega grzeszki..:)).... więc nie ma się co dziwić...
Chciałabym sobie jeszcze podietkować..... tym bardziej, że 20 czerwca wybieram się na urlop i wypadało by jakoś wyglądać w stroju kąpielowym..:))... ale nie mam pomysłu jak to zrobić, bo proteinowa już na mnie nie działa...przydało by się coś nowego, bo organizm jest pamiętliwy i powroty do starych diet nic nie dają.
Jak ktoś ma coś sprawdzonego i skutecznego byłabym wdzięczna za podpowiedź..:))
Miłego wieczoru życzę i znikam, papa..:))
Witajcie...:))
Jestem, jestem...:)) ale prawie wcale się nie udzielam. Lecz dziś jest przełomowy dzień, bo wreszcie rano wstałam i poszłam biegać.
Fakt, że więcej po drodze przepłakałam, bo wszędzie mojego Futrzaka widziałam, który w poprzednich zrywach na bieganie mi towarzyszył.
Mój kochany psiuno od sierpnia zeszłego roku chorował i nie udało się go uratować. Byłam z nim aż do ostatnej chwili, a ten 8 marca zapamiętam na całe życie..:(.
Dlatego trochę ciężko pokonywałam dziś swoje niegdyś wydeptane ścieżki...mam nadzieję, że jutro już będzie lepiej.
Pozdrawiam Was bardzo, bardzo serdecznie i znikam...nie wiem na jak długo tym razem, buźka..:))
...
Witajcie, miałam ostatnio ciężkie dni.....więc dla zniwelowania stresu objadałam się słodyczami.....nie trzeba było długo czekać na efekty..:(
Był już i taki poranek (bo ważę się tylko rano), że waga pokazała 70,5...:( .
Od 3 dni trzymam się w ryzach i znowu jest 6 z przodu, ale jeszcze nie to, co na pasku.
Muszę się wziąć w garść, bo nie chcę wrócić do starej wagi..... koleżanki, które rok temu zaczęły razem ze mną dietkę dukana, już do swojej wagi wróciły.. a ja powolutku też zaczynam ....lecz jest to tylko moja wina, bo jak już się rzucę na słodkie, to nie wiem kiedy przestać, a jak przyjdzie jakiś trudny czas, to dopiero nie potrafię się opanować.
Mam nadzieję, że do wakacji może do celu z paska nie dojdę, ale przynajmniej któregoś ranka zobaczę na wadze liczbę 65..:))
Pozdrawiam i spokojnego wieczoru życzę..:))
...:))
Pierwszy zjazd studiów podyplomowych za mną. Miałam wątpliwości czy przystąpić do niech, ale teraz nie żałuję, bo zajęcia są bardzo ciekawe..:))
Znikam i życzę miłego wieczoru, ostatnia mało się udzielałam ale miałam dość stresujący okres, ale o tym może kiedy indziej.
Tłusty czwartek....
...zaszalałam na maksa i zjadłam z ogromnym apetytem 4!!!!!pączki, które zamiast na kalorie zostaną przerobione na szczęście....:))
Wam również wiele szczęścia życzę bez konieczności zjadania kilku pączków..:))
No i
...dostałam się na te studia podyplomowe...ale dalej nie wiem czy mi na nich zależy...może temu, że bardziej wolę te swoje ogrody...sama nie wiem. Dostała się też koleżanka z innej gminy i będę się z nią widziała w środę, chyba wtedy zdecyduję co i jak.
Na razie jestem więcej na nie...
Na razie papa.
Witajcie...;))
...przy moim eksperymentowaniu z dietką wyniki będę podawała raz w tygodniu. W sobotę lub w niedzielę. Bo faktycznie waga skacze, ale po tygodniowym podsumowaniu wynik w dół..:)) Dziś rano zobaczyłam 68,20. Więc po tygodniu 1,20 za mną. Zobaczymy co waga pokarze za tydzień..:))
Dziś mam jedzeniowe "rubta co chceta" tak sobie nazywam te moje modyfikacje..:)) i na obiadek zaplanowałam sobie warzywa na patelnie, ale usmażone z odrobiną tłuszczu i do tego pieczony ser z żurawiną ( z Lidla)..:))
Rano jak zwykle wstałam skoro świt, zaczęłam dzionek od kawy a potem naszło mnie na maseczkę..:)) A że miałam w lodówce drożdże, to wymieszałam je z żółtkiem, dałam też odrobinę olejku łopianowego i na buźkę. Jak lekko wyschła to wyglądałam jak po liftingu...zero zmarszczek..a jak zmyłam znowu były...hehe..
Znikam i udanej niedzieli życzę..:))