moja nowa dieta
no tak jak w tytule, zaczęłam nową dietę. A właściwie nie dietę tylko sposób na życie. Wkurzona moimi wcześniejszymi porażkami, wykupiłam metabolic balance. A że ni ejest to tania sprawa, mam nadzieję, że tym razem się uda, bo przestrzegam diety jak nigdy. Pewnie jak wiecie, dostaje się menu na podstawie badań krwi, tzn. wyznaczone zostają produkty, które można jeść, które dobrze wpływaja na metabolizm, a należy zrezygnować, z tych które go zwalniaja. Co się okazało, nie dla mnie nabiał póki co, ogólnie nie jest mi szkoda, tylko muszę sie nauczyć pić kawę bez mleka, to dla mnie największe wyzwanie. Ogólnie dziś 4 dzień diety i jest dobrze, spadło już ponad kg, a dostałam jeszcze @ także myślę, że jak sobie pójdzie, to będzie jeszcze lepiej. Z innych dobrych wiadomości, to czuję się super, przestała boleć mnie głowa. Chodzę dalej na fitnes, w tym tygodniu zrobione 3 h, a że nie zrobię już więcej to mam nadzieję, że w końcu zmobilizuję się do ćwiczeń na moim orbim. Masaż próżniowy kolejny zaliczony, dalej boli, ale siniaków już mniej, no i efekty też już są. Także byle do przodu i już niedługo będę mieć swoją wymarzoną wagę. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt.
A czy u Was też pada śnieg, u mnie tyle napadało, że jutro z dzieckiem mogę na sankach jechać święcić jajka, hahahah.
masaż próżniowy cz. II
wczoraj zafundowałam sobie kolejny masaż, też bolało jak cholera, ale nie mam już dużo nowych siniaków, chyba skóra się przyzwyczaiła, na szczęście. Wczoraj zaliczyłam też 2 h na fitnesie, dziś kolejna godzina. Zapisałam się do grupy, gdzie podajemy ile ćwiczymy, mam tylko 570 min na razie, mówię tylko bo są dziewczyny co mają już po 2000 minut, szok kiedy one to robią?? Z innych spraw wczoraj tak posypało śniegiem u nas, że masakra jakoś, a było już tak fajnie. Wiosno nadchodź, bo zwariujemy. Siedzę sobie teraz w domku, muszę ogarnąć mieszkanie i coś ugotować, nie mam pomysłu, mam za to pół kilo pieczarek, może macie jakieś pomysły co można z tym zrobić. Zjadłam już śniadanie, chleb razowy z pastą z tuńczyka (tuńczyk w sosie własnym + łyżka jogurtu greckiego) i pomidorem i wypiłam wielki kubek herbaty z cytryną. Muszę wybrać się do sklepu żeby kupić chrześniakom prezenty na zajączka, no u nas taki zwyczaj jest niestety, trochę znowu wydam, bo kupuję dla trójki chłopaków. Ok uciekam coś robić. Pozdrawiam
masaż próżniowy
eh powiem Wam, że ten masaż to jakaś masakra. Nie chce mi się wierzyć, że płacimy za coś co nam sprawia tyle bólu. Ale do rzeczy, liposukcja zrobiono i masaż próżniowy też. Masaż bolał, bardzo. Mam nadzieję, że chociaż efekty będą. Póki co to mam pierwszy raz w życiu tak efektowne siniaki-bardzo dużo- na udach. Z innych spraw, fitnes zaliczony, dziś 2 h. Idę się myć, zobaczę sobie jeszcze lekarzy i do wyrka. Pozdrawiam
dziś kolejny masaż
ciekawe jak będzie, dziś mam drugą liposukcję na uda no i babka poleciła mi masaż próżniowy. Robię na całe nogi, ogólnie po pooglądaniu moich kończyn babka stwierdziła, że mam mega zastoje w nogach i spróbujemy z tym powalczyć. Mam nadzieję, że coś pomoże. Wczoraj przyjrzałam się moim nogom i stwierdziłam, że na tyle ile ćwiczę to są w bardzo opłakanym stanie. Także próbuję, czego się da, tym bardziej, że mam motywację, jadę na wesele, no i wakacje. W ubiegłym tygodniu, plan ćwiczeniowy wziął w łeb, byłam w warszawie i tak wyszło, że nie wyszło, tylko 2 h zaliczone. Zapisałam się do grupy, spalamy tłuszcz....tam piszemy ile ćwiczymy i powiem Wam, że ja myślałam, że jestem w normie z ćwiczeniami, a tam widzę, że niektóre dziewczyny po tygodniu maja ponad 1000 min ćwiczeń, szok. Ok ucieka teraz, muszę jeszcze nogi ogolić, może wieczorem napiszę jak było. Pozdrawiam.
do fanów Ewy Ch.
