Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ta strona została przeniesiona, ale właśnie ją odnalazłam ?????? https://justpa
ste.it/zyje-w-grecji-i
-mam-sie-dobrze
Reszta wydaje mi się, że zostały zlikwidowane.... http://ateny.manifo.
com
to moja nowa strona, jak na razie w budowie :) http://kalinagry
z.host77.pl/chat_atens
ki_grekomaniacy.html
to mój prywatny chat, na który zapraszam szystkich:) znajdzie się miejsce dla każdego:) Jestem poetka, pisarka, kobieta pracującą. Po trzykrotnej terapii hormonalnej doszlam do 129.55 kg. jeszcze 15 marca 2009 wazylam 128,65 kg. dzisiaj waze 111 kg i mam zamiar schudnac jeszcze... Moim problemem zdrowotnym są policystyczne jajniki. Przez nie mam nieregularny okres, zaś gdy zastosuję się do terapii hormonalnej, która reguluje mój okres, to ne men przychodzi on co 28-29 dni, ale za to tyję na umór... dlatego ostatnio zawzięłam się w sobie, i odmówiłam sobie leków, by schudnąć... a tu znowu muszę je brać... a przecież jeszcze nie schudłam po poprzedniej kuracji!!!!! ja mam dosyć!!!!!!!! http://dziewczyna2.b
loog.pl/
http://dziewczyna4.b
loog.pl/
Poczytajcie sobie i napiszcie komentarz, oby tylko byl szczery... Pozdrowionka serdeczne ze slonecznej jeszcze Grecji!!! ......................
.....................

3.IV.2003 ROKU OKOŁO 5 RANO ODPROWADZIŁA MNIE MAMA NA PRZYSTANEK, NA KTÓRYM WSIADŁAM DO BUSA... PO TRZECH DNIACH ZNALAZŁAM SIĘ W GRECJI!!! MOJE MARZENIE ZOSTAŁO SPEŁNIONE!!! MORZE, MORZE I MORZE DOOKOŁA!!!! POMIMO TRUDNOŚCI ZACHOWAŁAM ZIMNĄ KREW. WALCZYŁAM I NADAL WALCZĘ O LEPSZĄ PRZYSZŁOŚĆ. NIE POWIEM, ZE JEST ŁATWO. I JESZCZE TEN CHOLERNY KRYZYS, KTÓRY ZAGRAŻA MOJEJ EGZYSTENCJI W TYM KRAJU... ALE DAM SOBIE RADĘ!!! ......................
..........
kiedyś nauczyłam się pieczenia ciast w szkole... zaraz po kolejnej szkole jaką było liceum, po zdanej maturze wyjechałam i znalazłam się w Grecji. początki były naprawdę trudne. nie powiem, że teraz jest łatwo, ale pierwsze lata były straszne. doszła do tego ciężka depresja, po trochu spowodowana moim życiem i przeciwnościami losu, ale po trochu zawiniły również hormony, które brałam po raz kolejny. było ze mną bardzo źle. dzień w dzień płakałam, męczyłam się myślami, że nikt mnie nie kocha, poddałam się... pewnego dnia wyszłam z pracy i zrezygnowana szłam przed siebie, aż usłyszałam trąbiące ciężarówki na głównej ulicy, a ktoś po grecku krzyczał:"dziewczyno co ty robisz?" za rękę poprowadził mnie na chodnik i poczekał aż nadjedzie autobus. wsiadałam w autobus ze łzami w oczach, patrzyłam przez okno, a w którymś momencie mój wzrok padł na tablicę ogłoszeniową. był tam numer telefonu do psychologa. i tak zaczęła się moja odmiana. na początku pracowałam i dobrze zarabiałam, więc płaciłam co tydzień 40 euro za godzinę rozmowy z panią psycholog. po wakacjach 2009 zwolnili mnie, ponieważ musiałam przyjechać do Polski, by wyrobić sobie nowy paszport i dowód osobisty. nie miałam czym płacić... nie poszłam do niej kilka miesięcy, ale wiedziałam, ze nie jest ze mną za dobrze. zabrałam wszystkie drobne ze skarbonki i poszłam pod jej drzwi... spóźniała się. zwykle o 16:00 gabinet już był otwarty... czekałam jednak. nadjechała w końcu swoim samochodzikiem, a gdy mnie ujrzała, zdziwiła się. rozmawiałyśmy długo i uczciwie. rozumiała bardzo dobrze co to znaczy nie mieć pieniędzy na życie. po chwili namysłu złożyła mi propozycję. będę jej przygotowywała coś słodkiego i pysznego w zamian za wizytę u niej. a jeśli się zdarzy, że nawet na składniki któregoś dnia nie będę miała, to będę jej to ciasto winna na następne spotkanie. i tak to trwa. coś przygotuję, zrobię zdjęcie, o ile o tym nie zapomnę i idę na wizytę... tak wiec poznaliście już prawdę. kiedyś w jakimś wpisie wspomniałam o tym , ze chodzę do psychologa, ale wstydziłam się o tym pisać po raz kolejny... jednak nie mam czego się wstydzić. to dzięki niej nie straciłam nadziei. cieszę się, że odnalazłam się... ....................
......................
......................
......................
..... a
oto info dla tych bardziej złośliwych: CIASTA ROBIĘ NA ZAMÓWIENIE. NIE JEM ICH. ROBIĘ JEDNAK ZDJĘCIA PONIEWAŻ CHCE JE MIEĆ NA ZDJĘCIACH!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 552270
Komentarzy: 10232
Założony: 2 lipca 2009
Ostatni wpis: 5 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kalinagryz

