Witam Was Odchudzaczki!
U mnie jako tako, pomalutku leci. Z diety jak narazie jestem zadowolona, zobaczymy jak to się odbije na wadze...
Jestem do tyłu z podawaniem jadłospisu ale nie jest źle. Piątek był bardzo śledziowy, sobota mięsna (kabanosy drobiowe z musztardą i gotowane żołądki) niedziela raczej normalna,
ś: duża i mała kromka chleba (ciemnego) z roztopioną mozzarellą i pomidorem
p: dwie łyżki sałatki makaronowej z kurczakiem (niestety na majonezie), chochla rosołu bez makaronu
o: udko pieczone na sałacie z winegretem, pomidorem, kukurydzą,pomidorem
p: kawa z mlekiem
k: sałatka grecka (mix sałat, feta, kuku, cebula, oliwki,pomidor, winegret) pół bułki ziarnistej
Mało dzisiaj wypiłam wody, chyba z braku czasu... Dalej ciężko się ruszyć do ćwiczeń... hmmm... ale dzisiaj sie wezmę, obiecuję...!
jedno z czego jestem dumna to, to że nie jem słodyczy... już 10 dni bez żadnego cukiereczka ani batonika ani zupełnie niiiic, dzisiaj już mnie korciło ale NOŁŁŁŁ! I tak trzymaj Ola!
Mąż działa na mnie niezwykle motywująco... nie wierzy we mnie... ciągle mi docina ,,miałaś iść na kije" wkurza mnie to! Przecież nie mam jak iść na te cholerne kije, nie zostawię tych moich szogunów samych w domu bo zastałabym po powrocie dymiące zgliszcza... [żart] ale ciężko by było. A ja sobie mówie, że jeszcze się ździwi. Udowodnie mu, że mi się uda, żeby nie wiem co! O! i kropka...
dobranoc kochane...