Witam już z Polski... szpital zaliczony, i kolejny atak kamicy również...ale nie
dam się...wiem jaki popełniłam błąd dietetyczny...narazie moją w większości
surową dietkę odstawiłam i jem lekkostrawnie...więcej gotowanego...szczęśliwa z tego powodu nie jestem...no ale chcę ustrzec się przed kolejnym tak ogromnym bólem. Nie chcę również dopuścić do zbyt pochopnego usunięcia pęcherzyka...dam pierwszeństwo metodom naturalnym tak by spróbować najpierw oczyścić wątrobę i pozbyć się kamyków.
Wagowo cel swój już osiągnęłam...jestem przeszczęśliwa...ważę aktualnie 56,5kg...wystarczyły dwa miesiące na diecie bez produktów odzwierzęcych w większości posiłki spożywaliśmy wraz z mężem w postaci niegotowanej, wyrobiliśmy sobie zdrowe nawyki nie jemy nic przetowrzonego, o słodyczach zapomnieliśmy....oczyszczyliśmy nasze organizmy choć z części zalegających toksyn.
Nasze pyszności...
W sumie mnie udało się od 3 lipca zredukować wagę z 68kg do 56,5kg a mężowi od 19lipca z 124kg na 106kg. Wierzę, że nasza dieta uruchomiła wszystkie spowolnione i upośledzone procesy metaboliczne w naszych organizmach...kiedyś próbowałam wszelkich spoasobów...dieta od dietetyka na której często walczyłam z pokusami, musiałm ważyć i mierzyć, monotonna dieta Dukana (dobrze że krótko bo nic dobrego ona ze sobą nie niesie), później wzięłam się ostro za ruch, bieganie i ćiwczenia, plus dieta zbilansowana, owszem były efekty ale nigdy poniżej 60- tki nie zeszłam, no i znowu to bicie się z myślami zjeść nie zjeść...słodycze nadal mnie zniewalały. Teraz jest inaczej...nie ruszają mnie wogóle, moimi słodyczami są świeże i suszone owoce oraz orzechy. Wszystko się unormowało...