kobieta, 44 lat,

164 cm, 70.70 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Kroki milowe: 74kg..... itd....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2012 , Komentarze (43)
ludzie!!! oprócz 3 osób z poprzedniego roku, na tej imprezie było więcej całkiem nowych osób!!! było naprawdę fajnie :) T. przyszedł wcześniej i pomógł mi w przygotowaniach, zrobiliśmy razem sałatki i jak ludzie zaczęli przychodzić, to się cieszyłam jak małe dziecko :) a ci co nie przyszli, to stracili :) nie tak?
ich strata :)                                       "sto lat" śpiewano mi po polsku, grecku i angielsku :)                         

wiadomą sprawą jest, ze zrobiłam sobie dwa dni wolnego od diety... no, wiecie jak to jest.....                                                         moja kumpela starała się obgadywać ludzi nie mówiących po polsku, a tu jeden ją zażył, bo znał kilka słówek :) ale się uśmiałam... a tyle razy jej mówiłam, by uważała, bo nigdy nie wiadomo, co kto umie....                                         

nawet się nie chcę ważyć, chociaż muszę powiedzieć, ze wczoraj wyszliśmy z T. na bardzo długi spacer, by spalić wszystko co przybraliśmy :)


6 lipca 2012 , Komentarze (119)
moi znajomi wymigują się kryzysem od przyjścia na moje urodziny... wszystkim mówię, ze prezentem dla mnie będzie sam fakt, ze przyjadą i będziemy się dobrze bawić. niestety większość już odmówiła, a kilka kolejnych osób  nie dało znaku od 4 dni co najmniej.. może wyjść na to, że będę sama świętować... aj.... więc tak: za to, że dopięłam pierwszego celu 106 kg, wyjdę teraz i pójdę kupić sobie jakiś mały prezencik-upominek-nagrodę :) może mi to poprawi humor... jestem gotowa się popłakać normalnie. łzy same cisną mi się do oczu.... człowiek tak się stara, a tu ciągle jakieś trudności..... jakie to życie jest pojebane.....   

