buuuu
dziś 80,8kg....
a w sobotę przed świętami miało być 78 a tu masz babo placek....
dalej w 8 z przodu trwam.... za dwa miesiące wyjazd nad morze a ja się toczę.....
dostałam z vitalii maila ze sposobami motywacji i nawet go nie przeczytałam.... i ta pogoda.....
ok... spadam przeczytać jak się zmotywować, by wreszcie się udało...
a jutro jak wstanę to najpierw waga, a potem pomiary....
trzymajcie kciuki, odezwę się wieczorem...
dziś 21 dzień....
i co, waga zamiast spadać to rośnie... dziś 80,2kg.
w sumie to mnie to jakoś nie dziwi, niby dietka ok, ale wpadki się zdarzają i są tego efekty niestety.
tak jak pisałam te 3 tygodnie temu licho u mnie z motywacją, ćwiczyć mi się nie chce... ale cóż, jak to wyczytałam w prasie wiosenna pogoda u niektórych powoduje senność, apatię, rozdrażnienie itd... mnie te wiatry wykańczają.
idę zrobić kawę i drugie śniadanko muszę sklecić...
cd.... zmęczona ja
jakaś taka osowiała, smutna, zmęczona jestem... znów mnie głowa pobolewa... w skrócie> padam na pysk
...
cd. jedzonka:
obiad: galosz z pieczarkami na sypko
podwieczorek: kromka ze smalczykiem
kolacja: maślanka z muslli i śliwką suszoną...
skończyła mi się moja herbatka czerwona i popijam zieloną, ale nie smakuje mi ona jak chol***.... byłam w sklepie i na śmierć zapomniałam....
jutro na obiadek ryba, kupiłam filet mintaja więc pewnie tradycyjna w panierce będzie...
spadam do spania bo ja jeszcze chyba tego wczorajszego wypadu nie odespałam..
wreszcie 7 z przodu:).dzień 16>>>> bukowina i
dziś>>> 17 dzień dietki
hej.
wczorajszy wyjazd na termy do Bukowiny Tatrzańskiej zaliczony:)... obiekt piękny, super baseny... no cóż, ponieważ byłam z córcią to nie miałam możliwości obejrzenia całego kompleksu, następnym razem z całą rodzinką pojedziemy...
waga mnie wczoraj zszokowała> 80,8kg.... normalnie taka wściekła jechałam na basen, że szok... na szczęście dziś waga się zrekompensowała>>>> całe 79,6kg:)>>> fakt że woda wyciąga- potwierdzony:)
wczorajsze menu ciężko opisać, bo to takie wycieczkowe było, ale dziś jak najbardziej:
śniadanie: 2 kromeczki z pasztetem, pomidorem, szczypiorkiem i ziarenkami:)
śniadanie 2: 1 ciasteczko LU i kawa z mlekiem
reszta jeszcze w planach...
pozdrawiam, fotki wstawię może wieczorem:)
dzień 15>>> zaczynamy tydzień 3
waga 80,1 kg
dieta ok, dziś
śniadanie: 2 kromki z serkiem czosnkowym, parówka
śniadanie 2: kawałek bułki drożdżowej z nutellą
obiad: kapuśniak z ziemniakami
podwieczorek: jabłko, 8 daktyli
kolacja: 2 kromeczki z pasztetem i ogórkiem
od początku diety zgubione 2,7 kg (w 2 tygodnie), myślałam ze będzie lepiej ale gdy tak patrzę na to moje menu to wcale na dietę nie wygląda... jem całkiem sporo, normalnie, zdrowo, głodu nie czuję, a mimo to waga spada... i to mi pasuje... tym razem wolę chudnąć wolniej, bez drakońskiej diety, i mam nadzieję, że waga tak już spadać będzie... powolutku, ale stale w dół:)
ok, idę się kąpać, bo jutro na gorące źródła z Córą do Bukowiny... mam nadzieję, że jak dupsko wymoczę to kolejne spadki odnotuję...
pozdrawiam.
14 dzień diety....
Waga z wczoraj 80,5kg
waga dziś 80,4kg...
jutro podsumowanie dwóch tygodni na dietce.
nawet udaje mi się nie rzucać na jedzenie, jest ok...
od jutra znów będę pisać co jem, ale dziś mi się po prostu nie chce.
w środę wyjeżdżam z córą do Bukowiny Tatrzańskiej na gorące źródła.... już nie mogę się doczekać, choć obawiam się tego wyjazdu bo niektóre mamy laski jak ta lala, a ja... 80 kilowa słonica... no cóż, może całodzienne siedzenie w wodzie wyciągnie ze mnie choć trochę tłuszczyku.
