Niedziela pomimo nieobecności męża upłynęła bardzo dobrze. Świetna pogoda mobilizuje do spacerów i w ogóle do spędzania czasu na zewnątrz. Gotowanie miałam dzisiaj z dyńki, dzieciaki zjadły obiad u mamy... luzik. Myslę, że dobrze będzie zapisywać co zjadłam. A więc:
śniadanie. 10 no może 13 cm kabanosa z indyka z musztardą, kawa z mlekiem
obiad. pieczona flądra z selerem, marchewką i pietruszką (zostało mi z piątku) na sałacie z pomidorem, kawa
przekąska: banan
przekąska: garść płatków kukurydzianych, suszone śliwki
kolacja: śledź marynowany bez skóry z cebulą, skropioną octem jabłkowym, kawałek bułki ziarnistej
Ten dzisiejszy zestaw wygląda i smakuje nawet, nawet... żeby jeszcze chciało mi się trochę poćwiczyć... z tym najgorzej... ciężko ruszyć kuper...
czarnaOwca2014
20 października 2014, 12:15Hej Jadłospis całkiem niezły :) Nie widzę tutaj żadnych grzeszków i tak trzymaj a na pewno waga będzie spadać !:)