Mam w sobie ciut motywacji
waga rano 55,9 ,a kiedys jak przekraczala 53 byłąm załamana,chce wrocic do swojej wagi,2 tyg.temu wazylam juz 53 a teraz znow,zauwazylam ze ja bardzo szybko tyje i bardzo szybko chudne podobno tak maja typowe jabłka,ale ciekawe czy ja nie chudne z wody a nie tyje z tłuszczu?dzis sniadanie:2 kromki razowca z serem,szynka;obiad:zapiekanka z ziemnikow itd,kolacja?zobaczymy.
Nie moge sobie ze soba poradzić
nie wiem o dalej robic,wczoraj obzarstwo dzisiaj też.Mam tego dosyc,nie umiem przestac,tak bym chciala jesc normalnie.ja juz nie umiem jesc normalnie,albo jem bardzo mało,albo bardzo dużo.Waga ostatni skacze miedzy 53(ostatnie juz bardzo zadko 53,8)a nanwet 57!Plusem jest to ze szybko w miare chudne,potrafie 2 kilo w cigu dnia czasami.Chce byc szczupła i piękna.I cieszyc sie zyciem.A już nie umiem tego robić..Mam wspaniałego nazeczonego,w przyszłym roku w czerwcu sie pobieramy,on mnie strasznie kocha,widac to,czuć,wszystko mi wybacza,cągle całuje,przytula i ciagle mowi ze mnie kocha,juz bym chciala z nim byc,mieszkać.Nudze sie w domu,nie mam pracy,niby zaraz zaczyna sie sesja chociaz zaczne sie uczyć teraz jakos ten czas wypełnie,Najgorsze to to ze jak zjem cos zakazanego to juz cały dzien zmarnowany.Dzis ze słodyczy zjadłam:4 pączki,2 batony,8 cukierkow,8 ptasich mleczek,opakowanie herbatników,2 kawałki rolady i tak jest często...niedługo pękne,waga teraz 56,8 a rano byłą 54,4.To zdjecia dzisjiejsze z rana
WAGA 56,1 PORAŻKA
ostatnie dni żarłąm żarłam i tylko żarłam,wszystko!!!!waga od soboty wzrosłą prawie 5KILO!!!co dalej?brak motywacji,jak sie ogarnąć?
Nie mam sił,moywacji niczego
niechce mi sie nic,mam w niedziele egzamin,niechce mi sie uczyć...nie chce mi sie malowac,czesac,łądnie wygladać dla mojego Ł,on mowi ze jestem dla niego piekna...moze i jestem łądna,wielu chlopakom sie podobalam zawsze nawet jak wazylam 65 kilo,bylam pulchniutką lasezka,wtedy sie nie przejmowalam swoja wagą tylko wygladem,twarzą,włosami,paznokciami.A teraz jak waze wiecej,jak sie opycham to nie patrze juz na to jak wyglądam,nie ma ochoty sie nabalsamowac,nakremowac,umalować,na nic,zaniedbałąm sie...moze gdybym chodzila do pracy to bym inaczej sie zachowyawała,a ja siedzee w domu to nie mam po co...dzisjiaj przyjezdza moje kochanie a ja nie mam ochoty dla niego ładnie wyglądać bo jestem GRUBA GRUBA i tłusta:(niechce tak,waga rano 55,2...a tydzien temu było 53,a w sobote 52,4...ciekawe czy cos z tego jest w moich jelitkach czy odrazu w tłuszcz sie zamieniło....
mam siebie dosc jestem beznadziejna
ostatni tydzien był super,zaczełąm jesc rozsadnie...nie jadlam słodyczy,cwiczyłam....wekend tragiczny juz 2,5 kilio wiecej...jak sie pozbierac na dobre?jak wrocic na odpowiedni tor,waga juz znow 55,5 a w sobote była 52,4!!!ja chce zeby juz tak zostało,ale nie umiem ,jak zjem jedno ciastko to wydaje mi sie ze musze zsjesc kolejne bo to juz nic nie zmenie i tak zjadlam duzo niepotrzebnych kalorii,jestem beznadziejna,gruba i mam sie odyc...CHCE UMRZEĆ
dzis odpuszczam
dzis sobie odpuszczam diete,do polydna bylo ok.ale teraz juz nie,zjadlam mase ciatek kruchych swoojej roboty tzn.mamy...pyszne....i 5 cukierkow czekoladowych,na tym napewno sie nie skonczy....waga dzis rano 52,4:))
Waga dzis rano
52,7!!! a myslicie ze ryz na mleku jest kaloryczny?mam na obiad dzisjiaj