                                                                                witam późnym wieczorkiem!!! kupiłam sobie sukienkę :) z kotkami z przodu i z tyłu!!! jest fajniutka i letnia, w sam raz na  jutrzejszą imprezę :) w końcu na urodziny przyjdą: ja, T., L., R., V. z dziewczyną, M. z mężem. nikt więcej nie zapowiedział się... ale co tam, oni tracą....                                                                            
poszliśmy z T. na długi spacer: od 17:30 do 22:00.... pozapłacał jakieś rachunki, wysłał na poczcie jakieś pakunki z pracy, a potem poszliśmy przed siebie. fajnie było, nie powiem, ale w którymś momencie wszystko mnie drażniło... na szczęście pomyślałam o czasie, ze T. mi w niczym nie zawinił, więc lepiej powstrzymam się z jakimikolwiek uwagami... i powstrzymałam się... na całe szczęście....                                                             
teraz zjadł kolację: ziemniaki z jajkiem i sałatką, ja zjadłam trzy kawałki pomidora i ze dwa ogóreczki, oraz malutki kawałeczek sera fety. i wypiłam już bardzo dużo wody :)                                                        
nastawiam się pozytywnie na jutro :) już teraz się nastawiam :) wszystko będzie dobrze :)                                     

5 lipca 2012 , Komentarze (29)
rano pokazało 105.8 :)

właśnie wróciłam z pływania :) najbardziej lubię nocne pływanie, ale T. ziębnie jak słońce zachodzi i wróciliśmy wcześniej :) było super. przepłynęłam dużą odległość. poza tym posprzątałam calutki dom, oraz schody i klatkę schodową, i przed blokiem, a gdy kończyłam, wyszła ta lafirynda, i zaczęła krzyczeć, ze sprzątam, że jutro ma przyjść sprzątaczka!!! ja wynajmowałam mieszkanie bez sprzątaczki, więc nie ma mowy bym cokolwiek zapłaciła. koniec i kropka.  niech spada na szczaw... mnie na sprzątaczkę nie stać. jak będzie mnie stać, to wezmę dziewczynę, która posprząta mi mieszkanie i schody, i będę miała gdzieś całą resztę. co to , tak trudno wyjść i pozamiatać? taki kryzys, czasami nie mam co jeść, a na sprzątaczkę mam mieć????? niech spierdala  na szczaw debilka. sorry za przekleństwo, ale nie miałam gdzie się wygadać , a T. nie chciałam obarczać takimi problemami.

dzisiaj zapomniałam niemal o jedzeniu..... tak dużo pracy miałam, ze nawet mi na myśl , nie przyszło... wody bardzo dużo wypiłam. T. chce we wszystkim pomagać :) jak na razie dobry z niego facet :) już mi zapowiedział, ze w sobotę, to on przyniesie tort i zapali świeczki, żebym sobie nie myślała, że cokolwiek zrobię :) :) :) jest niesamowity :) 

robię na kolację (jedyny dzisiaj posiłek)
 malutką rybkę ze szpinakiem oraz 2 listkami sałatki, ogóreczkiem malutkim i odrobiną oliwy.

to by było na tyle  moi drodzy :) jak coś to piszcie :)  


tak mi teraz wpadło na myśl, że gdyby ktoś z was zechciał przyjechać do Grecji, to oferuję pokoik w moim mieszkanku :) za 300 euro za miesiąc, cena do uzgodnienia. jeśli ktoś jest chętny to niech pisze :) 

T. właśnie śpi na kanapie a ja rozmawiam z L. przez komórkę. mieliśmy iść na spacer, ale zasnął ze zmęczenia...

2 lipca 2012 , Komentarze (23)
dzisiaj bieganina cały dzień, z Pireusu, do Aten, z Aten do Pireusu, z Pireusu na Peramę, z Peramy na Pireus, a potem romantyczny spacerek po porcie :) ach, ach, ach.....
kupiłam wódkę na sobotę, oraz kilka drobiazgów na imprezę. zadzwoniłam do tej kobiety o pracę, a ona nie odebrała, to zostawiłam jej wiadomość, żeby oddzwoniła, by mnie poinformować. oddzwoniła... nic pewnego jeszcze, bo poprzednia pracownica zadzwoniła i zaproponowała że wróci za mniejszą cenę... akurat w to niezbyt wierzę... mi proponowała 700, co jest mało, no ale dobre i to w kryzysie, a tu mi kit wciska, że tamta za mniej.... aj....
byłam dzisiaj ostatni raz u pani psycholog. mamy przerwę na wakacje. pod koniec sierpnia ma wrócić...
a teraz idę się kąpać, bo już 00:47, a rano mam wstać do pracy jednodniowej :) smacznych senków :)

