Dzisiaj mija piaty tydzien od wizyty u Pana doktora I piaty dzien diety, a w zasadzie nie diety ale nowego stylu zycia. Trzymam sie zasad diety:
-sniad: do 300kcal, obiad: 500-600kcal, kolacja 200-300, I doteko dwie male przekaski: jablko i jogurt
-do I z- pracy chodze piechata, szybkim krokiem to w jedna strone 40min
-calkowicie wyrzucilam z diety biale pieczywo, makaron, ryz iziemniaki
-ciemne pieczywo, max 70g jem na sniadanie, I jak juz bardzo nie moge wytrzymac to jedna kromeczke na kolacje (ale staram sie nie jesc juz chleba wieczorem)
-wypijam okol 3 litrow plynow dziennie: w pracy dzbanek zielonej herbaty przed obiadem, jeden po obiedzie I kilka herbat wieczorem w domu..
Ograniczylam tez drastycznie ilosc wypitych kaw do jednej dziennie bo przy ostatnich badaniach krwi mialam podwyzszone hormony watroby.
Strasznie sie ciesze z tej diety, bo juz po kilku dniach poprawilo mi sie samopoczucie, mam wiecej energii I ogolnie czuje sie lepiej. Moj G. tez sie odchudza, bo sam ma spory brzuszek I jego mama troche go ostatnio nastraszyla, co jakie choroby moga sie przyplatac, wiec odchudza sie razem ze mna. Dzisiaj po pracy ide tez na silownie. Jestem z ?tych? , ktorym sie wszystko wylewa, przelewa , wiec bez cwiczen wygladalabym jek balonik, z ktorego uszlo powietrze?
No.., wracam do roboty...