Witam was Kochane! Dzisiaj moje menu wypełniła soczewica. Eksperyment wyszedł całkiem, całkiem... Zrobiłam gołąbki tradycyjne dla rodzinki a przy okazji dietetyczne dla siebie. Efekt był jak dla mnie nawet ZA smaczny... Przepis podejrzany w internecie troche po swojemu zmodernizowałam i dobrze wyszło. Kapusta włoska jest wspaniała! Od dzisiaj jest moją przyjaciółką
mój dzisiejszy jadłospis przedstawia się następująco:
ś: dwa jaja sadzone na cukini z cebulką i ząbkiem czosnku (dałam na patelnie pół łyżeczki masła), pół pomidora, kwałek bułki ziarnistej, kawa
przekąski nie było, jeśli nie liczyć kilku łyżeczek gotowanej soczewicy ( próbowałam farsz!)
o: dwa gołąbki (małe) z ketchupem
p: mandarynka, później jabłko
k: dwa malusie gołąbeczki skropione sosem tao tao, kawałek tego śledzia co mi został z wczoraj.
No i to wszystko na dzisiaj. Nie mam ciągot do słodkości i chwała temu! Ufff! Dobrze wiem, że jak się skuszę na coś jednego to się na jednym nie skończy. Lepiej postawić sobie twarde NIE!!! Nawet nie chciałam skończyć po Michasiu lizaka... ,,Mamo maś ja juś nie ce" - To połóż sobie na talerzyku, zjesz poźniej albo idź wyrzuć do kosza...
Tak, jak często to ja byłam tym śmietnikiem, nie smaczny cukierek - mamo zjedz, nie dokończony obad - żal wyrzucić, zjedz, a to czy tamto trzeba zjeść bo się zepsuje, Koniec z tym! Jeśli muszę coś wyrzucić, trudno, z bólem serca wyrzucam albo wynoszę bezdomnemu psu!
No to na dzisiaj wszystko, idę się myć i lulu. Łóżko znowu całe dla mnie...
Papatki!
czarnaOwca2014
21 października 2014, 23:18Oj gołąbki ale bym zjadła :) Niestety przy nich to całkiem sporo roboty :P