1 lipca 2012 , Komentarze (23)
pojechaliśmy na plażę na Wulę, przeszliśmy sporo piechotką, aż doszliśmy do małej plażyczki, gdzie było pełno ludzi, ale było fajnie :) rozłożyliśmy się tam, słońce prażyło, woda była zimna.... ale popływałam sporo, a on niestety pływa w miejscu, wiecie jak? stąpa po podłożu... ale mimo wszystko było super...

do koleżanki, która pyta który to...  a co cię to obchodzi?- to po pierwsze, a po drugie: znajomych mam wielu, zaś faceta nie mam, więc spokojnie, martw się o siebie :) 

dzisiaj pod względem dietetycznym był "dzień mleka zsiadłego" rano, w południe i wieczorem mleko zsiadłe... rano ważyłam 107 i teraz ważyłam 107 :)

ugadałam pracę na wyspie Sxinusa od następnego poniedziałku, a we wtorek jadę na dniówkę do starej znajomej :)  może zarobię ze 40 dychy. zobaczymy :) będzie na tort urodzinowy :)  

30 czerwca 2012 , Komentarze (43)
  
                                                                                              upiekłam dla pani psycholog dwa keksy czekoladowe, właśnie się chłodzą. zrobiłam jeden dodatkowy na piknik :) zapowiada się milutki wieczorek :) przy blasku księżyca... :)                                                                   
rano zasnęłam, a obudziłam się około 13 w południe. ważę dzisiaj 106.6kg i dietkę trzymam nadal.           
                                                                                                                                                                                                                          jest 1:00 właśnie wróciłam. jedno mogę powiedzieć : BYŁO CUDOWNIE!!!!!!  w wodzie przylgnął do mnie i już mnie nie zostawił... całował moje włosy, nos, policzki, dłonie... a gdy zrobiło się wietrznie, a dopiero wyszliśmy z wody, to objęci leżeliśmy przykryci ręcznikiem , i tak leżeliśmy po prostu aż do 23:30.... zapaliliśmy trzy malutkie świeczuszki... szum fal dookoła... żyć nie umierać :)    w drodze powrotnej wykonał próbę, i w końcu pocałowaliśmy się... no nie powiem, całuje całkiem całkiem, ale jakoś tak nerwowo... ale myślę, że może się poduczy :P  jesteśmy umówieni na jutro na plażę na Wuli, pojedziemy tam po południu... 

29 czerwca 2012 , Komentarze (38)
spać nie mogłam, z boku na bok się przekręcałam, aż w końcu zasnęłam około 7 rano, a godzinę temu, zaraz po przebudzeniu, zważyłam się i waga pokazuje 106.4kg!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!                                     1 śniadanie: jajecznica z dwóch jajek, cebuli, plasterka wędliny i kromeczki malutkiej chleba białego( który był w zamrażarce już nie mogłam na niego patrzeć) oraz mini łyżeczki oliwy z oliwek.  wypiłam wielką szklankę wody i herbatę odchudzającą na zimno (odchudzającą- a nie przeczyszczającą!!!)                                      2 śniadanie: jabłko, kawa z mlekiem, ze słodzikiem.                                                            a teraz jest tak gorąco, że się pocę  siedząc przy kompie :P                                                                                       L. myśli o wyjeździe... odechciało jej się Grecji.... wszystkie koleżanki mi powyjeżdżają w końcu.....                                                                                       mój najlepszy kolega mało mi nie odmówił przyjścia na imprezę urodzinową.... myślał, ze to jutro, a jutro mu praca wypada przy przeprowadzce, ale na szczęście to dopiero za tydzień :)                                                                                                                                                                                         przejrzałam nową stronę z ogłoszeniami o pracę :) spisałam parę numerów... zobaczymy...                                                                                                                                                                                              za 15 minut idziemy na drugi spacer :) :P :)                                                                                                                                                                                                  jest 1:12 w nocy :) wróciłam ze spaceru około 24:00. dzisiaj chodziliśmy ze 2 godziny a poza tym siedzieliśmy na plaży , na kilku różnych plażach. on jest fajniutki, spokojny i spod raka, tak jak ja :) 14 lipca ma urodziny :)      jacy są faceci spod raka?                                            

