Wczoraj na pełnym speedzie od 8 do 21- też myslałam ze sie tak nie da do wczoraj. W pracy na razie super dzieciaki narawdę znośne-ale jak to stwierdził mój m dla mnie wszytskie są znośne bo ja naprawdę lubie dzieci i pracę z nimi. Poziom niestety nie za wysoki ale od czego jestem ja? dam radę. Kadra też na razie miłą i pomocna ale wyczuwa się przyjazną atmosferę, zresztą na przerwach mam dyżury i chodze po korytarzu wśród wrzasku i hałasu nie do opisania, to jest najgorszy aspekt tej pracy -dyżury na przerwie. dłużą sie i są blee.
Po powrocie z pracy ogarniałąm dom, sterta prasowania, korepetycje na 17.30 potem nadal prasowanie i ogarnianie, a o 21 nie miałam siły sie wykąpać- serio zmęczenie psychiczne i fizyczne jakiego dawno już nie czułąm w takim zestawieniu- ale uwaga- zrobiłam z 200 brzuszków, na wiecej nie było mocy.
Jedzeniowo super nie ma czasu na obżarstwo coś tam przegryzam żeby nie było zbyt długich przerw, dziś też wzorowo, myslę ze ta praca pomoże mi wytrwac w postanowieniach gdyż nadmiar obowiązków nie pozwala się nudzic a co za tym idzie podjadac, i motywacja inne laseczki nauczycielki-tez chcę byż taka fit. Propo przegryzania ukruszyłąm dzis zęba teraz kalecze język a dentysta jutro na 15.00 -kurka jeszcze nie zarobiłam a juz wydatek.
Ogólnie podsumowując te dwa dni to nie wiem jak co i kiedy tak mi czas zapitalka stąd ten tytuł. pozdrawiam idę zobaczyc co u was a potem objazdówka babć- i niech mnie któraś na ciasto namówi-NIEDOCZEKANIE