cześć dziewczyny (i chłopaki). Trochę nie pisałam, ale dość zajęta byłam, namiętnie szkolę się w Wawie, także w każdym tygodniu nie ma mnie 2, 3 dni. Później muszę nadrabiać różne sprawy. Plan realizuję sumiennie, mimo, że waga nie współpracuje, a niech spada, najważniejsze, że w ubrania wchodzę i ćwiczę. Byłam na jednej liposukcji ultradźwiękowej, nie powiem, że to do końca zabieg bezbolesny, ale też nie mogę powiedzieć, że strasznie bolało. Pani powiedziała, że no dziwne to moje ciało i wszystko co się z nim dzieje, na brzuch powiedziała, że nie ma sensu robić zabiegu bo jest on w takim stanie do jakiego dążą zabiegi tzn jak ktoś ma trwarde części liposukcja ma je zmiękczyć tak naogólniej. Fajnie, że mnie nie naciągneła w sumie, mówiła, żeby ćwiczyć dalej i no cóż po prostu mam więcej rozciągnietej skóry niż tłuszczu, a tu tylko chirurg pomoże. No i zaproponowała mi zabieg masażu próżniowego, mówi, że gołym okiem widać, że mam zastoje i obrzęki w nogach i taki zabieg ponoć pomoże. Czy może się któraś z Was wypowiedzieć na ten temat?
I pytanie związane z tematem. Widzę, że bardzo popularne zrobiły się ćwiczenia z Ewą Ch. Powiedźcie mi bo ja nie jestem na bieżąco jakie są te rodzaje, tzn czytam o jakimś skalperze, kilerze i innych, czym się jeden od drugich różni?. Ja mam jedną płytkę w domu, kupiłam kiedyś shape i była do tego płytka "szczupła w 4 tygodnie". Czy któraś z Was to ćwiczyła?.
I z innych spraw, przeniosłam mojego orbiego do dużego pokoju, co by znaczyło, że mam teraz do niego dostęp i coś porobię z nim, bo wiecie od patrzenia mam wyrzuty sumienia, w sumie to jeszcze mi sie nie spłacił (cena co do ilości ćwiczeń) a mam go ponad rok, w sumie jakbym dziennie z pół godzinki machneła to by nie było źle co nie, niby nie dużo, ale zawsze coś, a oprócz tego latam na fitnesy to normę wyrobię.
To tyle, choć może jeszcze kulinarne pytanie, powiedźcie mi dziewczyny jak doprawiacie wołowinę. Mam kawałek i nie wiem co z nią zrobić jakich przypraw użyć, ja własciwie jem tylko kurczaka i indyka i się nie znam za bardzo, hepl!!!!
szczęka mi opadła
jak weszłam dziś na wagę. Więc jest 85, na serio za dużo chyba oddycham, czyli od ostatniego ważenia znowu 2 kg na plusie. Czy też ktoś tu tak ma, że jest na diecie, ćwiczy i tyje. Nie chce mi się już pisać, wogóle to nie ma sensu. Swoje robię, dziś byłam na 3 h aerobiku w moim klubie, spaliłam 1000 kcal i zrobiłam przez cały dzień 14000 kroków (mam taki krokomierz od lekarza), ale nie wiem ile jeszcze dam radę, bo ile można w sumie to nawet szkoda już kasy na te moje karnety. Chyba się jednak poddam. A i żeby była jasność może mój tłuszcz zamienia się w mięśnie, ale po ubraniach nie czuję, że jest lepiej, jest zdecydowanie gorzej, dziś nie umiałam zapiąć spodni, a kurtka co parę dni temu była luźna, dziś się podnosiła na dupie. Co jest grane???
dziwna sprawa
byłam u mojej lekarki, z moimi wynikami, stwierdziła, że mój kregosłup jest zdecydowanie starszy od reszty mojego ciała, nieciekawe takie stwierdzenie. Wszystkie inne wyniki ok, czyli, nie ma żadnego medycznego przesłania moich problemów z wagą, czyli to moja wina, że ciągle tyję. Wczoraj zaczełam się zastanawiać czy przypadkiem tak nie jest kiedy Pani doktor spytała się mnie co jem. Więc mówię jej, że na śniadanie 2 małe kromeczki chleba razowego z szynką, sałatą i np. pomidorem, mówię, że kromki są małe, czasem jem byłkę razową ale poł na śnadanie, a drugą połówkę na II śniadanie, potem jem jakiś jogurt naturalny, na obiad pierś z kurczaka, grilowana, albo upieczona bez tłuszczu jakieś surówki z jogurtem zazwyczaj, czasem jakieś 2 łyżki kaszy gryczanej, potem jakieś jabłko, a na kolację serek albo jogurt. Czasem jak liczę bilans to nawet 1200 nie ma. A ona mi powiedziała, że jem dużo i że jak by ona tak jadła to na bank by tyła. No i trochę się podłamałam. Ona mówi, że na śniadanie je tylko jedną kromkę, obiadu nie je wcale, na kolację jakieś warzywa, a w pracy czyli przychodni zje np. czekoladę w zamian obiadu, jej zdaniem jedzenie mało jest lepsze od jedzenia częściej i co by tu ukrywać jedzenia "lepszych" rzeczy niż czekolada. TRochę taka zniesmaczona wyszłam z gabinetu, a i jeszcze powiedziała, że wogóle nie ćwiczy bo nie ma kiedy, jest szczupła waży 50 kg i schudła 20 do takiej wagi. Eh co myślicie na ten temat.