28 czerwca 2012 , Komentarze (35)
w sumie niedawno się obudziłam, waga pokazała 107.5.... :( no cóż, trzeba w to brnąć dalej :)
na śniadanie 1 jajko i kawa. póki co nie jestem głodna ale przepisowo muszę jeść. wejdę na stronę i wykorzystam ją na maksa skoro tylko 2 dni mam za darmo :P ćwiczenia tam prowadzą w normalnym tempie, tak ze nadążam za nimi...                                                                                                                                                   wiecie, że mam stracha przed szukaniem pracy?  nom... nabyłam się tego po tylu latach ciągłego szukania i słuchania różnych dziwnych wymówek. idąc na rozmowę o pracę wiem z góry że i tak coś wymyślą, że i tak mnie nie przyjmą... wczoraj miałam wyjść by szukać, i nie wyszłam... dzisiaj miałam wyjść by szukać, i nie wyszłam... co ze mną będzie???  jak ja mam się przełamać??? Boże jedyny....                                                                                                                                                                      spaliłam dzisiaj jakieś 500kcal w sumie :)            już mi się nic nie chce....                                                                                                                                                 na 2 śniadanie: 1 jabłko zielone,    na obiad: jajko, pomidor, 2kosteczki sera gouda.         na podwieczorek: talerz zupy wieloważywnej na kostce knorr i wodzie   z 1 jajkiem, jabłko zielone.     poza tym wypiłam już ze dwa litry wody    kolacja: 1 ogórek     :)                                                              o 20:00 jestem umówiona na spacerek z nowo poznanym kolesiem. ciekawe czy przyjdzie :)                                                                                                         jest 24:54.... właśnie wróciłam do domu z bardzo długiego spaceru :) spacerowaliśmy od 19:49 do 24:45, po drodze była mała przerwa na kawę w kafejce w Pasalimani trwająca jakieś 30 minut, po czym ruszyliśmy pieszo do domów, i okazało się , ze mieszkamy dwie ulice od siebie :) fajnie było, i w planie jest kolejny spacer jutro :)                                                            na spacerku kupiliśmy odrobinkę żelków i pianek, dosłownie po sześć sztuk na każde z nas, i zjadłam 6 malutkich misiów żelków :) a teraz wypijam hektolitry wody, ponieważ na tak długim spacerze właśnie wody zabrakło, a ta wypita razem z kawą była jedyną wodą od początku spaceru.... szczerze mówiąc, to mi trochę nogi drżą od tego chodzenia... no ale trzeba się poświęcać, by kiedyś lepiej się czuć w swojej własnej skórze :)      ciekawe ile kcal spaliłam....   właśnie sprawdziłam w vitaliuszu: 4 godziny spaceru spokojnego:

Twój wynik

Średnio wydatkujesz 1 505,00 kcal.
   nieźle co? 1505 kcal!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 matko święta!!!!!!!!!!!!!!!!! ta waga musi ruszyć w dół, nie ma mocnych!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i obiecuję jeszcze koleżance, która napisała mi, że za mało jem na śniadanie a za dużo na kolację, że przypatrzę się temu dokładniej, rzeczywiście tak jest, a ja tego nie widziałam.... dziękuję za wskazanie mi tego :)                                                                                                                                                                                                                                   

RudiRuth
Komentarz do: 107.5..... kiedy wreszcie ruszy?????