Pozdrawiam Was, Chudzinki Wy Moje:):):)
12 dzień diety.... i popłynęłam
Dzisiejsza waga 80,6kg... nie podoba mi się to...
spacerowałyśmy z Córciami 2 godzinki, a potem jeszcze przez godzinę sadziłyśmy nasze bratki piękne:)... Fajna pogoda, aż do działania zachęca, więc pościel wywietrzona i trzy pralki prania zrobione (prawie bo ostatnia właśnie się robi)... w domu powierzchowne porządki zrobione, z czego jestem bardzo zadowolona, bo przy moich Gwiazdach odkurzyć to już wyczyn co nie miara... fajny dzień...
niestety dietka na koniec dnia padła...
śniadanie: łyżka kaszanki z cebulką, kromka razowca
śniadanie 2: sałatka z jaja, 1/2 pomidora i szczypiorku... jabłko
obiad: miska zalewajki
i tu się posypało: 1/2 princessy, jajo, kromka z nutellą, plasterek szynki + plasterek sera w formie rulonika.... ogólnie to mnie nosi w kierunku lodówki jak chol***.... jabłko jeszcze zjem, żeby to popchnąć troszkę.... doła mam...
jeszcze poczytałam jak Wam świetnie idzie -7 kg, -3,5 kg, to mnie już całkiem dobiło.... sama nie wiem, jakoś tak chcę schudnąć, ale nie mam siły walczyć po raz kolejny... Oczywiście cieszą mnie Wasze sukcesy i myślę, że jutro pomyślę "One mogą to ja też" i wezmę się ostro za siebie, ale dziś dół....
Mężuś w trasie, wróci jutro na śniadanko... a mi tak się chce poprzytulać... aaaa, @.....buuuuuu
ok, zmykam do sypialni bo przebywanie w okolicach lodówki dziś jest dla mnie szczególnie niebezpieczne... Buziaki
dzień 11, cd>>>> spacerkowo
dziś biegałyśmy 2 godziny... tzn, ja prawie biegłam pchając wózek, a Majcia beztrosko wcinała drożdżówę:)... musiałam jej kupić czapeczkę, bo ta bez wiązania jej się zsuwała, a letnia jeszcze za cienka.... kupiłam śliczniutką za 20 zł.... kawałek bawełny w różowym kolorze i 20 zł...
kwiatki nadal nie wsadzone... może jutro... w planach mam cały dzień spędzić z dziewczynkami na dworze, oby tylko pogoda dopisała. Mężuś jedzie do pracy i wróci w niedzielę, więc jutro sama muszę okiełznać moje księżniczki kochane...
jedzenia cd:
obiad: talerz zalewajki
podwieczorek: kromka razowca ze smalczykiem
kolacja: mleko, płatki, rodzynki...
ogólnie mam dość, nadal odczuwam dyskomfort z powodu @... bolą mnie biodra i brzuch... i samopoczucie do bani...
dzień 11>>> wyć mi się chce...
już piach na ogrodzenie wykiprowany, ekipa zmówiona na poniedziałek, pozwolenie w garści a tu..... tak, zgłoszenia do starostwa brak.... Wściekła jestem jak chol....... musimy czekać 30 dni... po prostu mam ochotę strzelić sobie w łeb, chciałam założyć ogródek, wsadzić kwiatki, a tu jakieś kundle mi będą obejszczywały i kury sąsiada rozgrzebią... nie mam nic przeciwko kundlom, czy kurom ale uważam, że jak ktoś ma zwierza to niech go pilnuje a nie wypuści i ma w głęboko w dupie..... wrrrrr
dietkowo ok:
śniadanie: 2 kromeczki z masłem i rybka z cebulka
śniadanie 2: maślanka z muslii i żurawiną.
waga 80,7...
na pocieszenie chyba kupie jeszcze kwiatków, tym razem prymulki.... te z zeszłego roku przezimowały i teraz się budzą..... piękne....
10 dzień cd...
i proszę, jednak pogoda wytrzymała... Wybrałyśmy się na spacerek i na powrocie odebrałyśmy Emilkę z przedszkola. Zrobiłam też pierwsze wiosenne zakupy, mianowicie kupiłam 4 szt pięknych bratków do ogródka:):):) Jak dobrze pójdzie to jutro wsadzę....
o, takie kupiłam kolorki:)
-również udało mi się nie zjeść miliona placków ziemniaczanych, mimo iż wyszły pyszne... zgodnie z założeniami skończyłam na 3 sztukach, nadrobiłam surówką z czerwonej kapusty, marchewki, jabłka... super wyszło:)
-na podwieczorek zjadłam 2 kromki z masłem i wędliną
-kolacja: 1 kanapka z wędliną, jabłko
ok, idę spać... od 3.30 nie śpię, a do tego ta @... być kobietą, być kobietą ciężko jest.
dobranoc.