no, dziś już troszkę lepiej z mym samopoczuciem i zapałem do odchudzania. a jedzonko..... sami popatrzcie:
śniadanie: 2 kromeczki razowca z ogórkiem i rzodkiewką, kiełbaska na ciepło
śniadnie 2: kefir, łyżeczka żurawiny i fitella
obiad: ziemniaki, jajko sadzone, sałata w sosie (śmietana, kefir, sok z cytryny, sól, cukier)....
podwieczorek: pomarańcza przed obiadem
kolacja:
obiad dziś późno będzie bo mężuś tak ok 17 dopiero wróci... więc pewnie wcześniej coś przegryzę.... np pomarańczę, a na kolację to może szklankę soku pomidorowego wypiję.... albo sałatkę z serka wiejskiego i pomidora... zobaczę na co smaki złapię:)
wczoraj a6w zaliczone, ale nadal 2 serie po 6 powtórzeń.... od dziś postaram się ćwiczyć 2 razy dziennie 2x6.... a za cały 42 dniowy ciąg a6w wezmę się gdy choć trochę formę poprawię, bo jak narazie to jest jedna wielka porażka.... chyba rzeczywiście moje a6w będzie trwało zamiast 42 dni 142.....; trudno, najważniejsze że dzień w dzień choć trochę ten mój flacór ciążowy gimnastykuję>>> i tak mam już brzuch i nogi skasowane przez ciążę, więc z pępkiem na wierzchu nie mam zamiaru paradować, ale choć troszkę go odchudzić bym chciała....
no dobra, zmykam na karimatę, bo zaraz Emik wstanie i znów nic nie poćwiczę:)