No to już po badaniach..alem sobie jelitka przeczyściła...tralala...na wadze dziś 62,5kg:)
Wyniki badań rewelacyjne...markery tak niskie że rzadko kto w moim szpitalu ma takie:)
Kolonoskopia, też dobra, nieco mnie wystraszyli że pobrali wycinek...wynik za dwa tygodnie ale ponoć pan doktor zawse pobiera, zrobiło się jakieś tam owrzodzenie na zespoleniu jelita ale to podobno norma...ale ja sobie je wyleczę...moją dietką:)
Jak patrzyłam na tych wszystkich pacjentów onko...co oni jedzą i co rodziny im przynoszą...ogarniał mnie smutek jedynie kobitkom z którymi leżałam poopowiadałam o diecie i podsunęłam książkę...w szpitalnej okiennej biblioteczce mnóstwo medycznych ulotek z preparatami, suplementami, terapiami mającymi wzmacniać ale ani słowa o odżywianiu....że tyle od niego zależy....no cóż na takiej informacji kasy się nie zarobi. Jak patrzyłam na tych słabych ludzi przypiętych do swoich chemicznych kroplówek...okropne...a ile osób od ubiegłego roku odeszło...przeszły "leczenie".
Ja zdecydowałam z mężem, że jeśli okazałoby się, że wyniki przyjdą złe to nie decyduję się już na chemię...już w nią nie wierzę...u mnie było jakimś zrządzeniem że po trzeciej przerwali podawanie...teraz mój wujek brał chemię, później naświetlania, zmiany na moment się zmniejszyły ale wystąpiły nowe...tak to właśnie działa...najwięcej wznowień i przerzutów jest po chemii...taki przypadków z którymi się spotykam można by mnożyć.
A co do dietki to małażonek mój zadowolony niesamowicie kojeny kilogram w dół...dziś jak go zobaczyłam no to brzuszek mniejszy... na wyjeżdzie tylko pasztecik, ciasteczka żonki, owoce i soczki no ia jaki zadowlony z siebie ...nawet kupując wczoraj koszule wybrał te rozmiar mniejsze.Ha, no i jak zakupy chyżo robi...już mu nie mówię co ma znaleźć się w koszyku:)...dzisiaj wrzuciliśmy czerwoną fasolę i soczewicę, drobną białą fasolkę, mnóstwo owoców i zieleniny: szpinak, rzymska sałata no i jarmuż z któego za chwilkę robię czipsy. Ja nadrabiam dwudniowe szpitalne wygłodzenie przed badaniem...tak brakowało mi kokatjlu...dziś premierowy z dyni, mango, brzoskwini i melona zielonego...niebo w gębie. A zaraz do chipsów ukręcę zielony koktajl.
Dziś zażyczył sobie gołąbki...więc mówisz i masz...jedne będą z ryżem brązowym i warzywami a drugie z kaszą gryczaną niepaloną i pieczarkami...mniammm:)
Lela6
30 lipca 2015, 21:13Pozdrawiam i zdrówka życzę. Muszę poczytać tą książkę ..... Jaki tytuł?
piekna.i.mloda
30 lipca 2015, 19:08ale mi dzisiaj moj swietny humor na jeszcze siwetniejszy tym co napisalas poprawilas !! :))) chetnie bym do ciebie na male co nieco wpadla :)))
lukrecja1000
30 lipca 2015, 18:49Przeszlas ciężkie chwile....teraz jest juz czas , ze napewo będzie tylko lepiej.Zycze dużo zdrówka i świetnych wynikow badan.Pozdrawiam♥ Julita