15 minut temu

   właśnie taki strach mnie opanowuje od pewnego czasu. kiedyś szłam z wielką pewnością siebie, nie myślałam zbytnio nad tym, tylko prosto z mostu mówiłam czego szukam i że potrafię wszystko, a teraz znajduję ogłoszenie, w którym wszystko jest tak jak ja chcę i nie mogę zadzwonić, bo myślę ciągle, że i tak mnie nie zechcą ze względu na to , że jestem obca, ze jestem gruba, że ..... pola że.... i dochodzi najczęściej do tego, że mam kilka kartek ze spisanymi ogłoszeniami na biurku, które leżą tak i czekają, aż się w końcu zestarzeją i je wyrzucę.....                                                                                                                                                                                                                                                              wpisałam komentarz do pewnego wpisu, i uznałam, ze mogę go tu wkleić, ku przestrodze :) oto on:        


944317
kalinagryz, , 29 czerwca 2012, 00:42
słuchaj... pracowałam w 2005 w tawernie na kuchni jako pomoc, codziennie zaczynałam pracę o 9 rano a kończyłam o 4 w nocy. za dnia piłam hektolitry wody, oraz w drodze z kuchni do spiżarki zjadałam pomidora, i tak 3 razy dziennie po pomidorku, a czasami nie było mowy nawet o tym, więc zyłam na kawie i wodzie. po dosłownie 30 dniach ubyło mnie 18 kg, ubrania ze mnie spadały i wracałam do domu w spodenkach, które związałam w pasie na pencełek.... tak, że da radę... :) ale.... potem, już po zakończonej pracy ostatkiem sił dojechałam do mojej okolicy, a gdy szłam z walizką do przystanku autobusu który miał mnie zawieźć pod sam dom, przewróciłam się na chodniku, kręciło mi się w głowie, a gdy wreszcie dojechalam do domu i padłam na łóżko, to z niego wstałam dopiero po 2 tygodniach. przynoszono mi do łóżka zupki, których nie mogłam przełknąć, a potem kazałam kupić witaminy wszelkiego rodzaju i tak po jakichś 2 tygodniach zdołałam wstać i pojechać do lekarza, który jak mnie zobaczył, to wezwał innych lekarzy, aż mnie podłączyli pod kroplówki, i stwierdzili skrajne wyczerpanie organizmu. to wszystko działo się w pierwszych latach mojego pobytu w Grecji. wiesz, jak po powrocie mnie zobaczyły znajome osoby, to nikt nie pomyślał by wezwać karetkę, ale wszyscy gratulowali spadku na wadze.... a ja nie miałam siły dojść do łazienki.... mogę ci odradzać głodówki, ale każdy musi sam przejść przez dane sytuacje, by nauczyć się"na własnych błędach" :) buziaczki :)
                                                                                                                      smacznych snów kochane śpiochy                                                                                                             