Z innych spraw w tym tygodniu dużo urodzin, więc sietetycznie trochę gorzej, ale w granicach ok.1200 kcal. Zaliczone tylko 2 h fitnesu i 1 h basenu, więcej nie dałam rady, bo szkoliłam się w Wawie, więc nie było jak. Ok uciekam muszę zafarbować włosy.
pozytywny dzień
dziś 3 i ostatnia odsłona urodzin mojego dziecka, przyjdą znajomi z swoimi dziećmy, także będzie wesoło. A ja no cóż bujam się jak nic, dziś na wadze ponad 83 hehehehe, wypiłam wczoraj 3 drinki, także jak nic wszystko to wina zatrzymanej wody, stwierdziłam, że nie będę się już tą wagą stresować, chyba ją wogóle schowam i za radą Ewy Chodakowskiej, będę się tylko mierzyć. Zresztą już widzę, że ciało się zmienia, mam mniej cellulitu nawet nogi się trochę poprawiły. Od 2 tygodni nie wyrabiam mojego planu ćwiczeniowego, ale nie z lenistwa, tylko z braku czasu, albo mam wyjazd służbowy albo jakieś urodziny, szok normalnie, dlatego dziś wiedząc, że w tym tygodniu "zrobiłam" tylko 3 h fitnesu, wybrałam się na basen, przepłynełam 40 długości, chciałam więcej ale nie dałam rady jednak nawet 2 tygodniowa przerwa robi dużą różnicę, zabrakło mi sił po prostu. Ale to nic poprawie się następnym razem. W tym tygodniu też ciężko będzie z ćwiczeniami, chyba tylko uda mi się być na 2 h to na pewno musiałabym jeszcze z 2 zrobić, żeby czuć satysfakcję. Ok uciekam, za chwilę przychodzą goście. Pozdrawiam
mój synuś skończył właśnie 3 latka
ale mi dziecko rośnie, całkiem niedawno przywiozłam go z szpitala, a to już 3 lata minęły, eh ale ten czas leci. Jutro impreza urodzinowa, część jedzonka zrobiona, czeka na dokończenie jutro, tort zamówiony, mieszkanie ogarnięte. Także można przyjmować gości. A u mnie ok, dieta ok, waga spadła do 81 kg, miałam @, nie pisałam jak żaliłam się ostatnio na ten nagły wzrost do 83, bo jakoś nie chciałam zwalać wszystkiego na @, tym bardziej, że nie byłam popuchnieta, i sikałam normalnie. Ale mimo wszystko chyba zmagazynowałam trochę wody, dobrze, że spadło, co nie znaczy, że rozumiem mój organizm, no, ale sprawa przesądzona idę do dietetyczki i dalej będę się odchudzać pod okiem fachowca. W tym tygodniu nie zrealizowałam mojego planu, tylko 3 h fitnesu, ale lepsze to niż nic, uciekam spać jutro mam trochę roboty, to wolę się wyspać.
chyba się poddam
Mam już dość, wczorajsze ważenie pokazało magiczne 83 kg. Czyli zamiast chudnąć ja tyję i to nie mało, jakieś 2 tygodnie temu było 79,5. Mam już dość, nie wiem co mam z sobą zrobić. W tamtym tygodniu 7 h najbardziej intensywnych ćwiczeń na aerobiku zaliczone, basenu nie udało mi się "zaliczyć", nie miałam już kiedy. Co ja robię źle, dieta jest, ćwiczenia są a waga w górę. Zrobiłam badania, czekam na wyniki może coś podpowiedzą, co jest nie tak. Nie mam weny do pisania i udzielania się, chyba tracę mój zapał i chęci do tego całego odchudzania.
Odebrałam wyniki, wszystko w normie, czyli to jednak moja wina (brak efektów chudnięcia), prześwietlenie płuc ok, tylko kręgosłupa już nie, mam prawdopodobnie coś takiego co fachowo się nazywa neuropatią międzyżebrową, byłam dzisiaj na 3 zabiegach w gabinecie fizykoterapii, było ok, ale po zabiegach boli mnie jeszcze bardziej. Pan masażysta stwierdził że mam twardy strasznie kegosłup, co wcale podobno nie jest dobrze ehheeh. No i zaliczyłam dziś godzinę interwałów w moim klubie. Przemyślałam sprawę i staram się dalej, tym bardziej, że mam motywację i cel, wakacje już zaklepane no i wesele w rodzinie. Pójdę chyba do dietetyczki, poradzę się fachowca. No to na tyle.