Dzisiaj rano waga pokazała 106,8 kg. Prawie 1kg mniej niż wczoraj.
A żeby nie było - wczoraj w ciągu dnia:
śniadanie: serek wiejski
drugie śniadanie: serek homogenizowany
obiad: 2 kawałki piersi z kurczaka z grilla (takie całkiem niemałe - w sumie ze 200-250 g)
kolacja: ... miska flaków, bo akurat teściowa częstowała (a jadłem o 21...) ;)
Poza tym w ciągu dnia wypiłem ze 2 piwa bezalkoholowe Lech Free (limonka:D), parę herbat, trochę wody mineralnej (gazowanej, bo tylko taką lubię). Moim zdaniem bilans kalorii był w okolicach zera.
Do tego przed kolacją a godzinę po obiedzie 21km na rowerze (1h jazdy) po względnie równym terenie (przewyższenia rzędu 50m, więc jakby ich nie było). Poszło ok. 1000 kcal wg Endomondo.
A wieczorem, koło 23 po prostu padłem :D - dawno nie byłem wieczorem zmęczony o tej porze (zwykle chodzę spać o 2-3 w nocy). Podoba mi się taka zmiana:).
Dzisiaj w planie sałatka jarzynowa na śniadanie (niestety jogurtowo-majonezowa, ale cóż), obiad u teściów (ale nie dam się napchać;) ), potem pewnie serek wiejski, jogurt i na kolację coś odrobinę większego. Może uda się w to wszystko włożyć jeszcze ze 20 km na rowerze, bo póki co pogoda znakomita (29 st C w słońcu).
Miłego dnia wszystkim!