27 czerwca 2012 , Komentarze (32)
                    zjadłam śniadanie około 9 rano: 1jajko, pomidor, 2 rzodkiewki,, 4 kosteczki (1x1cm) sera żółtego gouda, wypiłam kawę i wodę, a potem mnie zamuliło w trakcie rozmowy telefonicznej, koleżanka ciągle powtarzała, ze jej się spać chce, a gdy wyłączyłam telefon, położyłam się by wymasować brzuch kremem, i obudziłam się o 15:30 (dla nowych: 15:30 czasu greckiego kobietki :) ).....                                   teraz jem obiad, składający się z 2 jajek, pomidora, cebuli, 6 kostek sera gouda i łyżeczki oliwy.                                          smacznego i miłego popołudnia.                                                        
miałam okropny sen, a to dlatego, że wczoraj oglądałam horror "Oni" w tv tuż przed zaśnięciem...                                  już po obiedzie, na siłę dokończyłam.. teraz zrobię kawę bezkofeinową i poczekam na L., która zaraz przyjedzie.                                    nasmarowałam brzuch kremem i owinęłam się folią....                                                        w tym tygodniu mam sprosić ludzi na moje urodziny i imieniny :) powolutku się przygotowuję do tego dnia :)                                                            na podwieczorek zjadłam: 1 jajko, ogórka, rzodkiewkę, kilka kostek sera, oraz sok z grapefruita :)         wypiłam kawę na zimno i jest ok                                                                                                                      jest 23:03. poszłyśmy na spacer około 19:30. chodziłyśmy po porcie i małymi uliczkami. byłyśmy w sklepie "wszystko po 1 euro" i kupiłam kilka drobnostek typu: puder do twarzy, świeczki na tort urodzinowy, lakier do paznokci i tusz do rzęs :) L. też sobie coś kupiła na poprawę humoru, po czym ruszyłyśmy przed siebie... fajnie było :)                                   na kolację zjadłam: pół kupnego sandwicha z jajkiem, pomidorem i  wędliną, oraz 2 kalamakia- kawałki mięska wieprzowego na patyku pieczone na grillu z 4 mini kromeczkami chleba podpieczonego na grillu, a potem wypiłam połowę butelki gotowej mrożonej herbaty zielonej, teraz w domu zjadłam jabłko zielone :) wypiję wodę i pójdę spać :)                                                      smacznych snów                                               7 lipca będzie impreza urodzinowo-imieninowa :)                                                                                                  jest 2:00 w nocy :) właśnie poćwiczyłam z www.bodyworks.pl darmowo :) spaliłam z nimi 598 kcal :) a potem zrobiłam serię brzuszków z jakąś polką :) a potem zrobiłam 10 minut aerobic po amerykańsku :) zmachałam się ale dalej mam ochotę poćwiczyć, więc skoczę na bodyworks i zrobię jeszcze jedną serię :)  szkoda, ze dają tylko 2 dni darmowe....... no ale cóż...trzeba kombinować :) na wszystko znajdzie się sposób :)         a wy śpicie?       

26 czerwca 2012 , Komentarze (51)
witajcie stokrotki!!!
nareszcie mogę coś wpisać... to już zaczynało być irytujące!!!    przez kilka dni nie mogłam nic wpisać!!! napisalam kilka razy do Vitalii, aledo dzisiaj zadnej odpowiedzi!!! weszłam dzisiaj na duży komputer i na firefoksie mogę już wszystko :) co za szczęście!!!!            


wczoraj przedostatni raz byłam u pani psycholog, za tydzień ostatni raz przed wakacjami...
 
więc tak, waga u mnie skacze, raz pokazuje 107.5 a za 12 godzin 108.9 po czym znowu 107.7... więc jej nie zmieniam dzisiaj, bo nie ma sensu. 

właśnie gotuję dużo jajek, by mieć je pod ręką, gdy coś mnie dopadnie :)   nadal trzymam się indeksu glikiemicznego :)   oraz piję dużo wody, około 2 litrów dziennie a czasami na wet 4... ale mam wytłumaczenie, jest około 40 stopni na zewnątrz w Grecji, a poza tym przy szybkim chodzeniu pić się chce, stąd te sumy :)     
wczoraj przechodziłam jakieś 30 minut, przedwczoraj 1 godzinę, przed przedwczoraj 3 godziny.
wcześniej pływałam 1,5godziny, oraz kolejnego dnia 1,5 godziny. 
dzisiaj miałam iść szukać pracy.... jejku.... dzisiaj przygotuję się do szukania a szukać będę jutro :) 
może wyjdę dzisiaj na długie chodzenie, zobaczę, ale próbuję się nastawić pozytywnie, by wyjść wreszcie do domu :)           póki co zjem obiad składający się z 1 jajka, 1 ogóreczka świeżego, 2 rzodkiewek i 1 łyżeczki majonezu :) a potem wypiję sok z grapefruita. smacznego :)    mniam mniam obiadek             
 właśnie obejrzałam profil jakiejś dziewczyny, która ważyła 125 kg, a schudła do 64kg... i nie ma nawet jednej fałdki nadprogramowej skóry!!!! przecież to niemożliwe!!!    chyba że jest młodziutka i to było jej pierwsze odchudzanie.... no tak.... :( ja miałam jakieś 20 niecałe lat, gdy schudłam ze 105kg do 74 kg i rzeczywiście skóra była wtedy jędrna... ach... czyli już jestem stara.....                                                                                                 na podwieczorek właśnie zjadam: 1 jajko, kawałek sera gouda, 2 rzodkiewki oraz wypiję kawę frappe z mlekiem i słodzikiem.                                               wzięło mnie na sprzątanie, czyżby znowu okres???? hahahaha                             więc posprzątałam lodówkę, łazienkę i powyrzucałam trochę niepotrzebnych rzeczy, które tylko zajmują miejsce. cała wielka reklamówka stoi przed drzwiami i czeka aż wyjdę pospacerować :)                                        wstawiłam pralkę drugą z kolei i ... zdjęłam prześcieradła , by je uprać... co mi się dzisiaj dzieje??? skąd te chęci do sprzątania??? coś tu jest nie tak.....                  czyżby moja dieta dawała mi powera???                                       przejrzałam wiele ogłoszeń o pracę. wiele jest nieaktualnych... mimo wszystko nawet jeśli znajdę pracę na wyjazd , to spakuję walizkę i pojadę, by zarobić na ten rachunek za prąd chociaż... mimo wszystko jutro przejdę się po szpitalach popytać może ktoś potrzebuje kogoś do pomocy... zobaczymy :) wszystko będzie dobrze :)                                                       a tak w ogóle to przyszedł czas na kolację: pomidor, ogórek, 2 jajka, 2 rzodkiewki, 4kosteczki sera gouda oraz sok z grapefruita zmieszany z zimną wodą.                                                                                                                                                                                             jest 19:02. postanowiłam wyjść na 3 godzinny spacer :) zabiorę ze sobą 1.5 litra wody i idę pochodzić nieco :)  no to skoro klamka zapadła, to wstaję już od kompa, zakładam wygodne buty  i w drogę :) miłego wieczorka :) buźka :)                                                                                                                                                                                                                                                        jest 22:35. poszłam pomaszerować przez Pireus. szybkim krokiem przez port doszłam aż do swojej byłej firmy. a potem weszłam pod stromą górkę, gdy byłam na szczycie napiłam się wody i ruszyłam przed siebie. małymi uliczkami pomaszerowałam do morza :)  było pięknie.      wspinałam się po skałkach i chodziłam po różnych brzegach, aż o 21:30postanowiłam odpocząć na skałce i posłuchać szumu fal. 10 minut później wstałam by ruszyć pieszo do domu, a tu ci niespodzianka!!! jak nie popłynie.... jak mi się ciepło nie zrobi... matko święta!!!! szybko do domu!!!! biegiem na autobus, potem trolej, aż w końcu dotarłam pod prysznic... a teraz jestem świeża i rześka i nieco zmęczona :) wypiłam w trakcie marszu 1.5 litra wody i było mi mało... teraz już na spokojnie piję wodę z butelki 0.75litra i marzy mi się jakieś dobre żarcie!!!!!!!!!!!!!!!! ale przecież już po kolacji!!!!                   aaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! to jest krzyk rozpaczy.....                                 wszystko co jem, od jakiegoś czasu spisuję na papierze, oraz datę i wagę z danego poranka, a od kilku dni wpisuję tam też ćwiczenia, jak np dzisiejszy marsz, czy przedwczorajsze pływanie.                                                                                                                                    http://www.newsbomb.gr/diethnh/story/213745/30hronos-parthenos-ehase-100-kila-gia-na-vrei-syntrofo-alla            pod tym linkiem zobaczycie zdjęcia faceta który schudł z 201 kilogramów , stracił ponad połowę tego co ważył w 18 miesięcy. teraz jest niezadowolony, bo jego ciało wygląda strasznie... schudł, ponieważ jest prawiczkiem i  chce znaleźć kobietę                      

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.